★Prolog★

248 24 6
                                    

Przede mną, jak na wyciągnięcie ręki, siedział Deku.. Zabijali go, na moich oczach, on mnie, kocha?

Nim się spostrzeglem, moje ręce się trzęsły bardziej niż kiedy się dowiedziałem że jest mordercą.

Kirishima próbował nieudlonie mnie uspokajać, nic to nie dawało , a jeszcze bardziej zacząłem łkać i przygryzac trzęsącą się rękę by nie wydać żadnego krzyku.

Izuku, ja ciebie też przepraszam.

Gdyby wszystko potoczyło się inaczej, byłby przy mnie, nie doszło by do tego, a teraz widziałem tylko jego martwe ciało, śnieżnobiałą skórę, zielone lekko opadajace włosy na twarz.

To tak cholernie bolało. Nic nie mogłem zrobić, przecież on jest mordercą a ja bohaterem, znaczy się.. Był mordercą. Ale też był moim przyjacielem, mimo że tego nie okazywalem, potrzbowalem go.

-stary, spokojnie, przecież dobrze wiesz ze musiało tak być -

- tsa-

Spojrzałem jescze raz na Już nie żyjącego Deku. Kurwa, to jest tak bardzo chore, jak mogłem zakochać się w mordercy?

Już nie mogłem poprostu patrzeć na jego spokojny wyraz twarzy, jak jego ciało zaczynają zasłaniać jakimś kocem.

Poprostu wybieglem z tej sali na zewnątrz.

Zadzwoniłem po jakaś taksówkę, przy tym prawie rozwalając telefon o chodnik kiedy wypadł mi z moich trzęsących się rąk. Wsiadlam do auta które zaparkowała chwile później, podałem adres.
chciałem wrócić już do akademika i odpocząć.

Droga długo nie trwała, może 15 minut? Wysiadłem, dalem pieniądze i ruszyłem powolnym krokiem do akademika w którym pewnie reszta czekała na jakieś wieści.

Nie wiedzieli ze zabija Deku za to co zrobił, co najwyżej zamkną w więzieniu, przecież miał dopiero 16 lat.

Pociagnalem klamkę w dół. Weszłem do pomieszczenia.
Wszyscy spoglądali na mnie, ze zdzwieniem. Nie dziwie sie, rzadko sie widzi zaplakanego, trzęsącego sie Katsukiego Bakugo.

Jako pierwszy podszedł do mnie Todoroki. Miałem ochotę mu poprostu wyjebać w tą krzywą mordę.

Chwycił mnie za ramię, spojrzał w moje zaplkanane oczy.

Czekaj?! On mnie przytulił?!

Miałem ochotę go odepchnąć ale z drugiej strony było to miłe uczucie od którego nie chciałem sie oderwać.

Z trudnością powstrzymywalem łzy
Które zbierały mi się do oczu.

-zabili go? - spytał, lecz jego głos naprawde mówił "mam nadzieję że nie mam racji "

-.... Zamknij się mieszancu-

To byla wystarczającą odpowiedź by stwierdzić że ot oznaczało "tak"

Pozostali wymienili się wzrokiem, pewnie byli zszokowani tą informacja, moim zachowaniem oraz tym że przytulam się z mieszancem którego wcześniej bym patykiem nie dotknął.

Tak się to wszystko skończyło.

Deku umarł, a ja musiałem żyć dalej, przecież chce zostać bohaterem, tak jak chciał nim być w dzieciństwie Izuku.

Mimo że minęły 4 miesiące, nadal to cholernie bolało, stałem się kompletnie wyciszony, lecz na Polach bitewnych, ćwiczeniach, zachowywałam się tak jak kiedyś.

Może i straciłeś kogoś bliskiego, może i jest ciężko ale, trzeba żyć dalej swoim życiem, przecież nie wiesz kiedy przyjdzie na ciebie czas
Ryzykuj, ale z rozsądkiem.
Spróbuj być szybszy od przyszłości i jej zapobiec





___________

Mam nadzieję że to opowiadanie było całkiem znośne
I że to chujowe zakończenie nie stanowi problemu.

Planuje kolejne opowiadanie tym razem kiribaku  z nutka tododeku.

A teraz narka.

( proszę nie ryczcie jak ja)

★ It Wasn't Meant To Be Like ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz