Zwykłe niedzielne popołudnie.
Dzień jak codzień.
Co może pójść nie tak?
Wracałam właśnie z kościoła z moim przekochanym braciszkiem. Ten stary pryk nazywający siebie księdzem takie kazanie wyprawił, że myślałam że mu tą wodę święconą do gardła wepchnę. A niech się nią udławi, menel.
Szliśmy tak sobie i nagle do głowy mi przyszedł genialny pomysł.
- chodźmy na lody! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę lodziarni.
Patrzyłam na dostępne smaki, gdy nagle coś pomarańczowego mi mignęło w kącie oka. Niemożliwe...
- JAK ŚMIESZ PSUĆ MI LODY SWOJĄ OBECNOŚCIĄ?!!?! - odwróciłam się w jego stronę. Oo nie, on się tak rządzić nie będzie! To JA chciałam te lody!! Przez niego tracę cały apetyt!
- jak dobrze pamiętam, to ja tu stałem pierwszy? - odpowiedział tym swoim kpiącym głosikiem.
Chce się kłócić, tak? JA MU POKAŻĘ, KTO TU JEST PRAWDZIWYM ALFĄ!!
- a ja jak dobrze pamiętam, to wiewiórki nie jedzą lodów. - dobra, opanuj się. Trzeba do tego podejść na spokojnie.
- ah tak? A krzykliwe chihuahuy niby jedzą?
JA MU ZARAZ DAM CHIHUAHUA. TAK POGRYWAĆ SOBIE NIE BĘDZIE!
- TY FUJARO, ZARAZ ZOBACZYMY KTO TU BĘDZIE KRZYCZAŁ! - zamachnęłam się i z impetem kopnęłam go w krocze. Jak dobrze, że postanowiłam ubrać glany. - I BĘDZIESZ TO TY, KRZYCZAŁ Z BÓLU!! HAHAHA.
Wydał z siebie głośny pisk. Mm muzyka dla moich usz-
Zaraz chwila. Coś tu nie gra.
To nie brzmiało jak on.
Otwieram oczy
A PRZEDE MNĄ STOI DAZAI???!?
- BYŁAM PEWNA ŻE W TYM MIEJSCU STAŁ RUDY!
- to najwyraźniej potrzebujesz okularów, pedale.
- KOGO NAZYWASZ PEDAŁEM, ZFLACZAŁA DĘTKO?!! - dłużej tak nie mogło być. Zdzieliłam go jeszcze po piszczelach. Może teraz nie będzie mi podskakiwać!
- swoją drogą... gdzie polazł ten pizdokleszcz?! Ja jeszcze nie skończyłam!!!Po chwili z nienacka dostałam czymś w głowę. Czy to... szyszka? A WIĘC WIEWIÓR WYBIERA WOJNĘ!
Uruchomiłam swoje tropiące instynkty. Na lewo słychać szelest. Przymknęłam oczy, zamachnęłam się I JEB ODDAŁAM MU JEGO ZAKICHANĄ SZYSZKĘ. DOBRZE MU TAK!!
Co dziwne, gdy tam podeszłam zastałam tylko martwego jeża. Huh, interesujące.
Rudy tak się chyba mnie wystraszył, że aż wrócił skąd przyszedł. Czyli pewnie ze śmietniska, zawsze za nim jakiś smród się ciągnie.
Natomiast stoisko z lodami zdążyło się zamknąć...
A tak bardzo miałam na nie ochotę.
JESZCZE MI ZA TO ZAPŁACI!!!
CZYTASZ
MOJA plaża | jakościowy fanfik z bsd
HumorCo ja robię że swoim życiem :') W każdym bądź razie. Jest to historia pewnej Kyo Dazai, siostry Osamu Dazaia. Ehhh Nie bierzcie tego na poważnie pls, nudzi mi się w życiu ;3;