『Rozdział 7』

11 2 2
                                    

Od ostatniego incydentu z tym imbecylem, co mi kosiarkę zajumał minęły niecałe dwa tygodnie.
Właśnie wychodziłam zadowolona ze sklepu, ściskając w mocnym uścisku świeżo zakupioną pluszową wiewiórkę. Była taaaaka mięciutka! Dlatego ją kupiłam.
Dochodziłam do MOJEJ plaży, gdy nagle doznałam olśnienia.
Przecież. Ten. Pluszak. Wygląda. Jak. Ten wkurzający wiewiór.
TAK NIE MOŻE BYĆ.
CZEMU MUSIAŁAM KUPIĆ AKURAT WIEWIÓRKĘ?! PRZECIEŻ JA ICH NAWET NIE LUBIĘ!!
Ahh okej, wdech wydech, spokojnie...
To tylko miękka przytulanka-
PRZYTULANKA??
NIE MA MOWY, ŻE JA BĘDĘ TO PRZYTULAĆ! NIE PO TYM, JAK UŚWIADOMIŁAM SOBIE MÓJ BŁĄD!!

Gdy wreszcie przeszłam przez próg mojego ślicznego domku, wbiegłam do sypialni i otworzyłam szafę.
Jeśli dobrze pamiętam schowałam tu ten nieszczęsny kapelusz...
JEST!
Bez zastanowienia wzięłam go i nałożyłam na wiewióreczkę.
Pasuje jak ulał.
ZARAZ CHWILA.
Jeśli wcześniej ten pluszak przypominał rudzielca... TO TERAZ JEST JEGO IDENTYCZNĄ KOPIĄ!
A FUJ.
Z obrzydzeniem wrzuciłam to monstrum na samiutkie dno szafy. Niech zna swoje miejsce hm!

Po tym zeszłam do kuchni przyrządzić sobie coś do jedzenia. Wyjęłam z lodówki dwa jajka i uPUŚCIŁAM JE NA PODŁOGĘ, GDYŻ PRAWIE DOSTAŁAM ZAWAŁU PRZEZ WIDOK ZA OKNEM.
CO TO MA BYĆ!!!
TAM STOI TA RUDA SŁOMA!
Jak on śmie stać na MOJEJ plaży?!!
O nie, nie.
Ja się z nim porządnie rozprawię.
Sięgnęłam po swoją kosiarkę z hello kitty-
No tak.
DAAAAAZAAAAAAAAAAAAI!!!!!!!

Uff, spokojnie, nie mogę panikować.
Szybko, bierz jakiś przydatny przedmiot!
Mikser!!
Zwinnym ruchem chwyciłam mikser, po czym wyskoczyłam przez okno (nie mogłam marnować czasu na drzwi!) prosto na stojącego tam kołtuna.
Uruchomiłam trzymaną przeze mnie maszynę i ZIUUUUM W JEGO KUDŁY.
- HAHAHA JUŻ NIE BĘDZIESZ MÓGŁ SZPANOWAĆ SWOIMI KUL WŁOSAMI!! - krzyknęłam schodząc z niego.
Sekundę później jednak spostrzegłam, iż coś jest nie tak...
Jego włosy wcale nie były rude...
I był wysoki...?
I trzymał w ręku... Moją kosiar-
- O CHRYSTE, NIE JESTEŚ WIEWIÓREM!
- wiesz co...?? Chyba musisz sobie kupić okulary. OCZYWIŚCIE ŻE NIM NIE JESTEM, SMARKULO!! - splunął na MOJĄ plażę, natomiast byłam w zbyt wielkim szoku, by zwrócić na to uwagę. - przyszedłem Ci oddać kosiarkę, ale po tym jak zgoliłaś mnie na łyso zmieniam zdanie!!!

Wskoczył do wody i odpłynął na swoją wyspę.
A moja kosiarka razem z nim...
TO WSZYSTKO PRZEZ NIEGO! PRZEZ TĄ PERUKĘ!!
- PRZESTAŃ WRESZCIE BYĆ ŹRÓDŁEM MOICH WSZYSTKICH PROBLEMÓW!!! - Wykrzyczałam w niebo, następnie wyczerpana dzisiejszymi wydarzeniami opadłam na piach bez tchu i nie wstałam do rana.

MOJA plaża | jakościowy fanfik z bsdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz