Rozdział 2

263 7 1
                                    

 Julka stwierdziła, że raz kozie śmierć i gwałtownie się obróciła. Przed swoją twarzą zobaczyła buzie blondyna, który się jej przypatrywał z zdziwieniem wypisanym na twarzy. Był on dosyć niski i chudy. Delikatnie kręcone blond włosy miał związane w kitkę z wyciągniętym jednym pasemkiem zasłaniającym oko. Oczy miał błękitne niczym letnie niebo, spowite hebanowym cieniem. Na jego licach znajdują się ciemne piegi, nos za to ma zadarty do góry. Usta chłopaka są dosyć wąskie, koralowego koloru. Ubrany zaś w granatowe jeansy, ciemny T-shirt, czarne glany, białą koszulę oraz również czarny choker. Na jego paznokciach widać czarny trochę zdarty lakier. Nastolatkowie patrzyli sobie twarzą w twarz przez kilka sekund, które się nieustannie ciągnęły. Blond włosy nieznajomy dosyć chamsko zapytał się:

- Kim ty jesteś i dlaczego stoisz jak słup pod moim domem?

- Mam na imię Jula, a pod twoim domem stoję bo przyszłam na lekcję gry na gitarze do niejakiego Glama. - Odparła dziewczyna.

- To chodź za mną, zaprowadzę cię do gabinetu ojca.

- A tak wogóle, jak ty masz na imię, bo jednak ty moje znasz?

- Dee, mam na imię Dee.

Chłopak odsunął delikatnie nastolatkę spod drzwi i wyciągnął kluczę z kieszeni, aby za raz otworzyć nimi zamek w drzwiach. Zostawił otwarte drzwi by Julka weszła. Dee chwilę poczekał i ruszył w nieznanym kierunku. Idąc dosyć długim czarnym korytarzem kobieta przypatrywała się ozdobą ścian. Po kilku sekundach znaleźli się pod gabinetem. Nastolatek zapukał do drzwi i gdy dostał odpowiedź otworzył drzwi i powiedział:

- Tato, jakaś dziewczyna przyszła do ciebie na lekcje gry na gitarze.

- Niech wejdzie, a ty możesz już iść. - odpowiedział najprawdopodobniej Glam.

Dee poszedł najprawdopodobniej do swojego pokoju, a Jula nieśmiało weszła do gabinetu. W pokoju o średnim rozmiarze na środku znajdowało się dębowe biurko z zapaloną lampką. Ściany były szaro-fioletowego odcieniu. Po prawej stronie od wejścia na ścianie był powieszone trzy gitary elektryczne pod którymi na podłodze były wzmacniacze, za to po lewej była półka z książkami pod którą znajdował się keyboard. Na ścianie naprzeciwko drzwi znajdowały się dwie półki z nagrodami najprawdopodobniej z dziedziny muzyki.

- Dzień dobry. - powiedziała lekko zakłopotana nastolatka.

- Dzień doby, nazywam się Glam i zaraz zaczniemy lekcję tylko odłóż sobie gdzieś plecak.

Dziewczyna odłożyła plecak w wolnym rogu pokoju i usiadła na wolnym krześle, które było naprzeciwko mężczyzny. Glam był wysokim i chudym mężczyzną, z wyglądu nastolatka oceniła, że był przystojny i miał pomiędzy trzydzieści, a czterdzieści lat. Jego puchate oraz kręcone włosy blond włosy były rozpuszczone. Tak samo jak Dee miał hebanowy cień na powiekach, pomalowane paznokcie na czarno i błękitne tęczówki. Był ubrany w granatowe jeansy, czarny T-shirt oraz granatową jeansową kamizelkę z naszywkami. Glam powiedział, że dzisiaj głównie lekcja będzie z teorii, po czym z pasją zaczął opowiadać o gitarach elektrycznych, nutach, akordach i o historii muzyki. Mimo tego, że na początku wydawało się to nudne tak z sekundy na sekundę Julka coraz bardziej słuchała zaciekawiona. Kobieta nawet nie zauważyła kiedy minęło 45 minut i lekcja się skończyła. Podziękowała jak najbardziej życzliwie mogła, zapłaciła, zabrała plecak i wyszła z gabinetu. Trochę zagubiona przypominała sobie drogę powrotną i gdy cokolwiek jej się przypomniało szła daną drogą. Zeszła po schodach idąc prosto korytarzem po kilku chwilach zauważyła drzwi wyjściowe. Gdy już miała wychodzić powiedziała do widzenia, ale prawdopodobnie nikt tego nie słyszał i wyszła. O dziwo była bardzo wesoła dzięki tej lekcji, wiedziała, że spodobało się jej to za bardzo, aby skończyło się na kilku lekcjach. Sam pan Glam wydawał się bardzo miły i uprzejmy, ale zarazem ostry, wymagający oraz szczery, jednak dziewczynie to nie przeszkadzało, a było jego zaletą szczególnie w nauczaniu. Nie krytykował jej jak inni, a za to podzielał jej zainteresowania co jeszcze bardziej go plusowało. Wracając nastolatka znowu puściła sobie muzykę na słuchawkach i spacerem szła na przystanek, na który przyjedzie autobus, który zawiezie ją do jej wioski niedaleko miasta. Mimo października już powoli zachodziło słońce delikatnie ogrzewając ziemię. Chwilę później dotarła na przystanek i czekała około 10 minut na przyjazd autobusu. Na szczęście było jeszcze kilka miejsc siedzących, więc zmęczona Jula usiadła. Po około 45 minutach była już w swoim domu. Zjadła obiad, odrobiła lekcje, poczytała książkę z muzyką lecącą w tle i musiała iść się umyć i iść spać, żeby spać chociaż 6 godzin. Umyta już dziewczyna położyła się na łóżku przytulając misia i oddała się w ramiona Morfeusza.

Metal Family FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz