Rozdział 4

213 11 10
                                    

Na szczęście nastał już koniec tygodnia czyli weekend. Jula bardzo się cieszyła i trochę stresowała, ponieważ dzisiaj miała kolejną lekcję gry na gitarze. Wydaje jej się, że pokazała się z jak najlepszej strony, a wiedzę przekazywaną od Glama chłonęła niczym gąbka wodę. Wstała kilka minut po 12, chwilę leżała w łóżku po czym stwierdziła, że czas wstawać ponieważ trzeba zjeść śniadanie, wyszykować się, pójść na autobus, zrobić małe zakupy i być o 16 na lekcji. Poszła do łazienki, załatwiła się, umyła twarz i przebrała się z piżamy. Po wyjściu skierowała się do kuchni przygotować sobie jajecznice. Umyła 2 jajka, roztopiła masło na patelni, na którym podpiekła pokrojoną w kostkę szynkę. Pod sam koniec podpiekania dodała pomidory i to wszystko doprawiła solą i pieprzem, wbiła jajka i je rozmieszała. Po chwili jajka się ścięły, a śniadanie dziewczyny było gotowe. Przeniosła je na talerz, wyciągnęła sztućce i udała się do pokoju. Do jedzenia puściła sobie film na Youtubie. Po zjedzeniu śniadania podeszła do szafy i przez chwilę się zastanawiała co ubrać, jednak wybrała szerokie, czarne spodnie, koszulkę z logiem Guns N' Roses i sweter. Przebrała się w wybrane wcześniej przez siebie ubrania i spojrzała na półkę z rzeczami do makijażu zastanawiając się jak się dzisiaj umalować. Wybrała, że jak często w ostatnim czasie zrobi kreski, dolną powiekę pomaluje czarnym cieniem, tak samo jak linię wodną tylko kredką, a górna powiekę pomaluje błyszczącym bordowym cieniem z bardzo słabą pigmentacją. Rzęsy standardowo pomaluje tuszem, brwi ułoży żelem, na twarz nałoży krem bb i korektor, który przypudruje, policzki oprószy różem oraz na kości policzkowe nałoży rozświetlacz. Po zrobieniu makijażu spakowała do torebki telefon, portfel, słuchawki i torbę wielorazowego użytku na zakupy. Zeszła po schodach i skierowała się do przedpokoju. Ubrała glany, skórzany płaszcz, wzięła klucze i wyszła z domu. Zamknęła drzwi na klucz i wyszła. Wyciągnęłą z torebki słuchawki, podłączyła do telefonu i losowo puściła muzykę pobraną na telefon. Gdy była już na przystanku nie czekała długo na przyjazd autobusu. Z autobusu wyszła na ostatnim przystanku i poszła do Biedronki. Kupiła sobie wodę, batona i błyszczyk. Wyszła ze sklepu i powolnym krokiem poszła do domu Glama. Gdy była w okolicy jego domu spojrzała na zegarek i zobaczyła, że do szesnastej zostało 5 minut, a drogi zostało mniej więcej 8 minut. Stwierdziła, że pobiegnie, aby nie zepsuć swojego najprawdopodobniej dobrego wizerunku. Przebiegła ⅓ drogi, a resztę przeszła swoim szybkim krokiem. Na szczęście była 2 minuty przed 4 i zapukała do drzwi z lekkim stresem z tyłu głowy. Drzwi otwiera niski chłopak z rudymi, długimi włosami.

-Cześć, po co przyszłaś?

-Hej, przyszłam na lekcje gry na gitarze.

-To wchodź, zaprowadzić cię?

-Jakbyś mógł.

Rudowłosy zaprowadził dziewczynę tą samą drogą co ostatnio Dee. Gdy byli pod drzwiami gabinetu pana Glama nastolatka podziękowała chłopakowi oraz powiedziała, że może już iść. Zapukała do drzwi i po chwili usłyszała, że można wejść. Weszła zatem do gabinetu, nic się w nim nie zmieniło oprócz kilku dokumentów leżących na biurku. Mężczyzna powiedział, żeby powiesiła na wieszaku koło wejścia płaszcz i usiadła na krześle. Julka się przywitała po czym usiadła tak jak prosił Glam.

-Na dzisiejszej lekcji będzie praktyka.

Zajęcia dziewczynie szybko minęły i o dziwo szybko nauczyła się grać kilka prostych akordów, z których jest zbudowanych wiele utworów. Jak zapłaciła mężczyźnie, wzięła swoje rzeczy i podziękowała wyszła z jego gabinetu. Nie zauważyła, że ktoś był przed gabinetem, więc przez przypadek uderzyła tą osobę drzwiami. Spojrzała przed siebie i zobaczyła Dee trzymającego się za rękę. Podeszła do niego i się spytała czy wszystko w porządku.

-Gdybyś widziała, to nie. Właśnie najprawdopodobniej złamałaś mi rękę. Gratulacje idiotko!

-Ja nie wiedziałam, że tu jesteś, nie zrobiłam tego specjalnie, przepraszam. - Powiedziała zmieszana i zarazem smutna dziewczyna.

-Co to za krzyki? - Wtrącił się Glam.

-Ona mi najprawdopodobniej złamała rękę uderzając mnie drzwiami. - Dee powiedział wskazując na Julię.

-Przepraszam, ale skąd miałam wiedzieć, że byłeś w pobliżu drzwi?

-Trzeba będzie pojechać do chirurga zobaczyć co tak naprawdę stało się twojej ręce, jeśli chcesz Julia to możesz pojechać z nami. - Stwierdził 40 latek.

-Jeszcze jej tam brakuje.- chamskim głosem oznajmił nastolatek.

Nastolatce w głębi serca zrobiło się smutno, bo martwiła się, że zrobiła mu poważną krzywde. Mimo wielu przeprosin Dee dalej mówi do niej podniesionym głosem, przez co dziewczyna stoi z łzami w jej lazurowych oczach i ledwo je powstrzymuje przed spłynięciem po jej pulchnych policzkach.

-Nie dziękuję, pójdę już do domu. Bardzo przepraszam Dee, gdybym wiedziała, że jesteś koło drzwi to bym ich tak nie otworzyła. - Smutnym i zarazem szczerym tonem głosu powiedziała Jula.

Od razu po skończeniu wypowiadania ostatniej litery, poszła do wyjścia, założyła kurtkę po czym wyszła mówiąc do widzenia. Dziewczyna idąc pozwoliła wypłynąć łzą, stwierdziła, że prędzej czy później będzie musiała je wypuścić. Łzy zamieniły się w małe rzeczki spływające z jej policzków niczym smugi deszczu po szybie. Ludzie wokoło patrzyli na nią dziwnie, jakby miałą zaraz kogoś zabić. Idąc tak koło niej przejechało auto, w którym zobaczyła za kierowcę Glama, a w szybie po drugiej stronie Dee. Niestety był korek, więc długo nie jechali przez co Nastolatka była praktycznie obok ich auta. Ojciec nastolatka patrzył w lusterku na najprawdopodobniej Julę. Popatrzył mniej niż ćwierć sekundy i jego wzrok się zmienił. Ze spokojnych wraz z opanowanych na smutne. Dziewczyna stwierdziła, że się zatrzyma i zobaczy jak wygląda. Zatrzymała się i wyciągnęła z kieszeni telefon. W aparacie widzi, że na jej policzkach są czarne smugi, wokół oczu czerwone rameczki, zaczerwieniony nos oraz delikatnie opuchnięte usta. Wyglądam gorzej niż rano pomyślała. Schowała telefon i jak szła najszybszym tempem jakim była w stanie iść. Dzięki temu już dziesięć minut później była na przystanku. Niestety przystanek był bardzo blisko szpitalu, więc chwile później znowu koło niej przejeżdżali Glam i Dee. Poczekała 10 minut, a autobus stał już przed nią. Weszła do środka i zajęła pojedyncze miejsce. Na szczęście po drodze nic się nie stało, a Jula pół godziny po wyjeździe była już w domu. Spojrzała na zegarek i zauważyła godzinę 18:48 stwierdziła, że przez wieczór i noc nie będzie podłączona do internetu, aby nic nie rozpraszało jej czytania. Kilka godzin później umyła się i oddała się morfeuszowi jak swojemu najlepszemu przyjacielowi.

Metal Family FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz