Rozdział 11

159 7 10
                                    

Miesiąc później Julkę budzi odgłos tłuczenia się jakiegoś szklanego przedmiotu. Zaspana oraz zaciekawiona odgłosem ubiera kapcie i wychodzi z swojego pokoju. Po chwili drogi dostrzega swoją mamę zbierającą ułamki szkła leżące na podłodze.

-  Co się stało, że wyciągnęłaś tą miskę?

- Kochanie nie chcieliśmy nic ci mówić, ale tato dostał lepszą propozycję pracy i musimy przeprowadzić się do innego, odległego miasta. Dokładniej ja wiem, że to był błąd z naszej strony, że nie poinformowaliśmy ciebie wcześniej. Przepraszam za to, proszę idź się pakować, pojutrze wyjeżdżamy.

- Ale dlaczego teraz... - łzy w oczach dziewczyny zbierały się nieubłaganie, a każda próba powstrzymania potoku łez kończyła się fiaskiem - gdy ułożyłam sobie jakkolwiek szczęśliwe życie... - tym razem zamiast normalnie mówić szeptała, tak cicho, że jej głos był ledwo słyszalny przy dużym wysiłku. Była zbyt zszokowana, by złożyć najprostsze zdanie albo się ruszyć.

Nastolatka przez łzy zakrywające jej widoczność nie zauważyła kiedy jej matka zniknęła jej z horyzontu. Gdy zdobyła sił na przetarcie oczu wróciła do pokoju. Rozemocjonowana zaczęła szybko wywalać ubrania z szafy. Wzięła randomowe dresy, za dużą koszulkę i bluzę. Przebrała się w wybrane ciuchy, wysmarkała się, wzięła telefon i klucze po czym wyszła z domu. Nie zastawiała się gdzie ma się teraz udać. Po chwili spacerowania po lesie sprawdziła godzinę. Była albowiem 10:15. Zdecydowała pojechać do Dee, a akurat miała autobus za 15 minut. Ruszyła w kierunku przystanku, ale przypomniała sobie, że wypadałoby poinformować o swoim przybyciu. Dzwoniła do niego kilkakrotnie, aż za 6 razem odebrał:

- Cześć! co się dzieje, że się do mnie tak dobijasz? - jego zachrypnięty i nienaturalnie niski ton głosu sam mówi, że odgłos dzwonka obudził go.

- Za jakieś około 30 minut u ciebie będę i wtedy wszystko ci wytłumaczę.

- Okej, ale coś musiało się stać, bo masz kompletnie inny ton i wydźwięk głosu. Nie wypuszczę cię dopóki mi tego nie wytłumaczysz.

- Dobrze, do zobaczenia!

Jula bardzo żałowała, że nie wzięła ze sobą słuchawek, ale nikt raczej nie myśli o takich rzeczach jeśli jest w takim stanie. Podczas oczekiwania dziewczyny na przyjazd autobusu rozmyślała, jak mu o tym opowiedzieć bez łez zbierających się w jej oczach. Niestety prędzej przyjechał autobus niż ona na coś wpadła. Przez całą drogę o tym rozmyślała próbując ignorować grupę nastolatków może o rok starszych od niej. Przecież oni się zachowują gorzej niż dzikie zwierzęta - pomyślała teatralnie przewracając oczami. Starała się nie denerwować i tamtymi nastolatkami, i samym spotkaniem z chłopakiem, i tym jak ma mu to wszystko na spokojnie wytłumaczyć. Obróciła głowę po czym ujrzała znajome budynki znajdujące się blisko przystanku autobusowego. Pojazd gwałtownie się zatrzymał, a Julia wyszła z niego i szybkim krokiem poszła w kierunku domu nastolatka. Trochę poddenerwowana zapukała do drzwi, które po paru sekundach zostały jej otworzone przez Dee. Przytulili się, a po kilku sekundach dziewczyna poczuła na swoim policzku jego miękkie usta. Weszli do środka, nastolatka ściągnęła buty oraz kurtkę.

- Chcesz herbatę? - spytał spokojnym głosem chłopak - oczywiście tą co zawsze.

-W sumie to jak najbardziej.

- Jaki chcesz kubek?

- Ten z kotkiem.

- Jakieś jeszcze życzenia?

- Raczej nie.

Nastolatka stała przyglądając się jak blondyn szykuje dla niej napar. Delikatnie się zarumieniła na myśl, że robi go specjalnie dla niej. Nastolatek po chwili skończył robić herbatę, więc poszli do jego pokoju. Usiedli na łóżku, a ukochany dał jej kubek z ciepłym piciem, którego wzięła kilka łyków, a później odłożyła na biurko znajdujące się blisko ich. Trwali przez jakiś czas w ciszy, którą przerwał Dee:

- To co masz mi do powiedzenia?

- Mmm, ciężko jest mi o tym rozmawiać, ale wiem, że mnie to nie ominie... - westchnęła smutno - pojutrze muszę wyjechać z rodzicami do miasta ponad 500 km stąd. Przeprowadzamy się tam ze względu na pracę taty - w oczach Julii zbierały się łzy, gardło samowolnie się zacisnęło, a jej głos się zaczął łamać.

Obydwoje nie wiedzieli co mają powiedzieć, ani jak zareagować, więc się po prostu przytulili. Dziewczyna położyła głowę na jego ramię. Nie wiedzieli ile spędzili w tej pozycji, ale wyrwał ich z niej odgłos pukania do drzwi. Odsunęli się od siebie, a chłopak dosyć głośno powiedział 'zapraszam'. Do pokoju wszedł Heavy, wzrokiem latał raz po Julce, a raz po Dee, by powiedzieć, że Glam zrobił już obiad. Uśmiechnął się do nich i wyszedł.

- Jesteś głodna?

- Nie, dziękuję, że zapytałeś - uśmiechnęła się, ale w głębi siebie wiedziała, że nawet jeśli jest głodna nie potrafiłaby czegokolwiek przełknąć.

- Ja pójdę zjeść, a ty tu zostań i na mnie poczekaj, okej?

- Mhm...

Blondyn wyszedł z pokoju, a nastolatka wypiła resztę herbaty, a później postanowiła napisać rodzicom, że jest u chłopaka. Powieki zaczynały być dla niej ciężkie i klejące się. Była zmęczona, bo w nocy nie mogła zasnąć. Miała ochotę się położyć, jednak chciała jeszcze porozmawiać z ukochanym. Poczekała jeszcze na niego chwilę walcząc z sennością. Wszedł do pokoju i usiadł obok niej. Porozmawiali o przyszłości. Dee poczuł głowę blondynki na swoim ramieniu. Odwrócił głowę i zobaczył, że klatka piersiowa dziewczyny spokojnie się poruszała. Stwierdził, że mimo wszystko obudzi ją, żeby normalnie się położyła.

- Co się stało? 

- Nic, po prostu zasnęłaś na moim ramieniu i po dłuższym czasie mogłaby boleć ciebie szyja.

- Dziękuję.

- Połóż się na łóżku, a ja coś porobię.

- Proszę położysz się ze mną? - zapytała Julka z uśmiechem na twarzy.

Po chwili namysłu blondyn położył się obok nastolatki i oboje mimo wczesnej pory zasnęli.


Miałam szybciej to napisać, ale wyszło jak zwykle. Mam nadzieję, że się wam podoba. Do następnego rozdziału!

Metal Family FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz