Polewa #14

6.5K 494 13
                                    

- Mamy – krzyknął i mocniej złapał mnie za ramiona.

- Puść, to boli –wyszarpałam się i ostatni raz spojrzała w jego błękitne tęczówki, po czym odeszłam.

Grupka osób obserwowała każdy mój ruch, a ja tylko zabrałam torbę i zmierzyłam do wyjścia.

Było cieplutko, więc krótkie spodenki nie były jakimś szczególnym problemem. Nie miałam przy sobie praktycznie nic, prócz kilku dolarów telefonu i zawartości szkolnej torby.

Beau był w innym mieście, odwiedzał babcię, innych znajomych między Bogiem a prawdą nie miałam.

Przyszedł mi pewien pomysł do głowy, w portfelu miałam kartę na nagłe wypadki, było tam około 200 dolarów, postanowiłam odwiedzić ojca, nie widziałam go tyle lat, a mieszkał w mieście oddalonym niewiele od Sydney, przypadkiem od matki dowiedziałam się że jest w Australii w sprawach służbowych. Tyle pieniędzy powinno starczyć na jakiś bilet autobusowy.

*

- Powiem ci dziecko, że masz ciekawe życie – uznała starsza pani, z którą spędziłam całą drogę.

- Pani też, w końcu zwiedzenie 45 krajów, to coś – posłałam jej uśmiech.

- To jest właściwie 46, gdy kiedyś będziesz w Londynie to wpadnij do mnie na kawę.

- Na pewno wpadnę – pożegnałam się z nią i ruszyłam w stronę postoju dla taksówek.

Wsiadłam do pierwszej lepszej i podałam kierowcy adres, po zaledwie kilku minutach była na miejscu.

Stanęłam przed wielkimi drzwiami, ojciec musiał być bogaty, jak zgaduję jego ‘ sprawy służbowe” to nic innego, jak wakacje, nie rozmawiałam z nim od prawie 10 lat, może i więcej. Nawet niezbyt pamiętam jego twarz.

Zawahałam się, ale po chwili zadzwoniłam dzwonkiem i poczekałam aż ktoś zareaguje.

Nagle drzwi otworzyły się, a przede mną stanął Gorg, z tego co pamiętam był lokajem ojca.

- Panienka była umówiona? – spytał i spojrzał na mnie. Był staruszkiem z miłym wyrazem twarzy.

- Dzioldź ktio to? – podeszła do nas dziewczynka,  na oko miała może 3 lata.

- Nie wi..

- Mogę widzieć się z panem Williamsem? – przerwałam mu. – W sprawie nowej reklamy jego firmy – skłamałam.

- Oczywiście, ale następnym razem proszę się wcześniej umówić, szczególnie, że pan Williams ma – zamyślił się – urlop.

- Urlop? – spytałam bo widocznie nie był pewien swojej odpowiedzi.

- Powiedzmy, że kogoś tu poszukuje – posłał mi uśmiech – do jego gabinetu prosto i w prawo.

Ta dziewczynka mogła być moją siostrą, ale nie umiałam się na tym skupić przez ten cudowny dom, był niczym pałac.

Wielkie dębowe drzwi prowadziły do gabinetu mojego ojca, zapukałam trzy razy, po czym pozwolił mi wejść.

- Dzień dobry – przywitałam się, a on na mnie spojrzał zdziwiony.

- Pani musi być nową sprzątaczką – uznał – Zaraz wszystko wyjaśnię, pani harmonogram i tak dalej – mogłam się spodziewać, że ojciec mnie nie pozna.

- Ja właściwie w innej sprawie – powiedziałam, a jego szare oczy skupiły się na mnie. Ciemne włosy, piękne oczy, dość wysoki i po twarzy można wywnioskować, że przepracowany to chyba idealny opis tego człowieka.

- W jakiej? – spytał dość niepewnie.

- Tato ten idiota znowu popsuł moją biżuterię – do gabinetu wpadła dziewczyna i chłopak, ona koło 13 lat, on może i był w moim wieku.

- Tato to nieprawda! – wrzasnął szatyn.

Nie byli wcale do siebie podobni, ona wyglądała jak typowa Brazylijka ciemne włosy i oczy, on był blondynem, dość bladym jak na Australię z szarymi oczami.

- Dajcie mi chwilę – powiedział z niechęcią – więc po co pani przyszła, bo jak pani widzi, to moje dzieci 10 minut beze mnie nie mogą przeżyć – posłał mi przepraszający uśmiech.

Nie umiem opisać moich uczuć, chciałabym mieć takie problemy jak popsuta biżuteria przez mojego brata z którą przylece do ojca.

- Ja wytrzymałam bez ciebie 10 lat, oni nie umieją 10 minut, taki paradoks tato – powiedziałam, w tym momencie wszyscy spojrzeli na mnie.

- Leon, Aurelia wyjdźcie – rozkazał ojciec, a oni bez słowa to zrobili.

-Asia? – WOW PAMIĘTA MOJE IMIE! Normalnie zapunktował.

- A masz więcej dzieci, którymi się nie interesujesz? – spytałam.

- Wytłumaczyłbym ci to ale nie umiem, wiedz tylko, że cieszę się z tego iż mogę cię w końcu zobaczyć – mówił szczerze, widziałam to po jego oczach.

Nagle zawibrował mój telefon.

Od Caluś:

Asiu, proszę cię nie olewaj Luka, nawet nie wiesz jak on cierpi. Możemy porozmawiać? Tylko my, we dwoje. Xx

|Notka|

Oglądaliście to już łącznie 3K razy, jesteście kochani. xx

Babeczka // 5SOS, BrooksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz