~ * ~

276 29 19
                                    


Z lekkim uśmiechem nachylił się nad ciałem chłopaka, przybliżając swe usta do niezdrowo bladej skóry, przez którą z łatwością można było dostrzec prześwitującą siatkę żył. Składał delikatne pocałunki na każdym skrawku, zaczynając od podbrzusza, na którym dalej było widać skutki jego czynów, aż do żeber, gdzie zatrzymał się nieco dłużej, celebrując każdy dotyk na wystających kościach okrytych jedynie skórą. Nie mógł się powstrzymać przed mocniejszym przyciśnięciem ust do jednej z fioletowych plam, rozlewających się niczym benzyna na wodzie. Chłopak pod nim uśmiechnął się lekko na te pieszczoty, ignorując igły bólu. Całe jego ciało piekło od wykwitających na skórze siniaków, a gorące usta chłopaka nad nim koiły swoimi ruchami ból, jaki nauczył się dla niego znosić. Jaki nauczył się kochać.

– Koo, czy teraz jestem piękny? – zapytał cicho spoglądając na swojego oprawcę i kochanka z obawą, że ten znowu zaprzeczy, że wszystkie starania znowu poszły na marne, że dalej jest za gruby, że nadal nie jest idealny. Robił dla niego wszystko, nie ważne, jak bardzo go to niszczyło od zewnątrz i od środka. Głodził się, wymiotował, katował swoje ciało na różne sposoby, by chłopak w końcu powiedział mu, że jest piękny. Gdyby jeszcze kilka lat temu zobaczyłby takiego siebie w odbiciu lustra byłby przerażony, teraz wzbierała w nim duma i szczęście, kiedy z każdym dniem jego żebra bardziej się uwydatniały, tak samo obojczyki i kości policzkowe. Jak skóra robi się szara i cienka. Jak nie potrafił ustać o własnych siłach. Był osłabiony i wiecznie zmęczony, jednak to nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia w obliczu powodu dla którego poświęcał się całkowicie. Liczył się tylko Jungkook, który właśnie w tym momencie wielbił jego ciało z czcią godną w jego oczach boga.

– Tak Minnie. Teraz jesteś idealny – blondwłosy na powrót przycisnął wargi do ciała chłopaka, tym razem idealnie między żebrami, w miejscu gdzie, jego zdaniem, brzuch szatyna był pięknie wgłębiony. Kochał ten brzuch, kochał widzieć jak podczas seksu każdy jego ruch w chłopaku jest przez niego widoczny. Jak mógł to wykorzystywać do mocniejszych doznań, naciskając w tym miejscu dodatkowo ręką.

– Dla ciebie wszystko Koo – wymruczał słabym głosem Park, niepewnie kierując kościstą dłoń ku twarzy Jeona. Nie raz został odepchnięty z krzykiem, by go nie dotykał tą tłustą łapą, jednak tym razem miał nadzieję, że w końcu zasłużył.

Blondyn ujął jego nadgarstek i wtulił twarz we wgłębienie wnętrza dłoni, całując przelotnie cieniutką jak pergamin skórę. Niczym teraz nie przypominał brutalnego dominanta sprzed niespełna pół godziny. Nie było śladu po sadyście, który z głodem w oczach krzywdził drobnego chłopaka każdej nocy. Zawsze tak było. Zawsze pieprzył wychudzonego mężczyznę bezlitośnie, zostawiając na nim bolesne ślady swoich czynów. Bił, podduszał, gardził, wyzywał i ranił, by na koniec zadbać o niego, jak o najcenniejszy skarb świata. Był czuły, troskliwy i opiekuńczy. Zupełne przeciwieństwo, którego nikt by nie podejrzewał o rozrywane za każdym razem mięśni by w efekcie krwawe strugi na chudych udach wymieszały się z lepką spermą. Ale Jimin to kochał. Kochał wszystko co się z nim wiązało i doprowadzało do momentu, kiedy czuł się najbardziej kochany na świecie. Zapominał o całym rozrywającym wnętrzności bólu, wiedząc, że zostanie przez tego człowieka obdarowany troską.

Nie wiedział ile to już trwało. Rok? Dwa? A może pięć? Przestał liczyć po dwóch miesiącach, kiedy nie widział słońca. Wspomnienia mu się zamazywały sprzed "poznania" Jungkooka. Jak przez mgłę pamiętał starego siebie, że kiedyś miał własne życie. Był znanym tancerzem i modelem z bogatej rodziny mieszkającej w stolicy Korei Południowej. Miał chłopaka, którego myślał, że kocha i rodziców którzy wydawało mu się, że są gotowi dać mu nawet gwiazdkę z nieba. Był młody, kariera dopiero otwierała przed nim prawdziwe możliwości rozwoju, a głowa pełna była pięknych marzeń. Wszystko to bledło przy jego rosnącym uczuciu do blondyna, którego nie rozumiał teraz czemu z początku się bał. Teraz żaden z nich nie wyobrażał sobie życia bez tego drugiego, a każdy z nich był w stanie zrobić wszystko w imię ich uczucia.

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝑺𝒕𝒐𝒄𝒌𝒉𝒐𝒍𝒎 𝑺𝒚𝒏𝒅𝒓𝒐𝒎𝒆 ~ 𝒐𝒏𝒆 𝒔𝒉𝒐𝒕 || 𝒋𝒊𝒌𝒐𝒐𝒌 🎉
𝑺𝒕𝒐𝒄𝒌𝒉𝒐𝒍𝒎 𝑺𝒚𝒏𝒅𝒓𝒐𝒎𝒆 ~ 𝒐𝒏𝒆 𝒔𝒉𝒐𝒕 || 𝒋𝒊𝒌𝒐𝒐𝒌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz