1. Zbita szyba

138 19 21
                                    

Słońce chowało się ku zachodowi. Robiło się coraz chłodniej, a komary coraz częściej siadały mi na twarzy i nogach. 

— Podaj! — krzyknął Mateusz.

Kopnąłem piłkę w stronę rudego. Oczywiście przeleciała mu między nogami. Mateusz nigdy nie umiał dobrze odbierać.

— Ale sito! — odezwał się Adam.

— Debilu, się naucz kopać — westchnąłem zerkając w stronę rudego.

— To ty krzywo podajesz! — odparł Mateusz.

Przysłoniłem oczy dłonią, gdyż słońce już zachodziło, przez co nieprzyjemnie mnie raziło. Obraz stopniowo się wyostrzał i teraz wyraźnie już widziałem piłkę uderzającą o płot i śmiejącego się Adama.

— Uch, zmęczyłem się — westchnął Mateusz siadając na rozgrzanym polbruku.

— Czym? — spytał Adam dosiadając się. — Unikaniem piłki jakby to były, nie wiem, dwa ognie?

— Daj spokój!

Podniosłem piłkę z ziemi i zerknąłem w stronę siedzących przy ogrodzeniu kumpli. Na moment mój wzrok powędrował w górę, w stronę domu moich sąsiadów.

Zmrużyłem oczy.

— Cholera, znowu się gapi — powiedziałem nie odwracając wzroku od okna na pierwszym piętrze tego domu.

— Kto, Wiśniewski? — spytał Mateusz niezbyt dyskretnie oglądając się do tyłu, w stronę okna. Adam z kolei zignorował ten fakt zachowując więcej dyskrecji i kompletnie olewając istnienie domu obok.

— Ta, Marcel.

Mój sąsiad zasłonił roletę.

— Jaki jest jego problem — westchnął Mateusz.

— No nie wiem, zaproś go do gry, to się może dowiemy — odparł Adam.

— I tak by nie dołączył — stwierdził rudy. — Przegryw woli w domu sam siedzieć. Pewnie zamula w komputerze dzień i noc, nic dziwnego, że kiblował.

Dalej patrzyłem w stronę zasłoniętego roletą okna. Mateusz się nie przyzna, ale bałby się zaprosić Marcela Wiśniewskiego do gry. Nie ma w tym nic dziwnego — gość kiblował dwa razy, przez co nazbierały się dziesiątki legend i plotek na jego temat.

O tym, że wywalili go z drużyny koszykarskiej, bo napluł w twarz trenerowi po tym, jak ten nie chciał mu pozwolić grać po kontuzji.

O tym, że w pojedynkę już w drugiej klasie wygrał bójkę z trzema starszymi od niego chłopakami.

O tym, że gdy ktoś na niego nakonfidencił za palenie pod szkołą, znalazł tą osobę i zgasił mu peta w policzek. Podobno niektórzy widzieli bliznę owej konfitury.

A także o tym, że przeniósł się do naszej szkoły po tym, jak osoba, z którą się pobił w poprzedniej, w stanie krytycznym trafiła do szpitala.

Wszystkie te plotki brzmią absurdalnie, to fakt. Każdy wie, że nie mogą być w pełni prawdziwe. Jednak, jednocześnie, nikt nie chce się o ich prawdziwości przekonywać na własnej skórze. Bo w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy.

Z podwórka moich sąsiadów wyjechał samochód. Miałem nadzieję, że Marcel pojechał z rodzicami, przynajmniej nie będzie sterczeć w oknie.

— Aleks, nie znasz go? — spytał Adam. — Mieszka obok ciebie.

— Ta, ale ledwo pół roku — odparłem podbijając piłkę. — Nawet z nim nie gadałem. Jego rodzice wpadli do nas dwa razy na kawę, ale bez Marcela.

Sąsiad ze zbitym oknem | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz