Słońce chowało się ku zachodowi. Robiło się coraz chłodniej, a komary coraz częściej siadały mi na twarzy i nogach.
— Podaj! — krzyknął Mateusz.
Kopnąłem piłkę w stronę rudego. Oczywiście przeleciała mu między nogami. Mateusz nigdy nie umiał dobrze odbierać.
— Ale sito! — odezwał się Adam.
— Debilu, się naucz kopać — westchnąłem zerkając w stronę rudego.
— To ty krzywo podajesz! — odparł Mateusz.
Przysłoniłem oczy dłonią, gdyż słońce już zachodziło, przez co nieprzyjemnie mnie raziło. Obraz stopniowo się wyostrzał i teraz wyraźnie już widziałem piłkę uderzającą o płot i śmiejącego się Adama.
— Uch, zmęczyłem się — westchnął Mateusz siadając na rozgrzanym polbruku.
— Czym? — spytał Adam dosiadając się. — Unikaniem piłki jakby to były, nie wiem, dwa ognie?
— Daj spokój!
Podniosłem piłkę z ziemi i zerknąłem w stronę siedzących przy ogrodzeniu kumpli. Na moment mój wzrok powędrował w górę, w stronę domu moich sąsiadów.
Zmrużyłem oczy.
— Cholera, znowu się gapi — powiedziałem nie odwracając wzroku od okna na pierwszym piętrze tego domu.
— Kto, Wiśniewski? — spytał Mateusz niezbyt dyskretnie oglądając się do tyłu, w stronę okna. Adam z kolei zignorował ten fakt zachowując więcej dyskrecji i kompletnie olewając istnienie domu obok.
— Ta, Marcel.
Mój sąsiad zasłonił roletę.
— Jaki jest jego problem — westchnął Mateusz.
— No nie wiem, zaproś go do gry, to się może dowiemy — odparł Adam.
— I tak by nie dołączył — stwierdził rudy. — Przegryw woli w domu sam siedzieć. Pewnie zamula w komputerze dzień i noc, nic dziwnego, że kiblował.
Dalej patrzyłem w stronę zasłoniętego roletą okna. Mateusz się nie przyzna, ale bałby się zaprosić Marcela Wiśniewskiego do gry. Nie ma w tym nic dziwnego — gość kiblował dwa razy, przez co nazbierały się dziesiątki legend i plotek na jego temat.
O tym, że wywalili go z drużyny koszykarskiej, bo napluł w twarz trenerowi po tym, jak ten nie chciał mu pozwolić grać po kontuzji.
O tym, że w pojedynkę już w drugiej klasie wygrał bójkę z trzema starszymi od niego chłopakami.
O tym, że gdy ktoś na niego nakonfidencił za palenie pod szkołą, znalazł tą osobę i zgasił mu peta w policzek. Podobno niektórzy widzieli bliznę owej konfitury.
A także o tym, że przeniósł się do naszej szkoły po tym, jak osoba, z którą się pobił w poprzedniej, w stanie krytycznym trafiła do szpitala.
Wszystkie te plotki brzmią absurdalnie, to fakt. Każdy wie, że nie mogą być w pełni prawdziwe. Jednak, jednocześnie, nikt nie chce się o ich prawdziwości przekonywać na własnej skórze. Bo w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy.
Z podwórka moich sąsiadów wyjechał samochód. Miałem nadzieję, że Marcel pojechał z rodzicami, przynajmniej nie będzie sterczeć w oknie.
— Aleks, nie znasz go? — spytał Adam. — Mieszka obok ciebie.
— Ta, ale ledwo pół roku — odparłem podbijając piłkę. — Nawet z nim nie gadałem. Jego rodzice wpadli do nas dwa razy na kawę, ale bez Marcela.

CZYTASZ
Sąsiad ze zbitym oknem | bxb
Ficção AdolescenteOlek nie rozmawiał zbyt wiele z Marcelem, pomimo że byli kolegami z klasy i sąsiadami zarazem. I szczerze - wolałby, aby tak pozostało. Jednak, kiedy pewnego dnia, podczas gry na dworze, zbłąkana piłka przypadkiem trafia w okno Marcela Wiśniewskiego...