[Zostało 30 dni] - wieczorem

66 7 0
                                    

- Dawno się nie widzieliśmy - rzucił w kierunku terrarium, kiedy wreszcie, po kilku miesiącach nieobecności, przekroczył próg własnego mieszkania. Był szczerze wyczerpany i tak, marzył o tym, by się wreszcie wyspać. Raz, porządnie, w pełni wyspać.

Jego jaszczurka siedziała na małym pniaczku i obserwowała bacznie jedynego lokatora, który właśnie się rozgaszczał. Pod jego nieobecność zwierzaka karmiła sąsiadka, mieli dobry kontakt, a jej córka zdawała się uwielbiać tę małą paskudę. Ta drobna usługa zdawała się być bardzo zyskowną wymianą.

Sakaguchi z westchnieniem beznadziei powiesił marynarkę na wieszaku i zmusił się do pójścia do kuchni, by cokolwiek skonsumować. Nie jadł od rana i chociaż nie czuł potrzeby, to wiedział, że jest to niezbędne do dalszego funkcjonowania organizmu. W międzyczasie włączył laptopa i zostawił na biurku, by system w pełni się załadował.

Słońce powoli zachodziło, złocąc miasto, wysyłając zwykłych mieszkańców do snu i zapraszając mafię do działania. Zachody były często bardzo nostalgiczne, chociaż lepiej wyglądały na najwyższym piętrze najwyższego budynku. Na chwilę Ango się uśmiechnął, patrząc w stronę majaczącego się cienia Mori Corp. Przynajmniej jego wybranek miał piękny widok na panoramę miejską skąpaną w blasku ostatnich promieni słonecznych.

Z prowizorycznym posiłkiem wrócił do pokoju, gdzie usiadł najpierw przy komputerze, sprawdzając wszystkie kwestie po kolei. Przygotowań nie było tak naprawdę dużo, ale on i tak się stresował. Krawiec odpisał na wiadomość i zaproponował mu termin na pierwszą przymiarkę garnituru - Ango odpisał od razu, zgadzając się. Kolejno zaczął szukać jubilera. Osoba, która wykona to zamówienie musi być specjalistą, a cena nie grała roli, miało być perfekcyjnie. Wszystko tak, jak sam sobie wymarzył. Parę telefonów, parę osób powiedziało, że nie wykonują grawerunków w szczerym złocie. Rozumiał, szukał dalej. Jak nie tutaj, to w Tokio, przecież tak czy siak tam bywał.

Zerkał co jakiś czas na jaszczurkę, która kręciła się lekko zaniepokojona po terrarium. Ale przecież nic złego się nie działo. Sakaguchi nie wiedział, o co jej chodzi, po chwili wahania wstał i wyjął pudełeczko z żywymi insektami, by wrzucić jej kilka. Gad zainteresował się jedzeniem, a okularnik uznał, że o to chodziło. Pokręcił tylko głową i wrócił do zajęcia. Chwilę poszukiwań później znalazł osobę, która zgodziła się przyjąć niecodzienne zamówienie. Kolejny punkt spełniony. Idealnie...

Zdążyło się ściemnić, nim pozwolił sobie na sen. Z jeszcze nie do końca rozpakowanych bagaży po powrocie wyjął skoroszyt oprawiony w twardą oprawę koloru fioletowego, by położyć go na biurku. To był drugi, nowszy zbiór pełen wpiętych kartek pisanych ręcznie. Ten starszy znajdował się na dolnej półce regału wypełnionego w dużej mierze książkami. Starszy miał niebieską oprawę i wymalowany na niej znak Mori. Pochodził z czasów, kiedy Ango jeszcze szpiegował mafię, kiedy... właściwie to się wszystko zaczęło. Niebieski skoroszyt stał przechylony na półce, chociaż okularnik kojarzył, że zostawił go stojącego prosto te kilka miesięcy temu. Ale wstrząsy sejsmiczne występowały w całej Japonii i każdy jeden mógł go tak naprawdę przewrócić.

Skoroszyt Mori zawierał opisy jego wizji, snów i próby samoanalizy psychologicznej. Od początku do końca wszystko to było bardziej pod hasłem „co się ze mną dzieje", jednak zbierał to, ponieważ... Po pierwsze i tak czuł, że musiał to pisać, po drugie czuł się lepiej, wypluwając na papier kłębiące się emocje i pragnienia. Po trzecie, musiał gdzieś to zebrać. Skoroszyt kończył się nadzieją, że to uczucie w końcu zgaśnie, zostanie zastąpione jakimś innym.

Z kolei na fioletowej okładce wymalowano symbol Ougai. Ten zaczynał się długim listem mówiącym, iż to uczucie jednak nie zgasło i Ango nie potrafi dłużej sam siebie oszukiwać, że zgaśnie kiedykolwiek. Ten skoroszyt był pełen listów, sprawozdań z ich prywatnych rozmów, snów, ale też z dnia codziennego. Rytuałem Ango już było napisać list po całym dniu, rzadziej po kilku dniach, zostawić go wieczorem na biurku, a kolejnego dnia po powrocie z pracy włożyć go do tego skoroszytu. Wierzył, że Ougai mógł go przeczytać w nocy lub kiedy Ango był nieobecny w domu. Z resztą później rozmawiali na kwestie zawarte w tych notatkach, co tylko utwierdzało go w przekonaniu, że tak się właśnie działo.

Aktualnie położył oprawiony zbiór na uboczu, wyjął kolejną kartkę i zaczął pisać to, co dzisiaj wokół się działo. Cały powrót do Japonii, bieganinę po urzędach, ale też myśli i nadzieje, które krążyły w każdym jednym momencie. Zachwyt z zobaczenia Ougaia naprawdę, radość z powodu jego uśmiechu oraz wdzięczność za późniejszą konwersację i wiele ciepłych słów. Wyrażenie nadziei co do krawieckiej pracy i zawiadomienie o zamówieniu obrączek. To był ważny dzień. Ougai częściowo już o tym wiedział, ale powinien wiedzieć więcej. W końcu razem brali ślub. Ich przygotowania były wspólne, nawet jeśli z dwóch różnych światów.

[BSD] Czarny ślub na deskach teatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz