Grupa sztywnych była wszędzie... To moja wina. Teraz o tym wiem. Powinnam stać na warcie ale cholernie zgłodnialam i byłam na tyle głupia że zamiast obudzić Carla albo Ricka chociażby na tą chwilę zostawiłam otwarte drzwi i poszłam do kuchni - w końcu kuchnie dzieli od wejścia tylko korytarz. Myliłam się. I to cholernie. Wyjmując krakersy znalezione już jakieś cztery dni temu usłyszałam jęki dochodzące z okolic drzwi wejściowych. Wybiegłam z kuchni mając nadzieję że jeszcze nie jest za późno. I wtedy mnie zamurowało. W przedpokoju stała spora grupa zombie licząca od 10 do 15 sztywnych. Zaczęłam strzelać na oślep. Po części żeby obudzić chłopaków którzy byli moją jedyną nadzieją a po części mając nadzieję że trafię w któregoś. Szwędacze którzy chwilę temu pogrążeni byli w bezsensownym chodzeniu po domu zaczęli iść w moją stronę. Zaczęłam się cofać ale za mną była jedynie kuchnia. Stawiałam kroki w tył licząc na to iż w końcu rękami dotknę blatu na którym zostawiłam nóż lecz potknęłam się o próg kuchni
- Nosz kurwa mać -
Zaklnęłam pod nosem czując jak tracę grunt pod nogami. Upadając uderzyłam głową w szafkę i zasłabłam od obrażenia. Dalej byłam świadoma otoczenia i ciała lecz nie byłam w stanie się podnieść. Czekałam tylko na ugryzienie zakończające moje życie w tym apokaliptycznym świecie. Pełną świadomość przywróciły mi dzwięki strzałów i wołanie Carla.
-Tu jestem - odpowiedziałam próbując się podnieść. Usiadłam i oparłam się o szafki. Zaczęłam cicho płakać. Prawie że nie zginęłam przez moją jebaną głupotę. Poczułam silne ręce Ricka i Carla podnoszące mnie z podłogi w kuchni i pomagające mi dojść na kanapę.
-przepraszam- wyszeptałam kiedy już siedziałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Carl siedzący obok patrzy na mnie tym swoim pytająco-zdezorientowanym wzrokiem. Przytuliłam go a on odwzajemnił uścisk.
- Tak cholernie przepraszam-
powiedziałam nie wiedząc czy mam płakać, mówić dalej czy się zamknąć.
- naraziłam nas wszystkich. Odwróciłam się na dziesięć sekund. Usłyszałam dźwięki w kuchni. Pomyślałam że coś się dzieje więc wbiegłam do domu. Zapomniałam zamknąć drzwi i wtedy zjawili się oni. Mogłam zginąć przez własną głupotę. Tak strasznie cię przepraszam Carl. Dziękuję.. dziękuję że przyszliście. Upadłam o próg i zemdlałam..gdyby nie wy zginęła bym... Tak cholernie przepraszam Carl. Wszyscy mogliśmy zginąć przez moją jebaną głupotę!- postanowiłam wszystko mu powiedzieć. Był jedną z nielicznych osób w naszej grupie przy której czułam że mogę być całkowicie szczera.- nic się nie stało. Jesteśmy już bezpieczni. Dobrze że tobie prawie nic się nie stało Vic- dparł Carl i spojrzał na moją spuchniętą kostkę.
- tata powiedział że jest pewnie skręcona- dodał po czym wstał.Po chwili przyszedł do mnie razem z Rickiem.
-Rick przepraszam. Nie powinnam była zostawiać tych drzwi otwartych ale wystraszyłam się. Usłyszałam jakieś chalasy z kuchni. Myślałam że coś się dzieje więc tam pobiegłam i zapomniałam zamknąć drzwi. Moja jebana głupota prawie mnie zabiła... Mogła zabić nas wszystkich.- wyrzuciłam patrząc im obu w oczy.
- Rozumiem. Postapilas głupio ale dobrze że prawie nic nikomu się nie stało - powiedział kucając przy mojej prawie już fioletowej kostce. - kostka jest skręcona i prawdopodobnie masz wstrząs mózgu ale myślę że oprócz tego nic ci nie jest. Możesz wstać?- spytał robiąc krok w tył.
Próbowałam się podnieść. Chciałam pokazać że mimo bólu jestem w stanie chodzić ale upadłam po pierwszym kroku. Carl podbiegł do mnie i pomógł mi wstać. Wróciłam na kanapę zwieszając głowę. Wiedziałam co to oznacza- to znaczy że będziemy siedzieć tu jeszcze kilka dni- oznajmił Rick a ja pożałowałam że ten jebany szwędacz nie umiał nawet mnie ugryźć. Siedzieliśmy w tym domu od prawie miesiąca. Potrzebowaliśmy wielu zapasów które musieliśmy dostarczyć do obozu. Mieliśmy być tu przez tydzień ale z powodu kilku komplikacji ten czas wydłużył sie do trzech. Teraz już do czterech ...
...................................................................
Hej wszystkim! Mega dziękuję że zechcielisxie przeczytać ten rozdział ponieważ nie umiem jakoś bardzo pisać. Chciała bym ćwiczyć mój warsztat w tej opowieści więc nie załamujcie się złym stylem pisania. Była bym mega wdzięczna za każdą radę co można zmienić w stylu pisania albo fabule żeby było idealnie.
Miłego czytania i jeszcze raz dziękuję że zdecydował*ś się czytać właśnie moja książkę!~Vii
CZYTASZ
walkers are everywhere... •Carl Grimes 18+•
FanfictionJesteś Victorią Lickers - czasem cichą , uprzejmą i ułożoną a czasem rozgadaną i wulgarną 14-stolatką. Carla Grimesa znasz od przedszkola i od wtedy jesteście najlepszymi przyjaciółmi przez calą podstawówkę i pierwszą klasę liceum. Teraz podczas ap...