Ubrał swój codzienny elegancki strój czyli białą koszulę z kieszonką na której ramieniu widnieje dumny orzeł, czarne rurki, oraz piękną patriotyczną czapkę, którą kiedyś zapierdolił Makłowiczowi na Włoszech, a długo go po to szukał.. Poszedł do pokoju swojego ojca zerknąć czy jeszcze śpi, spojrzał na zegarek na ścianie nad łóżkiem ojca-O, już siódma, WSTAWAJ KURWA, DO PRACY SIUSIUMAJTKU- wykrzyczał nachylając się nad nim, po czym widząc jak jego rodziciel się podniósł wyprostował się zadowolony
-Czemu mnie budzisz..? Mam budzik na dziewiątą..-powiedział zmęczony i spojrzał na swojego syna
-Ubieraj się i wypierdalaj na dwór obeszczańcu ty żulu zapluty zajebany menelu! Ludzi byś poznał, świeżego powietrza zaznał, a nie całe dnie śpisz albo grasz na komputerze!-krzyknął oburzony Polak
-Daj mi spać..
-Oj nie młodzieńcze, nie będziemy się tak bawić, wychodzisz albo konfiskuje ci telefon na tydzień!
-Nie! No proszę..!-wstał załamany i odrazu zaczął się szykować do wyjścia, Polak dumnie wyszedł aby mu nie przeszkadzać i poszedł do sypialni swojej kochanej babuni widząc jak siedzi przed telewizorem
-Babciu, kiedy obiad? Tatuś jest już pewnie głodny, ledwo wstał-spytał delikatnym głosem
-Oh! już się zabieram za robienie posiłku wnusiu- podeszła rozczulona do Polaka, pomiziała go swoimi kościstymi palcami po policzku i poszła do kuchni mając zadanie bojowe od swojego wnuczka
Polak westchnął i szedł popatrzeć jak babcia robi obiad aż nie zauważył swojego ojca idącego do wyjścia
-A gdzie to się pan wybiera o tej porze?-spytał podejrzliwym tonem
-No kazałeś mi wyjść na dwór to idę na piwo z kolegami-odpowiedział już zrezygnowany
-Na dwór!? O tej godzinie?! Na piwo?! A zezwoliłem? Babcia dopiero zaczęła specjalnie dla ciebie robić obiad, a ty od tak sobie wychodzisz! Nie masz za grosz szacunku do własnej matki!-oburzył się Polaczyna, nie rozumiał jak można być tak bezczelnym
-Ale przecież sam mi kazałeś..
-Nie pyskuj! Marsz do swojego pokoju, ani słowa więcej aż do obiadu łajdaku!
-Ughh!-I poszedł, Polak nadal zbulwersowany podszedł do babci i się do niej czule przytulił
-Babuniu, kiedy obiadek?
-Jeszcze troszkę Polsiu-odpowiedziała stara wajcha i pogładziła czule jego włosy, Polak kochał swoją babcie, jest wspaniałą kobietą.
Po zjedzeniu obiadu i opierdoleniu swojego ojca poraz ostatni Polak wyszedł z domu po końską maść dla babci, oraz przy okazji aby po patrolować okolice, szedł spokojnie z rękami założonymi za plecami rozglądając się po ludziach, nie przechodziło ich dużo, chociaż pogoda była dosyć ładna.
-aaaaAAAAAAAAA!- Polak usłyszał coraz głośniejszy krzyk dochodzący z góry, odchylił głowę aby znaleźć źródło dźwięku i zauważył kogoś spadającego z góry. Jako, że Polak jest szanującym się i jakże wspaniałym obywatelem - odsunął się aby spadający nie dotknął go w żaden sposób, przecież mogło coś mu się jeszcze stać, a tego by nikt nie chciał. Po sekundzie dało się usłyszeć donośny trzask obok naszego Polaka🤙🤙.
-Uhhh.. Japierdole.. Złamałem piszczel..-Polak kucnął słysząc znajomy głos
-Brytek! Na rany Chrystusa!-
Polak złapał przyjaciela za ramiona i go postawił na nogi.
-Czemu się zrzucasz z okna w bloku? Życie ci nie miłe?-zapytał seksowny mężczyzna nadal zszokowanego i poturbowanego Brytka.
-Ja.. Chciałem tylko umyć okna..!-odpowiedział przerażony.
-Japierdole, ciebie to chyba doktor szczyt operował-powiedział zażenowany Polak.
Zauważył jak ciemięga maca się po łbie
-Co ty odpierdalasz, w łeb się pierdolłeś?
-Nie! Spójrz! Moja aureolka!-zaczął się rozglądać aż nie klęknął przy odłamkach jakiegoś szkła na trawie.
Faktycznie, aureola mu się złamała
-Japierdole ciele na niedziele, jakby co to mnie tu nie było-powiedział idąc dalej do apteki po maść dla babci aż go nie zatrzymała kulejąca ofiara losu-Proszę pomóż mi..-wyskamlał załamany przyjaciel Polaka mając rękę na jego ramieniu.
Nasz główny bohater usłyszał dziwne szmery z nieba, spojrzał do góry zdumiony nie mogąc uwierzyć własnym oczom
-Polsiu..-przemówił do niego bóg
-T-Tak?!-uklęknął szybko na swe kolana i złożył ręce jak do modlitwy
-Musisz uratować przyjaciela swego, albowiem za wiernego przyjaciele nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia. A teraz twój potrzebuje podpory w nieszczęściu...
-A-Ale co ja mogę zrobić?! Co mogę zrobić?!-spytał desperacko chłopak
-Pokutą, która naprawi życie przyjaciela twego jest aby zrobić jeden dobry uczynek jeśli nie twój powiernik trafi do piekła...
-Takie bajki to koniowi na ucho możesz meldować xd
-To jest poważna sprawa Polciu
-dobra weź mordeczko xd
I bóg odszedł nie chcąc więcej słuchać farmazonów Polaka.
Chwilę po tym nasz lechita się ocknął...
-Proszę pomóż mi..-wyskamlał załamany przyjaciel Polaka mając rękę na jego ramieniu.
Obywatel Polski strzepnął rękę Brytyjczyka i spojrzał na niego nadal lekko zszokowany poprzednią sytuacją
-Kurwa no, no dobra
Polak zaprowadził swojego przyjaciela do klatki w jego bloku i sobie poszedł zapominając całkiem, że przecież przed ślamazarą jeszcze całe schody do przejścia. Polish man zaczął biec do swojego domu zdeterminowany.
-Maść końska poczeka, musze się szybko dowiedzieć jak zrobić dobry uczynek..
CZYTASZ
Przygody Polaka
Người sóiPolak - przyjazny obywatel Polski, który kocha swój naród i narodowców, ale.. czy aby napewno..?