Kolejna rocznica odejścia brązowookiego mężczyzny z mafii czyli kolejna samotnie spędzona noc przez rudowłosego chłopaka przy butelce wina.
Mężczyzna siedział już dosyć mocno nafaszerowany alkoholem, a do trzeźwego myślenia wiele mu brakowało. Pomimo tego, że miał możliwość wzięcia udziału w jednej z misji, które zaproponował mu jego szef, ale nie chciał. Wolał dobijać sam siebie w swoim pokoju, przy przyciemnionym świetle i zasłoniętych roletach. Na małym stoliku przy łóżku stała zapalona świeczka, a w jego lewej dłoni była prawie całkiem opróżniona butelka wina. Jednak w drugiej ręce miał telefon. <Odblokuje go... raz, jeden jedyny. Później znowu go zablokuje. Nic się nie stanie> Włączył czat z jego byłym partnerem z mafii, kliknął w ustawienia numeru. Jego palec kliknął przycisk odblokuj. <Będę tego żałować...> spojrzał na czat. Nic. Pusto. Żadnych wiadomości od ostatnich kilku lat, zero powiadomień o próbie zadzwonienia do niego. To go zabolało... liczył na jakiekolwiek wiadomości od bruneta, na jakąś głupotę... ale co? Nic, pusto. Do jego oczu napłynęły łzy a numer brązowookiego znowu został zablokowany. <Czego ja się niby spodziewałem? Zostawił mnie... zostawił!> W gardle chłopaka pojawiła się gula, a w jego oczach pojawiły się łzy. Ale skąd? Przecież całe życie uświadamiał i siebie i Dazai'a w tym jak bardzo go nienawidzi. Wmawiał sobie, że ten zabandażowany chłopak jest wszystkim co najgorsze, wszystkim co powinno go od niego odpychać. Mówił tak pomimo tego, że doskonale wiedział gdzieś w środku siebie, że mu na nim zależy. Wiedział, że to uczucie, które czuł będąc przy nim to nie była wcale żadna nienawiść... W nerwach wziął butelkę z alkoholem, którą trzymał w dłoni i rzucił nią o ścianę. Ona momentalnie się rozbiła na wiele kawałków, a sam Nakahara siedział na łóżku dalej nie wzruszony tym co zrobił. Z oczu ciekły mu pojedyncze łzy, a w gardle nabrzmiała mu kolejna gula, ale teraz z chęci rozpłakania się... było to inne uczucie- koszmarnie piekący go od środka ból. Ból, który byłby w stanie wyrwać dziurę w jego ciele gdyby było to możliwe. Pomimo chęci z jego ust nie wydobył się krzyk tylko cichy skowyt bólu. Następnie kaszel. Duszący, koszmarny kaszel... sam nie wiedział co się dzieje i dlaczego. Chciał jednak w tej chwili by ten kaszel minął i by on w spokoju mógł wrócić do swojej ucieczki od problemów. Do picia i użalania się nad sobą, pomimo, że tą drugą rzecz robił rzadko to jednak czasem tego potrzebował. Jego kaszel trwał około 5 minut, w końcu z jego płuc wyleciało kilka czerwonych płatków kwiatu oraz krew. <Co do kurwy nędzy!?> Chłopaka przeraziło to co zobaczył. Od razu rzucił płatkami na podłogę, a jego oddech przyśpieszył przez strach, który odczuł po zobaczeniu. <Za dużo wypiłem... tak. Wydaje mi się to wszystko, nic mi nie jest!> Pomimo, że myślał w ten sposób to z tyłu jego głowy uderzała myśl, że jednak coś mu jest. Dlatego ponownie odblokował numer Dazai'a, tyle że z tą różnicą, że sam teraz do niego napisał.
Chuu: Oi Dazai... hej? Dawno nie pisaliśmy, co? Wiesz, że brakuje mi tego twojego irytującego chrzanienia mi o samobójstwach? Brakuje mi też tego twojego głosu, twoich wyzwisk... ogólnie ciebie. Pamiętasz jak mi wmawiałeś, że jestem człowiekiem jak każdy inny i nic dla ciebie nie znacze? Heh... z tym drugim się zgodzę, ale z tym pierwszym trochę mniej. Gdybym był człowiekiem nie czułbym się teraz tak chujowo. Miałbym cię w dupie. Bo będąc jak inni ludzie nie obchodziłbyś mnie. A ty co? Łazisz mi śmieciu po głowie! Tęsknie za tobą kurwa, rozumiesz?! Tęsknie i dalej łudzę się, że jeszcze wrócisz... jestem naiwny, prawda?
Wiadomość nie została wysłana
Chuuya zamarł. <nie wysłana? Ale jak to?!> Klikał wyślij przez kilka minut, ale ciągle było to samo "wiadomość nie została wysłana". Łzy napłynęły do oczu chłopaka, a w jego gardle znowu był odczuwalny ten ból. Po chwili wrócił kaszel. Z jego płuc znowu wyleciały kwiatki, a on teraz wiedział, że to nie są jakieś zwidy po alkoholu to naprawdę się działo. On naprawdę pluł jakimiś roślinami.. chciał dowiedzieć się co jest nie tak. Chciał wyszukać informacji w internecie, ale cały się trząsł. Nie wiadomo czy ze strachu czy z bólu, ale nie był w stanie zrobić niczego. Po prostu skulił się na łóżku i zakrył usta dłonią. Z jego oczu leciały łzy, a z ust dobiegało ciche łkanie. Pierwszy raz od bardzo dawna Nakahara poczuł się całkowicie bez silny oraz przerażony. Miał tylko nadzieje, że rano znajdzie na szybko jakiegoś lekarza, który powie mu co się dzieje i pomoże mu wyzbyć się całkowicie tego bólu...
CZYTASZ
zacznijmy od nowa || Soukoku
FanfictionNakahara Chuuya jak co roku w rocznicę odejścia swojego dawnego partnera z mafii zamknął się w swoim domu i zatracił się w alkoholu. Zawsze w takie dni po jego policzkach spływały łzy, tym razem jednak było ich więcej i zmieszały się z krwią oraz pł...