3

961 77 38
                                    

Dazai był właśnie na spotkaniu z kobietą, która miała mu przekazać informacje dotyczące grupy uzdolnionych, która mogła zagrażać Agencji. Pomimo tego, że chłopak nie przepadał za kobietami, to z tą akurat musiał się spotkać niczym na randce. W końcu taką mieli umowę. Randka za informacje, niby nic wielkiego, ale jednak brunetowi nie podobała się nastała sytuacja. Kobieta miała jakieś 175 centymetrów, czarne włosy do piersi oraz mocny makijaż, Ubrana była w białą sukienkę z czarnym gorsetem. Pomimo krótkiego pocałunku pomiędzy nimi ich "randka" nie miała zajść do jakichkolwiek innych czułości... brązowooki trzymając kobietę za rękę poszedł z nią do jakiejś kawiarenki, i tam zaczęli spokojne spotkanie, za które wysoki mężczyzna dostał wiele znaczące informacje dla Agencji...

Niebieskooki siedział skulony na podłodze w łazience. W jego głowie mieszało się wiele myśli, niektóre krążyły wokół brązowowłosego co doprowadzała go do rozrywającego bólu w klatce piersiowej oraz kaszlu... inne myśli zaś krążyły wokoło alkoholu, przecież tyle czasu za jego pomocą rozwiązywał problemy, pomagał mu on... A teraz? Teraz przecież niezależnie ile wypije nie poczuje się lepiej, a jedynie może poczuć się gorzej. Co z innymi jego myślami? On sam nawet nie wiedział.. nie miał w tym momencie siły myśleć... bo głównym tematem świdrującym mu przed oczami był Dazai całujący się z kobietą... Ko-Bie-Tą... czyli z kimś kim on nie jest i nie będzie. <jak mogłem mieć chociaż nadzieje, że mu zacznie na mnie zależeć? Jak mogłem myśleć, że on w ogóle spojrzy na mnie w TEN sposób skoro jestem mężczyzną... to wszystko jest tak cholernie denerwujące...> Kiedy siedział tak w swojej łazience pośród kwiatów, płatków, plam krwi oraz we własnych łzach nagle usłyszał rozlegający się w jego domu dźwięk dzwonka do drzwi... nawet nie ogarniając się poszedł do drzwi i je otworzył... okazało się, że za nimi stał nikt inni niż Koyou... Ozaki Koyou... Kobieta będąca dla Chuuyi kimś w rodzaju siostry oraz matki. Naraz... widząc ją w jego oczach zebrało się tylko więcej łez. Było mu po prostu wstyd. Nigdy nie pozwalał, aby Ozaki widziała go z jakimikolwiek łzami w oczach, poza jedną sytuacją.. odejściem Dazaia z mafii.
Oczy kobiety rozszerzyły się widząc jak Chuuya ma na twarzy łzy, krew oraz ból widzący gołym okiem na jego twarzy. Koyou nie zastanawiając się nawet weszła do mieszkania mężczyzny i od razu otarła jego poliki patrząc w jego oczy

-Chuuya skarbie co się stało? -powiedziała zmartwiona wyglądem niebieskookiego

-T-to nic ta-takiego... n-naprawdę

Koyou pokręciła głową

-Pytam się co się dzieje. Odpowiadaj.

-T-To tylko... Hanahaki... p-przeżyje

-Hanahaki? Chuuya czy ty sobie ze mnie żartujesz? Czyja to wina? Dazaia?

Chłopak nie miał siły odpowiedzieć i tylko pokiwał głową po czym osunął się po ścianie i usiadł na ziemi. Nie miał siły pomimo tego, że choroba rozwijała się w nim zaledwie od wczoraj... ironia losu, czyż nie? Kiedy już latami nie widział chłopaka nagle zachorował i to właśnie przez niego.

-Skarbie... czy ty podejmiesz się operacji?

-m-mhm...

Kobieta usiadła przy nim i go przytuliła do siebie. Chuuya był dla niej jak dziecko, nigdy nie chciała jego krzywdy, nie chciała jego bólu ani cierpienia... a tu nagle, jednego dnia okazuje się, że chłopak cierpi, a ona nie jest w stanie mu pomóc...
Chuuya wtulił się w starszą kobietę, a jego myśli chwilowo uciekły od bruneta... nie trwało wiele czasu, aż Nakahara zasnął z wycieńczenia... kiedy chłopak zasnął Ozaki wstała i poszła do łazienki i widząc w jakim jest stanie zabrakło jej słów, a w jej oczach zebrały się łzy. <Chuuya... jak to się stało...?> Posprzątała łazienkę, po czym wzięła ręcznik, który nawilżyła wodą, a następnie poszła do Chuuyi i otarła mu nim twarz. Później poszła po koc, którym go przykryła, a następnie pocałowała go w czoło... nie chcąc już przeszkadzać rudzielcowi wyszła z jego mieszkania i udała się do siebie...

Dazai siedział sobie spokojnie w swoim małym, obskurnym mieszkanku gdzie łykał jakieś tabletki i popijał je alkoholem. Pomimo świadomości, że jego organizm już i tak uodpornił się na tego typu mieszanki to i tak je przyjmował. Przecież zawsze jest szansa, że tym razem się uda, że tym razem on sam ukróci swoje cierpienie i zazna spokoju... chłopak położył się na kanapie i spojrzał w okno ocierając usta. <Za jakie grzechy musiałem się całować z jakąś lalunią...?> Rozmyślając nad dzisiejszą sytuacją sięgnął po telefon i spojrzał na powiadomienie z wczoraj

Zablokowany numer chce ci wysłać wiadomość. Czy udzielasz na to zgody?

Dazai nie wierzył własnym oczom. <Zablokowany numer? A może to... NIE! Nie, nie, nie... on by sam do mnie nie napisał> Odblokował telefon po czym kliknął odpowiedź NIE. Odłożył telefon na stolik po czym wziął jeszcze łyk alkoholu i zerknął na swój wygaszacz ekranu... nim zasnął pod wpływem ilości leków i alkoholu zobaczył zdjęcie swoje i rudzielca z czasów mafii, a przez jego głowę przeleciała myśl czy jeszcze kiedykolwiek będzie okazja, aby zdobył nowe zdjęcie z chłopakiem, za którym tęskni jak cholera...?

zacznijmy od nowa || SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz