Dzikie zawody część 1

27 5 0
                                    

                                  👆🏼

      DO CZYTANIA ZALECAM SŁUCHANIA
                             

W dniu zawodów wszystko przebiegało zgodnie z planem... Do czasu przyjazdu do Jaworzna oczywiście.
   Maczo spotkał chyba wszystkich przyjaciół z więzienia.
   To dziwne, że tylu więźniów po odsiedzeniu wyroku ucieka do pracy wf-isty. Widocznie tylko to im w życiu wychodzi, chociaż Kowalikowi tak średnio. Każdy z jego ziomków był nieźle rozweselony... Ciekawe dlaczego.
   Na początku młodsze grupy miały swoje rywalizacje. Pewien zawodnik wpadł w dziką furię, ale na pocieszenie dostał Kinder Bueno (nie od Kowalika rzecz jasna, bo mogłoby dojść do zatrucia).
  Po zakończeniu części młodszych klas, przyszła kolej na przygotowania. Samodzielnie, bo Alvaro w tamtym momencie przeżywał kryzys wieku średniego.
  Nagle uczniom ukazał się dziki, zgarbiony obiekt. Tak, to on. We własnej osobie. Kurwalik. Ochłonął i przylazł. Powiedział, że mamy mieć wyjebane (raczej wszyscy mieli).
  Po tych słowach opuścił strefę spokoju uczniów, co doprowadziło do eksplozji wielkiej euforii. Genowefa położyła się na torze do biegów. Jak wiemy, szmaty leżą na podłodze, więc wnioski postawione są jasno. Jej koszulka stała się upierdolona na czerwono i Gienia wyglądała jak ostatnia ofleja.

C. D. N.

50 twarzy Kowalika.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz