3

89 8 0
                                    


Tygodnie mijały a Winwin dalej nie mógł przestać myśleć o chłopcu. Zrozumiał, że się nim zauroczył.

Lecz był zbyt ślepy na otaczają go społeczność w szkole aby zauważyć tego cichego dzieciaka, który nigdy nic nie je i mało mówi. Choć mimo to przebywa w towarzystwie Marka, którego kocha cała szkoła i Johnnego czyli najlepszego przyjaciela Marka.

Krążą plotki że siedzi z nimi ponieważ jest kimś ważnym dla Lee, ale nikt nie porafi sprecyzować kim dokładniej. Jendi mówią, że to bracia, inni że kuzynostwo, padają tez domysły, że chłopcy się po prostu przyjaźnią, choć znajdzie się odsetek, który twierdzi iż są parą bądź kiedyś byli razem.

Niestety Mark nigdy nie potwierdził żadnej z wersji, a Yuta ucieka od kontaktu z ludzmi osoby, które chodzą z nim do kalsy twierdzą, że odzywa się tylko kiedy nauczyciel wyczyta jego nazwisko.

Choć i tak znajdują się dziewczyny, które mają na jego punkcie wręcz obsesję i uganiają się za nim bez skutku.

Gdyby tylko oni wszycy wiedzili, że Yuta siedzi z tą dwójką ponieważ Mark jest jego byłym przyjacielem, przynajmniej on tak uważa ponieważ nie czuję aby ich relację poza tymi szkolnymi istniały. Natomiast Johnny to ten leszy model, na który został wymieniony.

Szczerze Yuta nie miał pretensji, dorze wiedział, że nie zasługiwał na przyjaźń Kanadyjczyka.

Właściwie Nakamoto uważał, że nie zasługuje na nic wiążącego się z dobrymi odczuciami.

-Yuta dlaczego nic nie jesz? - rozbrzmiał się głos Marka, który za sprawą przebywania blisko Japończyka był słyszalny wśród tego całego chaosu.

Padło pytanie, które padało pięć razy co tydzień podczas przerw obiadowych. Lecz nigdy nie uzyskiwał odpowiedzi, ewantualnie słyszał, że już jadł lub zje później.

Gdyby tylko wiedział jak naiwnym okazywał się wierząc ślepo w słowa rudzielca.

A może po prostu nie chciał dopuścić do siebie, że ta sama osoba, która obiecała mu nigdy się nie głodzić złamała obietnicę?

Zresztą teraz to nie było już ważne, widział że Yuta mu nie ufa. Oddalili się od siebie mimo obiecywania przyjacielowi, że będzie przy nim zawszę.

Nie tylko rudowłosy był winny temu że zaczął odpuszczać. Mark też dołożył do tego cegiełek. W końcu nie można było obwiniał długowłosego o to iż poczuł się nie potrzbny także w ich relacji.

Obaj byli winni temu, że w dalszym ciągu nie porozmawiali na temat sensu kontynuacji znajomości.

Yuta najzwyczajniej w świecie wybrał metodę milcznia i sztucznego uśmiechu udając tym samym, że wszystko w porządku i w cale nic się nie stało.

Natomiast Lee miał poczucie winy, że zaczął go z dnia na dzień ignorować lecz coś w środku nie pozwalało mu zacząć jako pierwszy rozmowy.

-Yuta do cholery mówię coś do ciebie. -westchnął ciemnowłosy.

Dalej nie odpowiadał. Tym razem zbyt pochłonięty szkicowaniem w szkicownikiem, z którym nigdy się nie rozstawał.

W pewnym moemncie zorientował się, że szacuje chłopaka spotkanego tamtej nocy, znów.

Od pamiętnej nocy narysował już sześć a łącznie z obecnie zaczętym siedem portretów nie jakiego Sichenga.

Nie rozumiał dlaczego zaczyna myśleć o nieznajomym w kompletnie randowmowych chwilach.

Musiał przyznać, że miał on piękne oczy i z chęcią ujrzałby je po raz kolejny.

-W ogóle ostatnio jak miałem zmianę w sklepie to przyszło dwóch chłopaków. Jedne z nich w pewnym momencie zaczął ze mną flirtować, ale tamten drugi przerwał mu pośpiwszając go bo spóźnią się na lekcję. Na szczęście zdążyliśmy wymienić się numerami. - zaczął opowiadać Johnny.

-Stary ty przypadkiem ostatnio nie skończyłeś związku? -spytał Lee.

-To było trzy miesiące temu Mark. Ale dobra wracając, okazało się że Ten i jego przyjaciel chodzą z nami do szkoły. - uśmiechnął się na wspanienia chłopaka, z którym piszę odkąd tylko wymienili się numerami.

-Zakaładm, że masz zamiar dodać coś jeszcze do tej wypowiedzi. - odpowiedział Mark.

-On i jego przyjaciel Sicheng będą jutro z nami jedli obiad. - włączył się na słowie on.

Zauważył niby nieznajomą, ale jednak znajomą postać.

Zobaczył chłopaka, na którego wpadł tamtej nocy. Lecz tak szybko jak go zauważył, tak samo szybko zniknął z zasięgu jego wzroku.

Wywalało to natłok myśli o nastolatku w głowie rudowłosego chłopak.

Więc chodzimy do tej samej szkoły? Myślałem, że juz nigdy cię nie spotkam. - to było osotanim co powiedział do siebie Nakamoto przed usłyszałem dzwonku sygnalizującego o rozpoczęciu lekcji...










happy without me || yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz