30

32 3 1
                                    

Yuta nie widział gdzie jest.

Czuł białe rażące światła, przez które nie mógł otworzyć oczu.

Jego oczy nie potrafiły przyzwyczaić się do jasności jaka panowała w danym miejscu.

Słyszał głos który znał doskonale, ale w danym momencie nie potrafił go rozpoznać.

-Yuta... Obudziłeś się.-widział zarys osoby, która wypowiedziała te słowa.

Poczuł jak osoba, która do niego mówiła obejmuję go.

Każdy najmniejszy szczegół stawał się coraz bardziej wyostrony.

Powoli zaczynał rozumieć co się stało. Lefz dalej nie miał pojęcia gdzie przebywa.

To Sicheng.

Jak mógł nie rozpoznać jego głosu, jego zapachu, jego dotyku.

Moment w którym zaczął odczuwać wyrzuty sumienia za coś nad czym nie miał kontorli przyszedł nagle.

-Gdzie jestem? - spytał szeptem.

-W pokoju Jeno... Szliśmy do sklepu gdy cię zobaczyłem. Nagle zacząłeś lecieć w tył... Zemdlałeś, a dom Jeno był najbliżej parku. -odpowiedział.

Ból głowy, który odczuwał przejmował kontrole nad jego umiejętnością skupienia się oraz myślenia.

Nie potrafił skoncentrować się na niczym innym niż przeszywający go ból.

-Sicheng chodź zjeść, powinieneś zadbać też o sieb.... O Yuta obudziłeś się. Jesteś głodny? A może chcesz pić? - Jeno wyglądał na bardzo zaniepokojonego.

Po śmierć Jaemina, Jeno zaczął dbać o każdego dookoła bardziej niż robił to przedtem.

Obwiniał się o to, że nie dbał wystarczająco o swojego chłopak gdy ten jeszcze żył.

Co było nieprawdą, ale nikt nie potrafił zmienić jego sposób myślenia.

-Nie jestem głodny. Jestem zmęczony... Mógłbyś dać mi leki przeciwbólowe i szklankę wody? - zapytał.

Yuta cieszył się, że zamiast do szpitala zabrali go do domu jego przyjaciela.

Bał się wyznać Sichengowi prawdę na temat swojego stanu zdrowia.

A gdyby skończył w szpitalu przez głupie zemdlenie, jego chłopak poznałby ją szybiej niż japończyk tego chciał.

-Okej. - powiedział wychodząc z pokoju.

Yuta przeniósł kierunek sowojego wzroku na chłopaka siedzącego obok.

Dong zaczął powoli głaskać go po włosach.

Cisza jaka między nimi panowała była wprost idealna.

Żadne słowa między nimi nie były potrzebne.

Jednak tą chwilę przerwał Lee Jeno, który wrócił z lekami i szklanką wody dla Yuty.

Podszedł bliżej nich aby wręczyć japończykowi przedmioty do rąk.

-Sicheng idziemy na dół, musisz coś zjeść. Nie jadłeś od rana, a jest już po dwudziestej. - powiedział ciągnąć starszego za kaptur od bluzy, w celach podniesienia go i zaprowadznia do jadalni.

Gdy wyszli Yuta wziął tabletkę poczym popił ją łykiem wody.

Odstawił szklankę na szafkę nocną obok łóżka.

Chwilę siedział wpatrując się w krajobraz za oknem, jakby próbował coś znaleźć.

Wiedział, że gdy wrócił do domu znów będzie kłócić się z rodzicami.

Jednak w tamtej chwili była to ostania rzecz jaką się przejmował.

Senność sprawiała, że nie potrafił dokonać poprawnie myśleć.

Ekran jego telefonu co chwilę stawał się jasny, więc obrócił telefon na drugą stronę.

Ułożył się w wygodnej pozycji czekając aż znów zaśnie.

Jednka sen przez długi czas nie chciał do niego przyjść.

Zamaist tego leżał wpatrując się w ścianę...

Od autroki
Chyba wrscam do pisania(piese to przy prkstycnzie kaxdym rossiale od kilku osysnich roszialowXDDD)



happy without me || yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz