A/N: Na cześć zwiastuna do setnego odcinka (czyli jak wyobrażenia spotkają się z rzeczywistością po emisji)! Co ma być to będzie!
Nie przypuszczała, że najnowszy pojedynek ze sługusem Władcy Mroku zainteresuje Su-Hana na tyle, by ten wezwał ją w środku nocy na spotkanie. Oto jednak była - na dachu jakiegoś randomowego domu w Paryżu, zmęczona i poirytowana, a przed nią stał tybetański Strażnik.
- Nie traćmy czasu - powiedział, gdy tylko się pojawiła. - Dlaczego Czarnemu Kotu zajęło tyle czasu pojawienie się dziś na polu bitwy?
Wytrącił ją tym pytaniem z równowagi.
- Słucham?! - pisnęła.
Czy ten człowiek nie miał swoich zajęć?! Co niby robił?! Oglądał ich potyczki w telewizji, a potem robił notatki, żeby zwracać jej uwagę?!
- Nie było go z wami od początku. Musiałaś aktywować inne Miracula, bezskutecznie, chociaż potrzebowałaś tylko jego. Dlaczego się spóźnił?
- Jego cywilna wersja była czymś zajęta - odparła, powtarzając to, co usłyszała od Kota. - Nie miał możliwości wymknąć się wcześniej.
- Dlaczego więc nie dałaś mu znać, że jest potrzebny?
- Próbowałam, ale przecież mówię, że jego cywilna wersja...
- Ach tak. - Su-Han skrzyżował ramiona na piersi. - Nie mogłaś go zawiadomić, bo nie wiesz kim jest. Nie mogłaś go odnaleźć, wymyślić jakiejś historyjki i zabrać na pole walki, bo nie masz pojęcia, kto taki kryje się pod maską.
Poczuła się, jakby ją uderzył. Tak - wiedziała, że w tym wypadku nieznajomość tożsamości Kota zasadniczo utrudniła sprawę. Ale czy na końcu i tak sobie nie poradzili? Po co było to wypominać?
- Przecież przyszedł - zauważyła suchym tonem.
- A ty w tym czasie straciłaś sojuszników i naraziłaś Miracula - dociął jej Strażnik. - Tak dłużej być nie może.
Spojrzała na niego jakby odebrało mu rozum i cofnęła się o krok.
- Myślałam, że mamy to już za sobą. Jestem Strażniczką i...
- I masz swoje obowiązki. Należy do nich poznanie tożsamości aktywnych posiadaczy Miraculi. Szczególnie tak niebezpiecznych jak Miraculum Kota.
- Słu-słucham? - wydukała.
- Nie masz bladego pojęcia, kto kryje się pod maską. Nie znasz jego motywów. Nie znasz jego prawdziwej osobowości. Jaką masz pewność, że za jakiś czas nie zwróci się przeciwko tobie?
- To już szczyt...
- Miraculum Kota jest najbardziej niebezpiecznym ze wszystkich istniejących i w niewłaściwych rękach może wyrządzić nieodwracalne szkody. Zniszczenia, jakich nie potrafisz sobie wyobrazić.
Zamknęła oczy, gdy na sekundę wróciła do niej wizja pękniętego Księżyca i zalanego wodą miasta. Zaraz jednak ją od siebie odepchnęła.
Nie, to się nie wydarzyło.
- Fu powinien być ostrożniejszy przy wyborze - mówił dalej. - Nie dokończył jednak szkolenia, nic więc dziwnego, że działał nieroztropnie i ofiarował Miraculum Kota niezajomemu...
- Mnie też wtedy nie znał! - oburzyła się. - A Kot to nie jest jakiś groźny szaleniec! Mistrz Fu spędzał z nim czas, uczył go jak mnie! Poznał go i...
- I już go nie ma - wszedł jej w słowo. - Stracił pamięć. Jedyna osoba, która mogła kontrolować Kota, odebrać mu Miraculum, gdyby zaistniała taka potrzeba, odeszła. I jest to niedopuszczalne. Ktoś musi wiedzieć.
CZYTASZ
Miraculum: opowiadania
FanfictionZbiór opowiadań o Biedronce i Czarnym Kocie w najróżniejszych zestawieniach! Opowiadania nie są ze sobą połączone i można je czytać niezależnie. Obejmują głównie wydarzenia rozgrywające się po sezonie 3.