W twojej obronie zrobię wszystko

922 65 24
                                    

Biedronka i Czarny Kot byli partnerami już od dobrych kilku lat. Kiedy się nad tym zastanawiali, sami nie mogli uwierzyć, że czas tak szybko upłynął. Wciąż wydawało się im, że nie dalej kilka tygodni temu otrzymali Miracula i rozpoczęli walkę z Władcą Ciem.

Walkę, która nadal trwała i z miesiąca na miesiąc stawała się coraz bardziej zaciekła.

Władca Ciem musiał być równie sfrustrowany co oni, że to tyle trwa. Pewnie był przekonany, że w mig poradzi sobie z parką niedoświadczonych dzieciaków i zdobędzie ich Miracula. Tymczasem nie zbliżył się nawet o krok do sukcesu, ale wciąż wytrwale próbował. Również Biedronka i Kot robili co mogli, żeby uporać się z wrogiem i wreszcie przywrócić spokój w Paryżu. Ciężko jednak było walczyć z kimś, kto wolał wysługiwać się niewinnymi osobami, zamiast stanąć z nimi twarzą w twarz.

- O czym tak myślisz, Koteńku?

Biedronka od dłuższego czasu patrzyła na swojego partnera, który wpatrywał się w jakiś punkt tuż przed sobą. Kwadrans temu skończyli patrol i teraz siedzieli w swoim ulubionym miejscu na wieży Eiffla, zwyczajnie spędzając ze sobą czas. Kiedyś byłoby to dla niej nie do pomyślenia, taka zażyłość. Ale teraz... Teraz już rozumiała, że nikomu nie może tak zaufać, jak jemu. Był przy niej zawsze. Inni herosi się zmieniali, ale na niego mogła liczyć. Wiedziała, że nigdy jej nie zostawi. Oboje tkwili po uszy w tej wojnie i to oni zamierzali ją zakończyć.

- O niczym takim... - odparł, obracając głowę w jej stronę i uśmiechając się lekko.

Uśmiech nie sięgnął oczu. Znała Kota na wylot i dobrze wiedziała, kiedy coś go dręczyło. Uważała, że to trochę zabawne, jak dobrze potrafi go odczytać, chociaż nadal nie zna jego imienia i nie wie, czyja twarz kryje się pod maską. Ale w ich relacji było po prostu coś więcej. Znali się i rozumieli na zupełnie innym poziomie. I tak właśnie musiało być, skoro dzień w dzień ryzykowali życiem. Ich zaufanie musiało być bezwarunkowe.

- Wiem, kiedy kłamiesz. - Biedronka przysunęła się bliżej i wzięła go za rękę. - Jeśli nie chcesz mówić, to nie mów. Po prostu widzę, że coś cię dręczy.

Tylko cicho westchnął i splótł ich palce. Wpatrywał się w nie przez chwilę, a ona czekała aż wyrzuci z siebie to, co leżało mu na sercu.

- Myślisz, że kiedyś się to skończy? - spytał. - Ta walka? Myślisz, że wygramy?

- Tak - szepnęła. - Nie jest łatwo, ale wciąż w to wierzę.

- Niedługo miną cztery lata, Kropeczko. I nie jesteśmy ani trochę bliżej zwycięstwa.

- Ale za to jesteśmy lepsi. I już niedługo osiągniemy pełnię mocy. Koniec z przemianami w ciągu 5 minut od wykorzystania Trafu i Kotaklizmu.

- Też na to czekam - uśmiechnął się, ale zaraz spochmurniał. - Męczą mnie te sekrety - wyznał bardzo cicho, na co oparła mu głowę na ramieniu, próbując w ten sposób dodać otuchy. - Na początku to było takie ekscytujące, ale teraz... Co, jeśli będziemy to robić przez resztę życia? Jak mamy zbudować rodziny, ukrywając przed nimi prawdę? Jak mamy pracować, skoro będziemy musieli znikać w trakcie dnia? Teraz to jest proste, ale za 2-3 lata wszystko się skomplikuje.

- Skąd te przemyślenia, Kotku? - Biedronka potarła policzkiem o jego ramię. - Coś się wydarzyło? Możesz o tym mówić, czy to zbytnio cię narazi?

- Rozmawiałem z przyjacielem - wyznał. - Tak ogólnikowo, o życiu i planach na przyszłość. I zacząłem myśleć o tym, co czeka nas. Nie uważasz, że to trochę nie fair? Że straciliśmy coś ważnego w ciągu tych lat walki? Nigdy nie mieliśmy okazji być zwykłymi nastolatkami. Nie uważasz, że to przykre?

Miraculum: opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz