Ups, straciliśmy moce?

1.4K 84 68
                                    

A/N: Witajcie po mojej miesięcznej przerwie od pisania! Specjalnie dla Was mam dzisiaj opowiadanie w 100% o LadyNoir. Miłego czytania i Wesołych Świąt Wielkanocnych, kochani! <3

_______

Biedronka była pewna, że po tylu latach walki ze zakumizowanymi osobami nic nie jest w stanie jej zaskoczyć... A jednak! Oto po ulicach Paryża błąkała się kolejna dusza skorumpowana obietnicami Władcy Mroku. Nie zawsze łatwo było określić płeć, gdy Pan Motyli zaczynał swoje przebieranki, ale tym razem bez wątpienia była to dziewczyna. Miała na sobie sukienkę, która składała się z mnóstwa błękitnych falban i była zdecydowanie krótsza z przodu - odsłaniając nogi w długich, białych butach na obcasie - a z tyłu ciągnęła się po ziemi niczym tren. Poza tym obwieszona była najróżniejszego rodzaju świecidełkami: na nadgarstkach pobrzękiwały jej bransoletki, z szyi zwieszało się co najmniej 10 naszyjników, a na każdym palcu błyszczały po 2 pierścionki. Złoto-błękitne włosy zebrała w fryzurę, która już z daleka przypominała skrzyżowanie korony z zamkiem Disneya.

Słowem: maszkara.

Ale nie takie przybrała imię. Z tego, co Biedronka usłyszała w ciągu tych kilku minut od momentu, w którym schowała się na dachu, żeby ocenić umiejętności przeciwniczki, wynikało, że akuma nazywała się Czara-Mara. Swojej mocy używała klaszcząc w dłonie: wypowiadała jakieś życzenie, a ono się spełniało. Już teraz Biedronka wiedziała, że po pierwsze, będzie musiała jakimś cudem zakneblować Czarę-Marę, żeby nie była zdolna wypowiadać życzeń. A po drugie - akuma musiała kryć się w którymś pierścionku.

- Kocie, gdzie jesteś? - syknęła, aktywując Biedrofon. - Mamy tu poważny problem.

- Wygląda jak niebieska beza i szuka drogi do Disneylandu? - usłyszała w odpowiedzi, na co wywróciła oczami, ale się uśmiechnęła. - Już jestem - dodał, lądując bezszelestnie za jej plecami i przypinając Kij do pleców. - Wybacz, ale byłem z drugiej strony miasta - szepnął, przykucając obok niej. - To w jakim zamku straszy ta królewna? - zakpił, patrząc jak dziewczyna klaszcze w dłonie i zmienia kosze na śmieci w krzaki róż.

- Jeszcze nie miałyśmy czasu na zwierzenia - odparła w podobnym tonie. - Liczyłam, że ty coś z niej wyciągniesz, a ja zaatakuję od tyłu. Tylko nie pozwól jej zaklaskać - zastrzegła już poważnie. - Wypowiada życzenie i klaśnięciem je aktywuje. Więc dobrze by było, żeby nie mogła tego zrobić.

- Tak ją oczaruję, że sama nam odda akumę. - Kot mrugnął do niej żartobliwie. - Gotowa, Milady?

- Ruszaj - poleciła.

Jej relacja z Czarnym Kotem była teraz... inna. Walczyli wspólnie już od 4 lat i w ciągu tego czasu naprawdę wiele się o sobie dowiedzieli - z pominięciem prawdziwych imion. Bez wątpienia mogła jednak nazwać go swoim najlepszym przyjacielem (wybacz Alya) i wiedziała, że on tak samo myśli o niej. Czy nadal ją kochał? Trudno było powiedzieć, bo stał się trochę bardziej zachowawczy w okazywaniu uczuć, ale czasami zdawało się jej, że widzi ten charakterystyczny błysk w jego oczach. I nigdy nie przestał nazywać jej "Milady". Czy ona go kochała? Tego też nie potrafiła stwierdzić. Na pewno czuła do niego coś więcej niż przyjaźń, ale zbytnio bała się zagłębiać w te emocje, wciąż pamiętając starcie z Białym Kotem sprzed lat. Jednak to, co mieli, było dobre i nie chciała w żaden sposób tego zepsuć.

Więc tak...

- Kogo my tu mamy? - Kot wylądował na dachu samochodu i wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu. - Skrzyżowanie bezy z watą cukrową? Lubię słodycze, ale twój widok przyprawia mnie o cukrzycę.

Czara-Mara zamrugała powoli, zaskoczona tym gwałtownym pojawieniem się superbohatera. I w pierwszej chwili chyba nawet nie zarejestrowała rzuconych w jej stronę obelg. Zaraz jednak zmrużyła oczy i uśmiechnęła się jadowicie.

Miraculum: opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz