IV

359 47 32
                                    

Stworek stawiał już ostatnią kawę, o którą go poproszono. Wcześniej na stole pojawiły się różne pyszności. Rogaliki, ciasta, cukierki i inne przysmaki, których Syriusz nie wstydził się skosztować.

- Jak już się pewnie domyślacie - rzekła Walburga, wsypując łyżeczkę cukru do swojej czarnej, jak jej włosy kawy - Nie jesteśmy tutaj bez celu.

Huncwoci, Regulus, Lucjusz, Narcyza i Andromeda patrzyli po sobie, nie wiedząc, co mogło być powodem tego spotkania. Reszta gości i domowników siedziała prosto, lekko się uśmiechając. Tylko Orion, który nerwowo wpatrywał się w swoją prawie białą, bezkofeinową kawę z mlekiem, którą przed momentem dosłodził kilkoma łyżeczkami cukru.

- Sądzę, że możemy przejść już do konkretów ciociu - uśmiechnęła się Bella.

- Też tak sądzę - dodała Druella, a Cygnus przytaknął.

- Jak już pewnie wiecie, nasi synowie - spojrzała na Regulusa i Syriusza - Są już dojrzali. Wiąże się to z tym, że powinni zacząć szukać żony oraz sposobu na ułożenie sobie życia. Niestety nie zauważyłam nic, co mogłoby utwierdzić mnie w przekonaniu, że tak jest. Zwłaszcza to, z kim pojawili się na dzisiejszej uroczystości.

- Czy mogłabyś przejść do sedna? - spytał, całkowicie przerażony Orion.

- Naturalnie - wynurzyła łyżeczkę z kawy, kładąc ją na talerzyku i upijając łyk - Na każdego z nas, kiedyś przyjdzie czas. Nie zostanie wtedy nic, poza ciałem i spadkiem - na to słowo Bella jeszcze bardziej się uśmiechnęła - Jako że nadzieja na to, że kiedykolwiek będę mieć wnuki, jest znikoma, postanowiłam przekazać spadek osobom, które zapewne będą posiadać potomstwo. - spojrzała w kierunku sióstr Black, które dzisiaj pojawiły się z partnerami.

Narcyza otworzyła szerzej oczy. Lucjusz zakrztusił się ciastkiem z nadzieniem dyniowym. Bella i Rudolf unieśli wyżej podbródki, czekając na dobre dla nich informacje.

- Zdecydowaliśmy - spojrzała na swojego męża - Zdecydowałam się przekazać nasz spadek dla Narcyzy i Belli, wraz z ich partnerami. Naturalnie, tylko jeśli wezmą ślub i będą mieć dzieci.

Zapadła cisza, przerywana nieudolnymi próbami wrzucenia sobie ciastka prosto do ust przez Syriusza. Po chwili pojawił się
Stworek, zabierając ze stołu cały talerz z ciastkami.

- Oczywiście, jeżeli moi synowie jednak wyjdą na ludzi, również dostaną część spadku - rzekła, widząc jak Syriusz i Regulus wpatrują się w nią - No więc? Co wy na to chłopcy? Macie wybór.

- Nigdy, ty przeklęta szmato! - krzyknął Syriusz i odszedł od stołu. Remus nadal siedział obok Jamesa.

- Regulus? - zwróciła się do młodszego syna.

- Pamiętasz to, gdy byłem małym dzieckiem? - spytał jej - Powiedziałaś mi wtedy, że kiedyś to wszystko będzie moje. Powiedziałaś, że cokolwiek zrobię, będę dla ciebie najlepszy, bo noszę nazwisko Black, a niby nikt z tym nazwiskiem nie może być nieidealny. Później zmieniłaś zdanie i postanowiłaś traktować mniej lepiej od Syriusza. To ja byłem tym lepszy dzieckiem, a jego pomijałaś. Myślisz, że nie widziałem, jak traktujesz go crucio? Lub jak wyzywasz?

Kobieta siedziała w milczeniu, patrząc na swojego młodszego syna.

- Nie chodzi mi o pieniądze. Sam mogę je mieć. Nie chodzi mi o bogactwa, o spadek, o pozycję społeczną. Chodzi mi o to, żebyś w końcu zrozumiała, że nie jesteśmy pionkami Voldemorta, ani twoimi. Nie możesz nami rządzić i nas szantażować. Mamy wolną wolę i jesteśmy twoimi dziećmi. Ale skoro masz czelność dawać mi "opcje", w której oferujesz spadek za małżeństwo i dzieci to wiedz, że nie pójdę na taki układ.

Ponownie zapadła cisza. Regulus ponownie ją przetrwał.

- Nie chcę nosić tak okropnego nazwiska, jak Black. Nie chcę być częścią tego, co wy wszyscy - spojrzał na Narcyze - Ty jesteś okej. - spojrzał na swoją matkę - Mam nadzieję w przyszłości być Potter, a nie Black.

Wyszedł z jadalni.

- A więc Narcyzo i Bello, możecie się spodziewać swoich imion w naszych testamentach. - rzekła Walburga.

- Ciociu, ja i Lucjusz dziękujemy ci za to, że wzięłaś nas pod uwagę. Sądzę jednak, że nie będzie nam to potrzebne. - zwróciła się do niej Narcyza.

- Oczywiście słońce, wedle twojego życzenia, wszystko dostanie Bella - kobiety uśmiechały się do siebie nawzajem.

- Regulus ma rację - rzekł Orion - Jesteś okropna. Idę zapalić, wrócę za chwilę.

Wyszedł, a Walburga od razu wyciągnęła z kieszeni swojej marynarki fiolkę. Wlała kilka kropel płynu do jego kawy i uśmiechnęła się. Wszyscy patrzyli na to ze zdziwiwniem, ale nikt nie chciał jej zatrzymać.

Do momentu powrotu Oriona panowała cisza. Zasiadł on na swoim miejscu. Spojrzała na kawę.

- Nie pij tego, tam jest trucizna - powiedział Remus, patrząc na swojego teścia. Jego teściowa zacisnęła mocniej pięści.

- Wiem - wyszeptał i wypił całość - Wiem - dodał, patrząc na swoją żonę.

Wszyscy się rozeszli. Orion razem z Remusem udał się na górę. James zaprowadził Regulusa do pokoju jego brata. Zamknęli się tam w trójkę. Orion i jego dwaj synowie rozmawiali przez pewien czas.

Orion wyszedł. Był blady. Miał bardzo mocne cienie pod oczami.

- Opiekujcie się nimi - szepnął do animaga i wilkołaka - Mam nadzieje, że kiedyś obydwoje nie będą Black, a Lupin i Potter - uśmiechnął się lekko.

Aportował się i tyle go widzieli.

- Zostawmy ich tam samych, pewnie potrzebują kilku chwil - stwierdził Remus i udali się do sypialni Regulusa.

Spadek po teściach | jegulus | wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz