Eddie nie był pewien, jak powiedzieć Christopherowi, co się stało i wyjaśnić, dlaczego Any nie będzie już w pobliżu. To było okrutne, ale z Shannon łatwiej było wytłumaczyć, że jego mama odeszła, bo musiała zająć się własną matką. Eddie nie wziął na siebie winy za tamto, choć pewnie powinien. To było co innego, Ana odeszła i nie wróciła, bo Eddie nie potrafił jej kochać.
-Cześć, dzieciaku- Eddie usadowił się na kanapie obok Christophera, który był już radośnie ubrany w swoją piżamę. Prawdopodobnie nie powinien próbować złagodzić ciosu ciężkiej wiadomości, dając Christopherowi lody i pozwalając mu wybrać film, ale wydawało mu się, że to najlepszy sposób, by upewnić się, że Christopher nie będzie zbyt smutny z powodu odejścia Any z ich życia.
-Cześć, tato- Christopher uśmiechnął się do niego w ten ujmująco uroczy sposób, w jaki zawsze to robił. Eddie był przekonany, że jego syn był częścią słońca i to było jedyne wyjaśnienie, dlaczego miał najszczęśliwsze dziecko na planecie.
-Czy Ana wróciła do domu? - zapytał, nie oskarżającym tonem, lecz zaciekawiony.
To była część rodzicielstwa, o której Eddie nigdy nie myślał, że będzie musiał się z nią zmierzyć. Kiedy ożenił się z Shannon, na dobre i na złe, myślał, że spędzi z nią resztę życia. Tak się po prostu robiło, kiedy się brało ślub, bo tak uczono Eddiego. Wkładasz komuś obrączkę na palec i trzymasz się tego. Nawet gdyby Shannon żyła, byłaby to konieczna komplikacja do pokonania, ale chodziło o to, że gdyby Shannon żyła, pomyślał trochę gorzko Eddie, miałby jej pomoc w wymyśleniu, jak wytłumaczyć dziewięcioletniemu dziecku skomplikowany świat dorosłych związków. Szczerze mówiąc, byłby wdzięczny za wsparcie.
-Tak- potwierdził Eddie, przesuwając palcem po przycisku odtwarzania na pilocie. Mógłby po prostu nacisnąć play i pozwolić filmowi się toczyć i całkowicie uniknąć tej rozmowy i część niego na pewno miała na to ochotę, ale nie mógł wybrać drogi tchórza. Dawno temu obiecał sobie, że będzie uczciwym ojcem, który wyjaśni wszystko najlepiej jak potrafi, a nie zamiecie rzeczy pod dywan i odmówi wyjaśnień pod pretekstem, że to rozmowa dorosłych.
-Ona już nie wróci, kolego.
Christopher zmarszczył brwi.
-Dlaczego nie?
-Ja...- urwał Eddie, próbując wymyślić właściwy sposób, aby to wyjaśnić- Wiesz, że Ana i ja chodziliśmy na randki?
Christopher przytaknął.
-To nie działało- powiedział Eddie- Więc zdecydowaliśmy się zerwać i więcej się nie widywać - powiedział, jakby Ana podjęła tę decyzję razem z nim, jakby nie stał w tej kuchni kilka godzin wcześniej i nie złamał serca idealnie miłej kobiecie, a wszystko dlatego, że nie był pewien, czy w ogóle jest w stanie kochać kogoś takiego.
Może Eddie miał w sobie tylko jedną szansę na miłość i już ją stracił. Christopher zamilkł na chwilę.
-Dlaczego to nie działało?- zapytał, wciąż wyraźnie trochę zdezorientowany- Czy ty jej nie kochałeś?- zapytał, a Eddie chciałby móc owinąć Christophera i zatrzymać go na zawsze w tym dziecięcym i niewinnym stanie.
-Nie zawsze się kogoś kocha, zanim zacznie się z nim spotykać- zaczął Eddie, głowiąc się, jak to wytłumaczyć dziecku- Czasami ... czasami po prostu myślisz, że są mili i próbujesz się z nimi umawiać, żeby zobaczyć, czy to połączenie przerodzi się w miłość. To nie było, dla mnie i Any.
-Więc, nie kochasz jej?
-Nie, Chris, nie.
-Ok- Christopher wydawał się zadowolony z jego odpowiedzi, osiadając z powrotem na pluszowych poduszkach kanapy. Czy to... Czy to było to?
-Czy jesteś w porządku z tym, Christopher?- Eddie nie mógł powstrzymać się od zapytania. Może ... może powinien wziąć wygraną i zagrać w filmie, ale teraz był ciekawy.
Christopher wzruszył ramionami.
-Powinieneś kochać kogoś tak, jak kochałeś mamę, prawda?- zapytał, jakby to było takie proste. Czasami Eddie zastanawiał się, czy świat byłby o wiele szczęśliwszym miejscem, gdyby wszyscy podchodzili do życia z taką samą dziecięcą prostotą i radością, jak dzieci takie jak Christopher. Byłoby mniej powodów do stresu, jak przypuszczał Eddie.
-Tak- Eddie nie mógł zrobić nic innego, jak tylko się zgodzić. Christopher nie był w błędzie, prawda? Christopher ponownie wzruszył ramionami.
-W takim razie powinieneś znaleźć kogoś, kogo kochasz tak, jak kochałeś mamę- powiedział- Możemy już obejrzeć film?
Eddie nie mógł zrobić nic poza wciśnięciem play, oszołomiony tym, jak całkowicie błyskotliwy i miły i mądry był naprawdę jego dzieciak. Nie wiedział, co takiego zrobił w swoim życiu, że zasłużył na to, by być ojcem Christophera, ale codziennie dziękował za to Bogu. Christopher sprawiał, że Eddie stawał się lepszym człowiekiem, każdego dnia i pewnego dnia, kiedy będzie wystarczająco dorosły, by to zrozumieć, Eddie mu to powie. Ale na razie...
-Dzięki Bogu za Ciebie, dzieciaku- mruknął Eddie, przyciągając Christophera w swoje ramiona, a jego syn wtulił się w jego klatkę piersiową, gdy film zaczął grać, kolory były jaskrawe, a muzyka głośna, a zachwyt Christophera wypełnił cały salon.
Wszystko będzie dobrze, uświadomił sobie Eddie. Właściwie to będzie im dobrze.
CZYTASZ
i hope you never lose your sense of wonder
RomancePięć poważnych rozmów Eddiego z Christopherem i jedna Eddie'go i Buck'a z ich synem. lub - Eddie radzi sobie z zerwaniem z Aną, samotnym rodzicielstwem, seksualnością i zakochaniem się w Buck'u, a wszystko to z niewielką pomocą najlepszego dziecka n...