-Jennifer w mojej klasie ma dwóch ojców.
Eddie przerwał, trzymając w ręku słoik z sosem do makaronu. Czytał etykietę, próbując dowiedzieć się, czy warto było dopłacić, czy też fantazyjny organiczny znak firmowy był tylko wymówką, by uczynić go droższym.
-Co?
Christopher mrugnął do niego , wzruszając ramionami najlepiej jak potrafił, gdy opierał się na swoich kulach.
-Jennifer w mojej klasie ma dwóch ojców.
Eddie nie był pewien, czy to była rozmowa, którą był gotów odbyć w środku ich lokalnego sklepu spożywczego, szczerze mówiąc.
-Czy to ci przeszkadza?
Christopher westchnął, ciężko.
-Oczywiście, że nie, tato. A tobie przeszkadza?
Eddie nie mógł pomóc sposób, w jaki westchnął.
-Oczywiście, że mi to nie przeszkadza, Chris. Ludzie mogą kochać kogo chcą, wiesz o tym- powiedział i Boże, kiedy Eddie obudził się tego ranka, nie spodziewał się, że będzie miał rozmowę o prawach gejów z jego dziewięciolatkiem w środku sklepu spożywczego.
-Wiem- Christopher wyglądał na zamyślonego- Ty zawsze mówisz tylko o dziewczynach.
-Racja- powiedział powoli Eddie.
-Ale mógłbyś mieć chłopaka, jeśli chcesz- kontynuował Christopher i pewnie, ok, to była rozmowa, którą prowadzili przed wyborem gotowych sosów do makaronu, to było coś co działo się teraz.
Eddie trochę mocniej ścisnął słoik z sosem, który trzymał w ręku. Nie chciał okłamywać Chrisa, nigdy nie chciał okłamywać Christophera. Szczycił się tym, że jest uczciwym ojcem, prawda? Ale nie był pewien, czy może przyznać się do Christophera prawdziwą złożoność swoich uczuć na temat seksualności, przyznać, jak zmagał się, pod ciężarem tego.
-Nie wiem jeszcze, czy lubię chłopców w ten sposób,Chris- próbował, mając nadzieję na Boga, że nikt nie przechodził obok alejki, tam i wtedy i i podsłuchał absolutnie absurdalną rozmowę jaką miał z jego synem.
-Ok- powiedział Christopher - Możesz dać mi znać, kiedy to rozgryziesz. Czy możemy dostać te fajne limonkowe chipsy, które Buck przyniósł w zeszłym tygodniu?
I tak po prostu, Christopher mknął alejką, jakby nie wstrząsnął światem Eddiego do samego rdzenia.
Eddie kupił sos, a Buck zbeształ go później tego wieczoru za to, że uległ wymyślnej marce, bo najwyraźniej miał w sobie za dużo soli, a Eddie nie miał w sobie dość siły, żeby wyjaśnić, dlaczego wyszedł ze sklepu z najbardziej przypadkowym wyborem artykułów spożywczych w historii, bo przeżywał załamanie na punkcie swojej seksualności. To, jak zdecydował Eddie, była puszka robaków, której nie chciał jeszcze otwierać.
CZYTASZ
i hope you never lose your sense of wonder
RomancePięć poważnych rozmów Eddiego z Christopherem i jedna Eddie'go i Buck'a z ich synem. lub - Eddie radzi sobie z zerwaniem z Aną, samotnym rodzicielstwem, seksualnością i zakochaniem się w Buck'u, a wszystko to z niewielką pomocą najlepszego dziecka n...