2. randkowanie

112 8 0
                                    

-Znów się umawiasz?- pytanie Christophera było nagłe, a Eddie zdecydowanie nie mógł pomóc w sposób, w jaki zakrztusił się łyżką płatków śniadaniowych. Jego syn patrzył na niego z szerokimi, ciekawskimi oczami, nogi kołysząc się, jak on przełknął jego śniadanie.

-Nie- powiedział Eddie, ostrożny w wyborze swoich słów- Czy uważasz, że to robię?

Christopher potrząsnął głową. 

-Myślę, że powinieneś - powiedział, rzeczowy w swojej odpowiedzi- Jak masz zamiar kiedykolwiek znaleźć nową dziewczynę, jeśli spędzasz czas tylko ze mną i Buckiem?

Eddie nie mógł powstrzymać się od śmiechu, wycierając kropelkę mleka z podbródka Christophera, zanim skapnęła na kołnierzyk koszuli jego szkolnego mundurka. Musiał zrobić pranie, a nie miał pod ręką żadnej zapasowej. 

-Lubię spędzać czas z tobą  i z Buckiem- powiedział  zanim Christopher zaprotestował przeciwko nieobecności ich wspólnego najlepszego przyjaciela w tym zdaniu. Christopher wydał z siebie dramatyczne westchnienie. 

-Nie możesz tylko spędzać czasu ze mną w nieskończoność, tato. 

-Nie mogę?-  droczył się Eddie, próbując zignorować sposób, w jaki perspektywa nie dostania się do spędzania czasu z Christopherem codziennie przez resztę swojego życia sprawiła, że jego serce skręciło się w jego klatce piersiowej. 

Logicznie rzecz biorąc, wiedział, że pewnego dnia Christopher dorośnie,  pójdzie na studia, zdobędzie pracę, a może nawet przeprowadzi się do nowego miasta, a Eddie będzie musiał się z tym pogodzić. Nigdy nie chciał być typem nadgorliwego rodzica, który powstrzymuje swoje dziecko przed spełnianiem marzeń tylko dlatego, że nie chce, aby daleko zaszło. Nie, Eddie wiedział, że to nadejdzie  pewnego dnia,  ale nie w najbliższym czasie.

Christopher spojrzał na niego z powagą. 

-Możesz umawiać się na randki, jeśli chcesz- powiedział- Nie mam nic przeciwko.

-Dziękuję, Christopher- Eddie uśmiechnął się ciepło do syna- Ale ja jestem szczęśliwy. Okej? Z tobą i z Buckiem- powiedział- Czego więcej mi potrzeba?

-Nie potrzebujesz dziewczyny?- brwi Christophera zmarszczyły się, a Eddie mógł zrozumieć, bo w każdym filmie, który oglądali, w każdej historii, którą czytali, bohater znajdował miłość swojego życia i żył długo i szczęśliwie. Ten hollywoodzki format był równie uniwersalny, co ponadczasowy i Eddie nie mógł winić syna za to, że myślał, iż tak właśnie musi wyglądać życie.

Eddie potrząsnął głową. 

-Nie musisz być w związku, aby być szczęśliwym, Chris- wyjaśnił- Możesz być tak samo szczęśliwy bez partnera. Ok?

-Czy jesteś szczęśliwy, tato?

I Boże, Christopher nawet nie zdawał sobie sprawy, jak  załadowane pytanie zadał,  bo na tak wiele sposobów  oczywiście, że był szczęśliwy, ale prawdopodobnie mógłby być szczęśliwszy, jeśli byłby gotowy do zmierzenia się z ogromem rzeczy, którymi musiał zająć się, aby być naprawdę szczęśliwym.

-Najszczęśliwszy- mruknął, ciągnąc za podbródek Christophera- Choć byłbym szczęśliwszy, gdybyś skończył swoje śniadanie. 

-Taatoo!-  jęknął Christopher  w tym "o mój Boże, jesteś tak żenujący tato" rodzaj sposobu robił w  te dni, ale uśmiech otynkowane na całej twarzy był zdecydowanie szczery. Najlepszą częścią bycia tatą były te poranki, które mógł spędzać z Christopherem, poranki, kiedy nie zaspali, a Eddie nie spieszył się do pracy, kiedy mogli usiąść razem i zjeść śniadanie, a Eddie mógł cenić sobie te pół godziny nieprzerwanego szczęścia, które miał ze swoim dzieckiem.

-Jedz - powiedział Eddie- I może uda nam się dostać pizzę  na kolację. 

Uśmiech Christophera był dobrze wart kosztów dostawy pizzy.

i hope you never lose your sense of wonderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz