■9■

678 61 10
                                    

Listopad nadal trwał lecz zbliżał się powoli jego koniec...

Blond-włosa dziewczyna dziś wracała o wiele wcześniej z zajęć, więc na dworze było w miarę jasno. Tego dnia postanowiła powiedzieć dziadkowi o tym, że ma jego czarny notes. Wiedziała, że nie będzie on zły...

Dziewczyna jak zawsze wracała przez ten sam park, ale przyznać trzeba było jedną rzecz... Wieczorem wyglądał on nieco upiornie, natomiast już w dzień pięknie...

Pamiętała jak uwielbiała bawić się tu z swoim psem, którego dostała od dziadka... Zawsze jak była młodsza mówiła wszystkim jak to bardzo chciałaby Husky'ego. Rodzice tylko patrzyli wtedy i nic nie odpowiadali, ale za to Gregory nie zostawił tego tak po prostu. Dziadek dał jej ślicznego szczeniaka na urodziny, oczywiście za zgodą jej rodziców. 

Niestety nie wszystko co piękne tak się kończy...

Gdy pies miał pięć lat dziewczyna wyszła z nim na spacer... Była z nią jej dobra przyjaciółka, przez to że się zagadały nie zwróciły uwagi na oddalającego się psa... 

Gdy Liv to zobaczyła było za późno, razem z przyjaciółką wołały imię psa "Erello" ale nie było po nim śladu...

Trzy dni po zaginięciu pupila znaleziono go na uboczu ulicy potrąconego i martwego...

Mimo tych przykrych wspomnień nadal kochała ten park. Blondynka otworzyła drzwi od domu, w którym mieszkała od urodzenia i weszła do środka. Przywitała ją dziwna cisza... Co było nie podobne do tego domu, bo zawsze była tu jej mama i dziadek. Jej matka pracowała w domu i dlatego też mogła "zajmować" się jej dziadkiem. 

Dziewczyna zdjęła czarne buty i odwiesiła swój szary płaszcz na metalowy wieszak... Weszła z plecakiem w głąb domu. Weszła powoli po schodach i odłożyła swój plecak w swoim pokoju, po czym ponownie zeszła na niższe piętro domu...

Zajrzała do gabinetu gdzie jej mama pracowała, ale nikogo tam nie było tak samo w kuchni i pokoju jej dziadka. Zielonooka się bardzo zdziwiła, bo drzwi domu były otwarte. Przejrzała każde pomieszczenie w domu, ale nie znalazła nikogo oprócz leżącego kota w łazience na pralce.

Blondynka wbiegła do swojego pokoju i wyjęła z czarno-fioletowego plecaka swój telefon. Odblokowała go i weszła w kontakty, wybrała numer pod nazwą "Mamusia<3" i zadzwoniła...

---Halo?--usłyszała głos swojej rodzicielki.
---Hejka mamo, czemu nikogo nie ma w domu? I czemu drzwi były otwarte?--zapytała od razu.
---Um...Widzisz bo dziadek jest w szpitalu... i zapomniałam zamknąć jak wychodziłam...--powiedziała prawdopodobnie powstrzymując łzy.
---Co...?--powiedziała z niedowierzaniem.
---Siedź w domu za chwilę podjedzie po ciebie tata...--powiedziała przed rozłączeniem.

Dziewczyna wyjęła czarny notes z szuflady przy łóżku i schowała go do małego plecaka tak samo jak telefon. Dziewczyna zeszła po schodach i udała się do wyjścia z domu, założyła płaszcz i czarne buty. Wzięła klucze z szafki przy wieszakach i wyszła z domu. Zamknęła drzwi na klucz po czym czekała, aż podjedzie jej tata...

Po około dziesięciu minutach na podjeździe zaparkował czarny samochód, a dziewczyna wsiadła na miejscu pasażera. Gdy wyjechali z posesji spojrzała na swojego tatę i wyraźnie było widać, że jest przejęty... Przez resztę drogi patrzyła na ulicę i różne budynki za oknem... 

Gdy pojazd w którym siedziała się zatrzymał zobaczyła przed sobą duży biały budynek inaczej nazywany szpitalem... Blondynka trochę się zestresowała, bo nie wiedziała co się stało z jej dziadkiem... Wyszła z auta i poszła za swoim tatą... 

Gdy weszli do budynku podeszli do recepcji i jej tata zabrał głos...

---Dzień dobry gdzie leży Gregory Montanha?
---A pan jest kim dla pacjenta?--zapytała niechętnie kobieta za ladą.
---Synem...--odpowiedział od razu.
---Jak się pan nazywa?
---Alex Montanha
---Dobrze... Pan Gregory leży na drugim piętrze w sali 192 lecz ma teraz badania--powiedziała zapisując coś na jakiejś kartce.
---Dziękuję do widzenia-- odpowiedział i odszedł.

Alex razem z swoją córką Liv poszedł do schodów i weszli na drugie piętro. Po chwili szukali numeru sali, który podała im kobieta z recepcji. Gdy byli na miejscu pod salą siedziała matka Liv i jednocześnie żona Alex'a. Oboje usiedli obok niej, a Alex przytulił swoją żonę...

Blondynka siedziała i tak samo jak jej rodzice czekała, aż lekarz wyjdzie...

--------------------------

Witamm!!

Czyżby zbliżamy się do końca książki?

Pozdrawiam Kc <3






•《Notebook secret》•《Morwin》•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz