Marco
Lecąc między budynkami na liniach sprzętu do trójwymiarowego manewru o zachodzie słońca, nie wiedział, że wpadnie za chwilę w sidła prawdziwej bestii. Wylądował na jednym z dachów i odgarnął przyklejone do czoła kosmyki włosów. Wzdrygnął się, po tym geście na jego dłoni został ciemnoczerwony kleisty płyn.
Nie był w stanie powiedzieć czy to krew jednego z zabitych przez niego tytanów, czy jego własna.
- Nie martw się, obie i tak za chwilę wyparują. - odezwał się ktoś za nim, jakby czytając mu w myślach. Momentalnie zesztywniał. Doskonale wiedział, do kogo należał ten głos. Odwrócił się powoli z nadzwyczajną ostrożnością i zacisnął dłonie na rękojeści sprzętu. Był jednak świadomy, że nie może w tym momencie uciec.Zeke patrzył na niego zza lekko zaparowanych okularów, trzymając dłonie w kieszeniach jasnego płaszcza.
- Wyglądasz starzej. - stwierdził Marco bez ogródek. Gdy ostatni raz widział go jako dziesięciolatek, mężczyzna nie miał brody i znaczących mu oczy zmarszczek. Zaśmiał się cicho pod nosem, nie zwracając uwagi na brak szacunku w tej wypowiedzi.
- Urok naszej mocy, Marco. Wszyscy posiadacze tytanów starzeją się szybko. Ty też wyglądasz inaczej. - skwitował, podchodząc do bruneta i oglądając go z każdej strony, niczym przedmiot w muzeum. Atmosfera zgęstniała. Oboje uważali na słowa, wyczuwając konflikt wiszący w powietrzu.- Słyszałem, że sprawiasz kłopoty. - mruknął pod nosem, ponownie stając przed chłopakiem. - Razem z Leonhard oczywiście, ale rozmowę z nią mam już za sobą. Wybrała mądrze. - urwał i sięgnął powolnie do kieszeni płaszcza, wyciągając z niej paczkę papierosów. Bez pośpiechu zajął się odpalaniem jednego z nich, podczas gdy Marco próbował domyślić się jak mogła wyglądać jego rozmowa z Annie. Dlaczego dała się tak łatwo przekonać? - Tymczasem jeśli chodzi o ciebie, doszły mnie również słuchy o czymś specjalnym. O kimś.
Jego źrenice zwęziły się niebezpiecznie. Uniósł spłoszone spojrzenie na Zeke'a, który patrzył na niego z wyższością. Już na samym początku zagrał swoją najmocniejszą kartą. Jak to możliwe? Czy Reiner i Bertholdt powiedzieli mu o Jean'ie? Jeśli tak to skąd w ogóle wiedzieli, że chłopak jest dla niego tak ważny?
- Jean...Kirstein? Jeśli mnie pamięć nie myli. - poprawił teatralnie okulary na nosie, wiedząc, że trafił w czuły punkt. - Musisz mi wybaczyć ale imion reszty nie pamiętam, było ich za dużo. - machnął ręką, jakgdyby byli zaledwie mrówkami w nic nieznaczącym mrowisku pod jego stopami.
- Czego chcesz? - miał dość tej zabawy. Został przyparty do ściany, zostając niemal bez wyjścia. Jedyne co mógł zrobić, to wysłuchać oczekiwań wobec niego.
- Od razu do rzeczy, tak? W porządku. - poprawił płaszcz na ramionach. - Jesteś zagrożeniem dla dalszego powodzenia misji. Nie łudzę się nawet, że zmienisz zdanie i będziesz chciał tu jednak zostać i ją kontynuować. Nawet jeśli, to nie uwierzę w szczerość tej decyzji. Przesiąknąłeś tą wyspą. Widzę to w twoich oczach.Brunet nabrał powietrza w płuca, aby przerwać wypowiedź Zeke'a, lecz ten uciszył go gestem dłoni.
- Dlatego przyszedłem oznajmić ci, co zrobisz i co się stanie, jeśli mi się sprzeciwisz. - opowiadał ze stoickim spokojem, jakby tłumaczył mu zasady gry. - Sfałszujesz swoją śmierć.
- Słucham? - nie zwracając uwagi na ponowny gest mężczyzny, Marco wtrącił się oszołomiony. - Chcesz żeby myśleli, że nie żyję, żebyś mógł mnie stąd zabrać?
- Bystrzak z ciebie, Marco. Zawsze byłeś błyskotliwy. - posłał mu ciepły uśmiech. - Otóż to. Pozwolisz by ktoś zaniósł twoje ciało tam, gdzie resztę zwłok, po czym wyjdziesz stamtąd i wrócisz ze mną do Liberio. - Zeke zmniejszył przestrzeń między nimi do minimum. Brunet obawiał się, że będzie w stanie wyczuć jego bijące w panice serce.- Co jeśli się nie zgodzę? - uniósł brodę w geście wyższości, starając się wyglądać na pewnego siebie. W środku jednak drżał z przerażenia, domyślając się konsekwencji.
- Przemienię się w tytana i zabije każdego, kogo zobaczę w tym mieście. Jestem pewien, że Reiner wskaże mi twojego chłopca, abym mógł zaplanować dla niego wyjątkową śmierć. Może zmienić go w tytana, aby przyjaciele byli zmuszeni go zabić? Rzucić go na pożarcie? A może zwyczajnie rozerwać na pół...
CZYTASZ
[JEAN X MARCO] Tylko gdy mi wybaczysz, Jeanboy... +18
FanfictionNa sercu Jean'a Kirsteina od wielu lat zabliźniała się rana, jaką wyrządziła śmierć Marco podczas bitwy o Trost. Jednak od tamtego czasu sporo rzeczy uległo zmianie. Dwie wrogie sobie cywilizacje, jedna do niedawna zamknięta pomiędzy trzema murami i...