Zazdrość.

801 48 185
                                    

W tym rozdziale myśli będą napisane tą trzcionką
TW: TEN ROZDZIAŁ PODNOSI CIŚNIENIE PRZYNAJMNIEJ MI !!!
__________________________________
POV:Y/N:
Dość wcześnie rano wyszłam na zewnątrz, aby zrobić zakupy. Była godzina 7 a powietrze  rześkie, więc szybo się rozbudziłam. Przemierzając uliczki Mondstandt, doszłam wreszcie do małego sklepu spożywczego, lecz był zamknięty. Z racji tego postanowiłam zjeść na miejscu w restauracji.

Gdy rozkoszowałam się moimi naleśnikami, coś przykuło moją uwagę. Venti także przechadzał się po okolicach. Już miałam do niego podbiec, ale zobaczyłam obok niego jakąś dziewczynę, więc powstrzymałam się. Postanowiłam, że ich trochę poobserwuje.

Szli w kierunku sklepu z biżuteria, co wydawało się być podejrzane. Dłoń Ventiego przez przypadek zahaczyła o dłoń takowej dziewczyny. Na co chwyciła jego dłoń i uśmiechnęła się. W tym momencie skręcało mnie od środka.

-A więc tak się bawisz pindo? No to zobaczymy.- powiedziałam pod nosem.

Chwile zastanawiałam się czy podejść do nich czy wytrząsnąć jakąś hotówe i się z nim - przytulać, w ramach zemsty oczywiście. W końcu zdecydowałam, że zrealizuje obydwa plany. Pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl był Kaeya. Toteż jak najszybciej udałam się do winiarni licząc, że tam będzie. Okazało się, że wpadłam na niego po drodze.

-Oh cześć Kaeya! Dawno się nie widzieliśmy. Gdzie idziesz? - starałam się być miła.

-Widzę, że masz dziś dobry humor~ - powiedział zalotnie

-No chyba kurwa nie - pomyślałam, ale powiedziałam- Tak, to chyba przez tą cudną pogodę.

- Zmierzam w stronę sklepu z biżuterią, a ty?

-TAAAKK PLIZ  JAPIERDOLE IDEALNIE- Naprawdę? Tak się składa, że ja też tam idę!

-W takim razie możemy pójść razem?- zadowolony powiedział.

-Pewnie! - Chce mieć to już szybko za sobą.

Po drodze flirtował ze mną sporo, ale wyjątkowo odpowiadałam miło na jego zaczepki. Kiedy doszliśmy do celu Venti zakładał tej szmacie naszyjnik, przy okazji odgarniając jej włosy, swoimi delikatnymi dłońmi. Szczerze, to się wkurwiłam trochę, lecz w tym momencie Kaeya oparł swój podbródek na mojej głowie i przytulił mnie od tyłu.

-O Venti witaj, co tu robisz?- powiedział Kaeya a Venti odwrócił się.

- Cześć dawno się nie widzieliśmy! Kaeya...- po ostatnich słowach spojrzał się wprost na mnie. Widać było w tym wzroku coś jakby gniew, smutek? Lecz to trwało tylko chwile.

-Jak mija ci dzień Venti?- zrobiłam taki uśmiech, który wydaje się być miły, ale okazuje jak bardzo chcę go zajebać.

-Bardzo dobrze... Ah to moja przyjaciółka Y/n, przywitajcie się.- gapił się na Kajaka.

- Nazywam się Emily i jestem NAJLEPSZĄ przyjaciółką Ventiego :). - POWIEDZIAŁA TO Z TAKĄ WYŻSZOŚCIĄ, ŻE CHCIAŁAM JĄ UDUSIĆ.

-Powiedziałbym, że bardziej koleżanką. - strasznie cicho powiedział Venti nie spuszczając oka z Kaeyi.

-Coś mówiłeś Ventiś?~- przytuliła się do jego ramienia.- rzekła spoglądając na mnie pogardliwym wzrokiem.

-Ouch! Yy nic nie mówiłem- zaskoczył się.

-Tak w ogóle to co wy tu robicie? - spytałam.

-Wybieramy naszyjnik DLA MNIE~- przez jej ton głosu zastanawiałam się czy lepszą opcją będzie uduszenie, spalenie czy zadźganie.

- Tak, to wszystko. Miło się gadało, ale my już teraz z moją słodzinką musimy iść paa~- nawet nie zauważyłam kiedy kupił sobie kolczyki a zaczął mnie za sobą ciągnąć.

-Myśle, że po tej bitwie jest 1:1 co zamierzasz zrobić by wygrać haha?- powiedział kaeya

-CZEKAJ TY WIESZ O WSZYSTKIM?!

-Przecież to było widać. Znamy się już dość długo, więc nie trudno było się domyślić o co chodzi.~- byłam w nie małym szoku.

-Uh, myślałam, że tyle wystarczy i szczerze nie mam pomysłu co dalej...

-Hmm myśle, że pocałunek byłby ryzykowny, ale jak najbardziej odpowiedni i mocny.

-NO CHYBA CIĘ POJEBAŁO.

-Ale przecież nikt nie mówił o prawdziwym pocałunku głuptasie~ Zresztą jeszcze kiedyś się za to odwdzięczysz. Na przykład wykonasz za mnie całą misje. Piszesz się na to?

-Dobra i chyba nie mam wyboru... Ale jak chcesz to zrobić?

-Normalnie, poszpiegujemy ich chwile a potem z bezpiecznej odległości staniesz plecami do Ventiego, zbliżysz się trochę do mnie i udasz, że mnie całujesz czy coś. Możesz do tego dodać jakiś szczegół jak opleciecie mojej szyi ramionami, lecz pamiętaj nic za darmo~

-Zgoda. A teraz chodź za nimi bo ich zgubimy.

Chciałam wlać sobie rozpuszczalnik do oczu po tym jak patrzyłam się przez kilka godzin jak Emily się do niego lepiła a on nic z tym nie robił, wyglądał nawet jakby mu się to podobało. Chce tylko przypomnieć, że jeszcze kilka dni temu kupował mi kwiaty i grał dla mnie na lirze :). W końcu był już wieczór więc był to idealny moment by wcielić mój plan a raczej plan Kaeyi, ale No moje, twoje, nasze ✨wspólne✨.

-Świetnie całujesz y/n~ (Boże czemu ja teraz taki cringe odczuwam help współczuje wam, że czytacie wgl te książkę)

-Chcesz powtórzyć to jeszcze raz?~- w tym momencie czułam na sobie wzrok Ventiego.

-Przepraszam, Emily ale muszę już iść...- powiedział Venti.

-Ale Venti czekaj-...-powiedziała Emily dość cicho więc jej nie usłyszał.

-Idziemy.- powiedział i zaczął ciągnąć mnie gdzieś daleko od nich.

-Au weź to boli!

-TYLKO NA JEDEN DZIEŃ CIĘ ZOSTAWIĆ A LIŻESZ SIĘ Z JAKIMŚ TYPEM ZA KTÓRYM W DODATKU NIGDY NIE PRZEPADAŁAŚ! MASZ MI TO WSZYSTKO WYJAŚNIĆ!- Wykrzyczał Venti. Szczerze to nie wiedziałam że tak ostro zareaguje.

-NIE ZACHOWUJ SIĘ JAKBYŚMY BYLI RAZEM CZY COŚ I TO TY ZACZĄŁEŚ.

-JAK JA NIC NAWET NIE ZROBIŁEM, TYLKO TY SIĘ MIZIASZ Z JAKIMŚ TYPEM W PRZESTRZENI PUBLICZNEJ.- Niby krzyczał a miał łzy w oczach.

- JAK TO „TYLKO JA" PRZECIEŻ TY PIERWSZY CAŁY CZAS SIĘ PRZYTULAŁEŚ Z TĄ PIZDĄ I KUPOWAŁEŚ JEJ DROGIE NASZYJNIKI, CHOĆ NIE MASZ PIENIĘDZY.

-NIC JEJ NIE KUPOWAŁEM, TO BYŁ PREZENT DLA JEJ MATKI A ONA KUPIŁA DLA SIEBIE PRZY OKAZJI. A Z TYM PRZYTULANIEM CO CHWILA TO NIE MIAŁEM NA TO WPŁYWU, BO JEST STRASZNĄ PRZYLEPĄ A JA GRAM W BARZE JEJ OJCA I TAM JAKOŚ ZARABIAM, WIĘC BAŁEM SIĘ, ŻE MU COŚ NAGADA, ŻE SKRZYWDZIŁEM JĄ I MNIE WYJEBIE. A TY NIE MIAŁAŚ, ŻADNEGO POWODU BY LIZAĆ I MIZIAĆ SIĘ Z KAEYĄ.

-PO PIERWSZE NIE CAŁOWAŁAM SIĘ Z NIM, TO WSZYSTKO BYŁO ARANŻOWANE, ŻEBY SIĘ ODEGRAĆ NA TOBIE I EMILY. A PO DRUGIE TO PRZEPRASZAM, BO FAKTYCZNIE TROCHĘ PRZESADZIŁAM.

-TROCHE?! DOSTAŁEM ZAWAŁU PRAWIE.

-SPYTAM CIĘ DRUGI RAZ. CZEMU TO CIĘ W OGÓLE OBCHODZI, ŻE SIĘ Z KIMŚ PRZYTULAM, SKORO NAWET NIE JESTEŚMY PARĄ?!

-NIE JESTEŚ LEPSZA ZACHOWUJESZ SIĘ TAK SAMO.

-BO NIE POZWOLĘ, ŻEBYŚ Z JAKĄŚ LAFIRYNDĄ CHODZIŁ. A TERAZ JUŻ NIE WYJ.

-ALE TY TEŻ PŁACZESZ I TO BARDZIEJ NIŻ JA.

-ZAMKNIJ RYJ I SIĘ PRZYTUL!

-OKEJ, ALE I TAK CI JESZCZE NIE WYBACZYŁEM!

I tak się przytulaliśmy dopóki się nie uspokoiliśmy. Faktycznie postąpiłam trochę zbyt drastycznie i szkoda mi go teraz, ale to wszytko wina Kaeyi a nie moja :).
_____________________________________
1080 słów
Dość wkurwiajacy i cringowy w niektórych momentach rozdział, ale fajnie go się pisało więc mam nadzieje, że się wam w miarę spodoba.

Chłopak czy Bóg? Venti x fem Reader💚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz