Rozdział 1: These kings of beasts now counting their days

2.1K 83 0
                                    

Pokój był prosty i skąpo umeblowany. Stał tam średniej wielkości drewniany stół z jednym drewnianym krzesłem, które powodowało ból pleców siedzącego tak bardzo, jak wskazywał na to jego wygląd. Stół był pusty, poza białą papierową torbą i piórem unoszącym się nad zwojem pergaminu, stale drapiącym po nim i od czasu do czasu odświeżającym się w pobliskim kałamarzu.

Młoda kobieta siedziała na niewygodnym krześle, przeżuwając coś i przekręcając palcem ciemnobrązowy lok. Miała na sobie dopasowane czarne dżinsy, czerwone buty za kostkę i t-shirt z pięknym jednorożcem głoszącym „Dźgnij Patriarchat" błyszczącym fioletowym pismem. Ciemnoniebieska szata została rzucona niedbale przez oparcie krzesła, niemo obwieszczając, że po wszystkim będzie bardzo pognieciona.

Była szósta trzydzieści wieczorem i Hermiona Granger była w połowie trzeciego cebulowego bhaji i najbardziej upokarzającego doświadczenia w jej dwudziestosześcioletnim życiu.

- Więc mówisz nam, że usunięcie szlamy nic nie daje?

Głos, który usłyszała Hermiona, był zabarwiony irytacją i frustracją. To nie był szczególnie przyjazny głos, ale nie był też karykaturalnie zły.

Hermiona wzięła kolejny dziki kęs swojej kolacji, słuchając i stale odnotowując rozmowę na pergaminie leżącym obok jej lewego łokcia.

- Mówię ci, że moje obliczenia pokazują, że jej usunięcie nie ma wpływu na konkretne wydarzenia, które cię interesują.

Drugi głos był cierpliwy, jakby wyjaśniał dziecku trudny problem; na przykład niebezpieczeństwa związane z jedzeniem pięciu czekoladowych herbatników przed obiadem lub dlaczego zakopanie pięciu pensów nie spowoduje w końcu wyrośnięcia drzewa pieniędzy. Słychać było w tym głosie również zmęczenie.

- Ale dlaczego nie? Nasze badania sugerowały, że bez niej Potter nigdy nie odniósłby sukcesu - pierwszy głos powrócił; nuty irytacji i frustracji stały się silniejsze.

- Ważna była rola, którą odegrała, a nie ona jako jednostka - drugi głos wciąż był cierpliwy, ale brzmiał też trochę protekcjonalnie. – Widzisz - cierpliwie nadal wyjaśniał - w tych trzydziestu sześciu powtórzeniach formuły, zastępuje ją... Zobaczmy, Luna Lovegood. W tych dwudziestu była...hmmm... kobieta o imieniu Cho Chang i Parvati Patil w co najmniej ośmiu. Zmienna jest zawsze obecna w równaniu. Osoba, która spełnia tę zmienną, jest prawie nieistotna.

Hermiona, która zawsze cierpiała na syndrom oszusta*, poczuła się nagle słabo. I nie miała wątpliwości, że ​​nagłe uczucie zapadania się w żołądku nie pochodziło od jedzenia na wynos.

Bez znaczenia. Najwyraźniej była nieistotna.

To była radosna myśl.

W swojej dotychczasowej karierze Niewymownej, Hermiona pracowała nad setkami spraw. Zawsze był ktoś, kto chciał bawić się czasem, czy to z żalu, chciwości, czy nawet ciekawości. Nie brakowało dochodzeń w sprawie nielegalnego używania Zmieniaczy Czasu.

Mniej więcej dwa lata temu wydział zaczął dostrzegać tendencję do cofania się coraz dalej; dni zamiast godzin, tygodnie zamiast dni, miesiące zamiast tygodni. Wszystkie te próby były powiązane z grupą ekstremistów, których ideologia była zgodna z przekonaniami śmierciożerców z drugiej wojny. Nazywali siebie Ósemką. Nikt nie był do końca pewien dlaczego, ponieważ było ich więcej niż ośmioro, ale to ułatwiało ich jakiekolwiek skatalogowanie.

Wcześniej podróże w czasie ograniczały się do urządzenia w rodzaju tego, jakie Hermiona otrzymała w Hogwarcie. Skrzywiła się, przypominając sobie wyrazy zakłopotania, gdy omawiała urządzenie z kolegami z działu. Żaden inny nastolatek, jak powiedzieli jej po jej wyznaniu, któremu wpadłby w ręce Zmieniacz Czasu, nigdy nie użyłby jego mocy, by więcej się uczyć.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz