┊ 25 ┊

760 62 31
                                    

Deku.pov

Obudził mnie głośny huk dobiegający z piętna niżej. Na początku pomyślałem że to Kacchan coś przewrócił bo nie było go obok mnie, ale po chwili usłyszałem kolejny huk. Szybko wstałem i ubrałem spodnie, niechludnie zażuciłem koszule i zbiegłem na dół, kiedy weszłem do kuchni moim oczom ukazali się cali zakrwawieni Kacchan i Shoto, który się bili. Szybko podbiegłem między nimi, a oni przestali. Todoroki upadł na podłogę ze zmęczenia, a Kacchan oparł się o blat kuchenny.

-Co wy odpierdalacie?! - wykszyczałem wkurwiony na nich i to bardzo.

-To on zaczął - odpowiedział mi Kacchan.

-Nie obchodzi mnie kto zaczął, tylko to czemu się bijecie!? - kiedy wypowiedziałem, nie wykrzyczałem te słowa w kuchni zapadła cisza. Było tylko od czasu słychać jak pociągają nosami żeby krew z chyba już dawni połamanych nosów nie leciała.

-Czy ktoś raczy mi odpowiedzieć? Nie? Dobra to ty - wskazałem na Shoto- idziesz do salonu, a ty zostajesz tu i macie się ogarnąć do momęntu aż wróce, zrozumieno?

- Tak - odpowiedział mi i powoli wstał, po czym powolnym i chwiejnym ruchem ruszył w stronę salonu.

-Taa Deku - wymamrotał pod nosem Katsuki.

Głośno westchnąłem i ruszyłem w kierunku schodów, a potrm mojego pokoju. A było tak pięknie, oni zawsze muszą odwalić coś pojebanego - pomyślałem.

-Jestem ciekaw, czy któryś powie mi czemu się bili. Znając te małe dzieci to pewnie żaden ale przynajmniej spróbuje - wziąłem pasek z moich spodni, który leżał na drugim końcu pokoju nie wiem jak on się tu znalazł ale Kacchan wczoraj był bardzo napalony, więc czego się tu spodziewać. Założyłem go, a potem poprowiłem koszule i założyłem mój ulubiony zielony serdak, w którym chodzę praktycznie zawsze. Kiedy ogarnąłem pokój i swoje włosy zeszłem na dół. Ruszyłem prosto do salonu, a oni siedzieli jak najdalej od siebie można, na kanapie przy czym prawie z niej spadali, nie powiem chciało mi się z tego śmiać, bo zachowywali się jak małe dzieci, które pokłuciły się o jakąś zabawkę.

-Więc? Czemu się pobiliście?

-To on zaczął! - Kacchan wskazał palce na Todorokiego.

-Nie obchodzi mnie, który zaczął tylko czemu się pobiliście.

Kacchan szepnął coś pod nosem, ale nic nie słyszałem tylko Todoroki chyba coś usłyszał bo ruchami pokazywał żeby nic nie mówił.

-Będziecie tu siedzieć aż mi nie powiecie ja mam cały dzień, nie wiem jak wy - usiadłem na podłodze i czekałem aż któryś się odważy i powie.

-Icy hot jest zazdrosny i mnie uderzył, a ja mu oddałem i jakoś tak wyszło...

-Aha... W końcu któryś się przyznał. Todoroki czemu jesteś zazdrosny? Traktuje cię tak samo jak Kacchana.

-Nie spędzasz ze mną tyle czasu co z Bakugo...

-Nie moja wina. Ty nie masz czasu bo cały czas zajmujesz się zamkem i tymi tam... Jakby ja to wszystko rozumiem ale to że spędzam więcej czasu z Kacchanem nie jest moją winą.

Todoroki spóścił głowę w dół, bardzo było widać że jest smutny.

-To już Shoto... - wstałem i podeszłem do niego po czym usiadłem obok dałrm całusa w policzek i czoło, potem go przytuliłem. A Kacchan mnie, słodkie.

~*~

Wyjaśniłem sprawę z bijatyką. Na szczęście Shoto będzie miał teraz więcej czasu, postaram się nadrobić wszystko. Martwi mnie jedna rzecz. Kiedy byłem u Shoto w zamku musiał mnie zostawić bo jego ojciec chiał z nim porozmawiać ale kiedy Shoto wrócił był tak wkurzony że nawwt się do mnie nie odezwał i zatrzasnął się w swoim pokoju nie wpuszczając mnie do środka. Do tej pory nie odezwał się ani do mnie, ani do Kacchana. Bardzo mnie to marwi. Nawet pytałem o to mame, siostre i brata Shoto, ale nie chcą mi nic powiedzieć. Kacchan codziennie przychodzi do mnie i pociesza mnie ale to nie działa do końca.

Wstałem dzisiaj bardzo późno bo o aż 12, dla mnie jest to bardzo późna godzina bo zazwyczaj jestem rannym ptaszkiem i wstaje o 6 albo 7. Kacchana jak zwykle nie było obok mnie, tak Kacchan śpi ze mną co noc, bo zbliża się zima i twierdzi że u niego jest zimno nawet jeśli ma tam tak dobre warunki nawet chyba lepsze odemnie. Ale nie kłammy on poprostu chce ze mną spać i tyle słodkie to jest. Kiedy już się ogarnąłem zeszłem na dół i pierwsze co zrobiłem pokierowałem się za pięknym zapachem do kuchni. Weszłem do pomieszczenia i zobaczyłem tależ pełen naleśników i dwa kubki z herbatą. Pierwsze co zrobiłem to żuciłem się na naleśniki ale Katsuki mnie zatrzymał. Zaczął dawać mi dużo pocałunów na twarzy jak zwykle rank.

-Kacchan jestem głodny!! Daj mi już zjeść te pyszności, prosze!

-Nie! Najpierw muszę coś dostać.

Wiedziałem co on chciał więc szybko pocałowałem go w usta i żuciłem się na naleśniki. Kiedy się tak nimi zajadałem, a Kacchan też tylko o wiele wolniej niż ja. Ktoś zapukał w drzwi. Kacchan wstał i poszedł w stronę dźwi. Nie interesowało mnie to za bardzo bo naleśniki były ważniejsze.

-Deku! Chodz tu! Już!

-Ide! - czemu ktoś ma raczność odrywać mnie od moich przepysznych naleśników jak tylko zobacze kto to zamorduje chyba. Szybko pobiegłem do dźwi żeby jak najszybciej skończyć to co ta osoba chce i znowu dorwać się do naleśników.

Ale naleśniki jednak poczekają. W dźwiach stał cały zapłakany Shoto, który kiedy mnie zobaczył wręcz żucił mi się na szyje. Mocno go przytuliłem zacząłem głaskać po głowie.

-Co się stało?

-M-mój ojciec chce żebym wyszedł za mąż za jakąś pojebaną księżniczke innego kraju. - moje oczy rozszerzyły się chyba najmocniej jak mogły.
-I-i-i powiedział że za dwa dni mamy mieć ślub... Izuku ja nie chce... Ja chce tylko ciebie...

-Już spokojnie Shoto... Może usiądziemy, co?

-Dobry pomysł - powiedział Kacchan.

Powoli poszliśmy z nim do salonu i usiedliśmy na kanapie. Ja obok Shoto, Kacchan obok mnie. Tdoroki od razu szybko się we mnie wtulił i nadal płakał ale już trochę mniej.

-Nie płacz już, dobrze?

-Mhm

Po jakimś czasie Shoto przestał płakać. Kacchan zaproponował zjedzenie naleśników, bo oczywiście musi się kolejnej osobie pochwalić swoimi wypiekami. Gdy już zjedliśmy znowu poszliśmy na kanape i rozmyszlaliśmy nad tym co można zrobić żeby nie dopuścić do tego ślubu.

-A widziełeś ją kiedyś? - spytałem.

-Nie

-Jak można brać ślub z kimś kogo się nigdy nie widziało!? - wypalił Kacchan.

-Tak już jest jak się jest księciem albo królem...

-A jak ona ma na imię?

-Momo Yaoyorozu

-Wiem już! - Kacchan się znowu odezwał.

-No co? - spojrzałem na niego.

-Może uciekniemy?!

•Kogo mam wybrać?• | BakuTodoDeku | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz