Urodziny Viktora

391 26 24
                                    

Prywatny Pamiętnik Jayce

Mimo, że było mi przykro kiedy odmówił wspólnego wyjścia na miasto - starałem się go zrozumieć. Rozumiałem, że było mu ciężko ze względu na chorą nogę i problemy z chodzeniem.

Viktor był dla mnie naprawdę kimś ważnym. Jednak od pewnego czasu czułem się w jego obecności jakoś dziwnie, jak gdyby to nie był on... Zauważyłem, że kiedy łapał ze mną kontakt wzrokowy szybko odwracał się w inną stronę. Kiedy próbowałem z nim porozmawiać wydawał się być strasznie spięty. Te myśli strasznie mnie męczyły, przecież byliśmy dobrymi przyjaciółmi - partnerami naukowymi. Zawsze wiedział, że może na mnie liczyć.

Wydawało mi się,  że próbował ukrywać swoje zachowanie. Ja jednak widzę wszystko. Moje myśli z każdym kolejnym dniem schodziły na jego osobę. Tamtego dnia, chciałem zrobić mu niespodziankę urodzinową. Początkowo miałem zaprosić go dzień przed na jakiegoś drinka do baru w Piltover, ale z racji że odmówił zawołałem Caitlyn i poprosiłem ją o pomoc.

Chciałem kupić mu coś ciekawego na urodziny następnego dnia. Przechadzaliśmy się po mieście od jakiś dwóch godzin, ale nic nie mogliśmy znaleźć. Zdałem sobie wtedy sprawę,  że w sumie nie wiem co mogłoby go zadowolić! Caitlyn powiedziała, że dobrym pomysłem może być dokończenie któregoś z jego projektu. Wtedy mnie olśniło! No tak, poboczny projekt hextehowego pasa rakietowego był już prawie gotowy. Brakowało jedynie dwóch elementów, których nie mogliśmy nigdzie zdobyć. Viktorowi było przykro z tego powodu, a ja nie wiedziałem wtedy jak go pocieszyć.

Ku mojemu zaskoczeniu, w sklepie rodziców była dostawa i udało mi się odnaleźć pasujące elementy. Po pożegnaniu z Caitlyn od razu udałem się do pracowni, mając nadzieję że nie zastanę tam Viktora. Dla pewności zamknąłem się w pracowni. Pracowałem całą noc. Mimo, że były to drobne elementy - ich umieszczenie wymagało dużej precyzji.

Tego dnia wszystko się zmieniło. Mimo, że byłem strasznie zaspany ta noc nie poszła na marne. Byłem bardzo szczęśliwy, a jeszcze bardziej nie mogłem doczekać się reakcji Viktora. Od strażników dowiedziałem się, że osoba której szukałem jest u profesora Heimerdingera.

Zapukałem i zawołałem Viktora. Idealnie, ponieważ akurat kończył wykonywać jakieś obliczenia. Znowu zauważyłem, że był spięty i... jakiś zestresowany. Znowu potknął się o kant drzwi, na szczęście zdążyłem go złapać i upewniając się,  że wszystko w porządku zacząłem prowadzić go do naszej pracowni.

Kiedy zorientował się, że trzymam go pod rękę szybko się wyrwał i oparł o drzwi. Po raz kolejny mnie zdziwił. Czy coś ukrywał? Nie zastanawiałem się nad tym długo, w końcu miałem coś ciekawego do pokazania.

- Wszystkiego najlepszego, Viktorze! - mężczyzna był bardzo szczęśliwy, zaczął płakać i przytulił się do mnie.

Viktor był naprawdę wrażliwym człowiekiem, dopiero teraz to zrozumiałem. Kiedy jego łzy wsiąkały w moje ubranie. Odwzajemniłem uścisk i zacząłem głaskać go po głowie.

- Dziękuję, nie wiesz ile to dla mnie znaczy - odpowiedział mi po chwili ciszy. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami czerwonymi od łez. Nie wiem dlaczego, ale niebezpieczne zbliżyliśmy się do siebie. Viktor znowu wtulił się w moją pierś.

- To jak? Testujemy? - zapytałem pełen entuzjazmu. Chłopak wpatrywał się tylko we mnie. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi do momentu, aż nasze usta... właśnie, czy on mnie w tej chwili...

Wyrwałem się i odsunąłem kilka kroków od niego. W oczach Viktora zauważyłem jednocześnie ból, wstyd oraz zawód.
- Co ty robisz?

Viktor oparł się o blat stołu i złapał za głowę.
- Przepraszam, Jayce... ja... ja przepraszam.

Wtedy zacząłem łączyć fakty, to dlatego od jakiś dwóch miesięcy zaczął zachowywać się tak dziwnie. Dlatego czułem, że mnie obserwuje i spina się kiedy do niego podchodzę. Jak mogłem być tak ślepy. On się we mnie zakochał.

- Viktor, czy ty... - Nie było mi dane dokończyć, kiedy usłyszałem jego głośny szloch. W tej chwili chciałem go tylko pocieszyć, chciałem być przy nim. Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Nie chcę, aby cierpiał. - Viktor...

- P-przepraszam, wybacz mi... ja nie chciałem! - mówił łamiącym się głosem.  Zaczął wycierać oczy i kierować się w stronę wyjścia.

- Viktor! Poczekaj - sam byłem zszokowany, że miałem odwagę odezwać się w tej naprawdę niezręcznej sytuacji. - Naprawdę tego chcesz? Czy to prawdziwe uczucie?

Chłopak stanął tyłem do mnie.
- Tak Jayce, już od kilku miesięcy. Nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem... zależy mi na Tobie. Bardzo, Jayce... ja Cię kocham.
Po tych słowach usiadłem, a kryształ który trzymałem od dłuższego czasu w dłoni upadł na ziemię z głośnym hukiem. Złapałem się za głowę i usiłowałem wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie. Nie byłem na to przygotowany, nie wyobrażałem sobie tego. Wiedziałem też, że po tym występku między mną, a Viktorem już nie będzie tak samo.

- Ja muszę Ci coś powiedzieć - zacząłem po woli. - Ja nie wiem, czy... nie wiem czy jestem na to gotowy.

- Nie musisz mi już nic więcej mówić, rozumiem... - rzekł i wyszedł z pracowni. Załamałem się, bo właśnie zdałem sobie sprawę jak bardzo złamałem mu serce. Bardzo zależało mi na naszej dobrej relacji. Czy postąpiłem słusznie?

Nie spałem całą noc. Ciągle myślałem o całym zajściu. Ta krótka chwila, ten pocałunek. Coś we mnie zmienił. Nie miałem pojęcia co się ze mną dzieje. Chodziłem po pokoju w kółko. W końcu nie wytrzymałem i zacząłem krzyczeć rozrzucając losowe przedmioty po pokoju, potem zacząłem płakać. Ciągle myślałem o Viktorze, jak on się mógł teraz czuć? Bardzo się o niego martwiłem. Była gdzieś północ, kręciłem się niespokojnie w łóżku. Jakiś głos podpowiadał mi, abym do niego poszedł. Pomimo własnego sprzeciwu, postanowiłem go odwiedzić. Musieliśmy porozmawiać. To było silniejsze ode mnie. Ulice rozświetlały jedynie latarnie, wszedłem do akademii pod pretekstem nocnych badań. Od razu skierowałem się w stronę pokoju Viktora.

- Viktor to ja, otwórz! Viktor? Musimy porozmawiać! - krzyczałem i nieustannie dobijałem się do drzwi. Jego jednak tam nie było. Pobiegłem do pracowni. Stał tam, sam na środku pokoju z jakimś ostrym przedmiotem w dłoni. Podbiegłem do niego i złapałem od tyłu, mocno przytulając.
- Nie rób tego. Proszę Cię. Przepraszam, za moje zachowanie... nie mogłem zasnąć, Viktor ja martwię się o Ciebie.

Chłopak wydawał się być nieobecny, być może był zszokowany tym, że jestem tu z nim w tej trudnej dla niego chwili. Stanąłem przed nim. Spojrzał na mnie swoimi czerwonymi od płaczu oczami. To sprawiło, że jeszcze bardziej pragnąłem go pocieszyć. Nie wiedziałem jednak jak to zrobić...

- Uważam, że teraz jestem na to gotowy - rzekłem. Pozostało mi tylko jedno. Zbliżyłem się i zacząłem go namiętnie całować. Jego oczy rozszerzyły się w szoku. Nie miał pojęcia co się właśnie dzieje. Co lepsza - odwzajemnił to. Kiedy się już od niego oderwałem, postanowiłem powiedzieć mu co czuję.

- Kiedy wtedy mnie pocałowałeś zacząłem patrzeć na Ciebie inaczej niż na przyjaciela. Stchórzyłem, przepraszam. Musiałem to przemyśleć, w samotności i teraz... teraz to już rozumiem - szepnąłem mu do ucha. - Kocham Cię.

League of Legends: Kryształ Rozpaczy [ZAKOŃCZONA] Jayce x ViktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz