- Zatem głosujmy. Kto jest za tym, aby Jayce dołączył do rady? - zapytała radna Mel.
Stałem jak wbity w ziemię na środku sali. Nie spodziewałem się, że Mel wstawi się za mną i wyjdzie z taką propozycją. Potem patrzyłem jak niemalże wszyscy radni podnosili ręce go góry na znak zgody. Jedynie Heimerdinger wydawał się być niezdecydowany.
- W radzie zawsze była określona liczba osób, nie możemy tego zmienić. To tradycja od dawna - próbował wyjaśnić.
- Profesorze, czasy się zmieniają... - odpowiedziała mu zdecydowanie Mel i przeszyła mnie swoim dominującym wzrokiem. Kobieta miała jedno z wyższych stanowisk w radzie i mogła pozwalać sobie na wiele. Zagapiłem się na nią, jednak kiedy zdałem sobie z tego sprawę szybko opuściłem wzrok.
- Czy są jakieś sprzeciwy? - zapytała Mel, jednak na sali była cisza - Zatem radny Jayce, witamy na pokładzie.
Z jednej strony się cieszyłem, a z drugiej zdałem sprawę jak wiele będzie na mojej głowie. Po spotkaniu powinienem od razu zabrać się do pracy, zaostrzyć straż na granicach, sprawdzić szlaki handlowe... najpierw jednak pobiegłem do Viktora. Musiałem podzielić się z nim dobrą nowiną.
- Gdzie tak pędzisz? - po drodze zaczepiła mnie Caitlyn. Tymramzem była już ubrana w strój strażnika, miała swój pistolet oraz wyglądała na całą i zdrową.
- Caitlyn, ty nie powinnaś być w domu? - zapytałem. Dziewczyna jedynie prychnęła z pogardą i spojrzała gdzieś w niebo. Stała tak chwilę po czym raczyła odpowiedzieć.
- Nie. Ze mną wszystko w porządku, za to ty. Mam do Ciebie interes. Wiem, że zostałeś radnym, mijałam po drodze matkę - zaczęła, a ja już wiedziałem że może chodzić o jej śledztwo. - Jako, że jesteś radnym byłbyś tak miły i załatwił mi dostęp do pewnej więźniarki...
◇
Dzisiaj wyjątkowo obudziłem się późnym wieczorem. Czułem się okropnie, zdawałem sobie sprawę że coś jest ze mną nie tak. Z każdym kolejnym dniem krwotoki z nosa się nasilały. Dołączał do tego duszący kaszel i problemy z oddychaniem. Co gorsza Jayce już się domyślał i ciągle wypytywał co się dzieje. Właśnie siedziałem w kuchni, kiedy drzwi wejściowe otworzyły się z impetem. Do środka wbiegł Jayce, a ja szybko wstałem. Chłopak wbiegł prosto w moje ramiona i zaczął mnie przytulać.
- Nie uwierzysz! Nie uwierzysz! - krzyczał, na co ja sztywny jak deska wpatrywałem się w niego jak w idiotę. Słodki, głupiutki idiota...
- Spokojnie, bo się przewrócimy - rzekłem po chwili. - Co się dzieje?
- Jestem w radzie! Jestem w radzie! Dzisiaj zapadła decyzja - doznałem szoku, ale cieszyłem się razem z nim.
- Zatem musimy to uczcić - uśmiechnąłem się pod nosem. Jayce zaskoczył mnie jeszcze bardziej, kiedy wyciągnął zza pleców wino.
- Poważnie? - uniosłem prawą brew do góry.
Usiadłem przy stole, pozwalając Jayce działać. Chłopak przyniósł dwa kieliszki i kilka przekąsek. Na koniec zapalił świece niczym na romantycznej randce...
- Czy to ma być jakaś randka? Coś w ten deseń? - zapytałem. - Chyba nie jestem odpowiednio ubrany... - rzekłem spoglądając na swoje piżamy.
Jayce zaśmiał się po czym polał nam wino do kieliszków.
- Dla mnie we wszytkim ci do twarzy.Z każdym kolejnym kieliszkiem było coraz gorzej. W końcu wylądowaliśmy w łóżku. Nie wiem nawet kiedy to się wydarzyło. Jayce tej nocy nie był tak delikatny jak zawsze. To pewnie przez to, że się upił.
- J-jay... przestań. Proszę - stękałem i błagałem, aby przestał. On jednak był zbyt pijany i chyba nie kontaktował. Był ode mnie silniejszy, więc nie mogłem go zapchać - JAYCE! PRZESTAŃ! - z każdą kolejną sekundą czułem się coraz gorzej.
- Przecież jest nam tak dobrz... - głos chłopaka był nieobecny, nadmiar alkoholu w jego krwi powiększał się z każdym kolejnym kieliszkiem.
W końcu nie wytrzymałem i uderzyłem go w twarz. Chyba podziałało, bo chłopak spojrzał na mnie zszokowany. Szybko zeskoczyłem z łóżka i uciekłem do łazienki. Słyszałem kroki chłopaka za sobą. Zatrzasnąłem drzwi.
- Vik... viktorr... choć. Chcę Ciebie, choć prosz... - gadał już takie głupoty, że nie miałem ochoty tego słuchać. Zacząłem po cichu płakać. Jayce kilka razy zastukał w drzwi po czym w końcu odpuścił. Po kilku minutach usnąłem na podłodze w łazience. Jedno było pewne - przesadziliśmy z alkoholem.
◇
Byłem totalnie schlany. Na jednej butelce wina nie poprzestałem. Wylądowałem z Viktorem w łóżku. Kochaliśmy się, ale w pewnym momencie on uderzył mnie w twarz i uciekł do łazienki. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Ubrałem się i z butelką dobrego wina wyszedłem na zewnątrz. Było już późno w nocy. Chodziłem po opustoszałych uliczkach Piltover. Z każdym łykiem mój obraz przed oczami zamazywał się coraz bardziej.
- Hej, co ty tu robisz tak późno? - usłyszałem kobiecy głos - Może poczęstujesz mnie tym winem? Choć, udajmy się w ustronne miejsce...
Ktoś zaczął mnie ciągnąć. Film mi się urywał. Widziałem przed sobą rozmazany obraz jakiejś kobiety. Wyglądała tak znajomo. Poprowadziła mnie do swojego domu, poczułem ciepło przy kominku.
- Pij to, kochanie - kobieta podała mi jakiś kieliszek. Nie mogłem odmówić. Jednak po tym kieliszku...
Obudziłem się rano na kacu, leżałem w cudzym łóżku. Nie miałem pojęcia gdzie jestem. Doznałem szoku kiedy zauważyłem, że jestem nagi a obok mnie leży...
- Mel?! Co tu sie do cholery dzieje? - szybko owinąłem się kocem i odwróciłem wzrok, kiedy naga Mel na mnie spojrzała.
- Jak to co? Spotkaliśmy się w nocy i zaciągnąłeś mnie do łóżka... - odpowiedziała mi spokojnie.
Doznałem szoku. Czy ja go zdradziłem? Z każdą sekundą przypominałem sobie wydarzenia dnia wczorajszego. Wspólną noc z Viktorem, nadmiar alkoholu, moment gdy on uciekł... Co ja do cholery uczyniłem? To okropne uczucie. Szybko pozbierałem rzeczy, ubrałem się i zamierzałem iść do Viktora. Wytłumaczyć mu...
- Jayce, kocham Cię - odwróciłem zszokowany wzrok w stronę Mel - Powtórzmy to jeszcze?
- Mel, tutaj nic nie zaszło. Byłem upity, nie kontaktowałem. Nawet nie wiem jak się tutaj znalazłem! - odpowiedziałem jej nerwowo. - Mel, jest źle. Nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz?!
Dziewczyna jedynie uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Wybiegłem z jej mieszkania najszybciej jak potrafiłem. Nadal byłem w szoku. Uspokoił mnie dopiero widok Viktora. Chłopak siedział sam w kuchni nad jakimiś papierami z kubkiem kawy.
- Viktor... słuchaj ja... - próba wyjaśnienia nocnego zajścia skończyła się fiaskiem. Viktor podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Jayce gdzie byłeś całą noc? Tak się martwiłem kiedy rano nie zastałem Cię w łóżku. Wybacz mi za wczoraj... za dużo alkoholu...
- Viktor... - nie mogłem wydusić z siebie słowa. Nie potrafiłem. Nie mogłem go nawet pocałować. Czułem się obrzydliwie. Kazałem Viktorowi ukrywać nasze uczucia przed światem, a sam miałem przed nim ohydną tajemnicę. Jak mogłem go tak okłamywać? Sumienie coraz bardziej mnie gryzło. Co ja najlepszego narobiłem?
CZYTASZ
League of Legends: Kryształ Rozpaczy [ZAKOŃCZONA] Jayce x Viktor
FanfictionWszedłem do zniszczonej pracowni i ujrzałem chłopaka stojącego nad przepaścią. Wybuch spowodował ogromną dziurę w ścianie. W sumie stracił wszystko, całe lata pracy. Rozumiałem go i to, że chciał popełnić samobójstwo. Mimo wszystko nie mogłem do teg...