The most beautiful boy - Jikook

2K 73 10
                                    

Kategoria: ani smut, ani angst

Ilość słów: 789

***

Jungkook uwielbiał Wenecję. To było jego miasto, które pokochał i z każdym dniem odkrywał jego nowe atuty. Piękne miejsce, które niemalże stawało się Atlantydą, wywoływało u młodego fotografa wiele emocji. Z jednej strony było to „kultowe" miasto, pełne niedopowiedzianych historii i mitów. Z drugiej zaś było otwartą księgą dla nowoprzybyłych, którzy dopiero zaznajamiali się z topografią Wenecji.

Jednak dla Jungkooka nie liczyło się miasto, a ludzie. Liczył spotkać w tym pięknym miejscu, kogoś pięknego. Kobietę, mężczyznę, osobę, która nie utożsamia się z płcią. Marzył o kimś idealnym.

Jeon chodził i całymi dniami fotografował Wenecję. Poszukiwał swego ideału, ale nie mógł się do niego zbliżyć. Nikt nie był godny, aby wybitny artysta stworzył jego czy jej portret. Jungkook szukał i usiłował wyłapać swym sprytnym okiem kogoś doskonałego, ale nie umiał. Walczył i próbował, ale jego starania były daremne. Nikt nie dorównywał ideałowi wytworzonego w głowie artysty. Oglądał wielu aktorów i aktorki, jednak nikt nie był idealny.

Jungkook wrócił do swojego apartamentu obok placu świętego Marka. To z niego każdego dnia wyszukiwał swego modela idealnego. Jednak im dłużej szukał, tym gorsi byli potencjalni modele. A Jungkook nie szukał nikogo wśród ujrzanych chłopaków czy dziewcząt. Oni byli przeciętni, prości. Nie tego potrzebował Kook.

On potrzebował perfekcji.

Usiadł przy sztaludze i usiłował stworzyć obraz odzwierciedlający rzeczywistość. Chciał stworzyć ideał.

Wtem, przez drzwi do pokoju wszedł chłopak. Był niższy od fotografa i oprócz narodowości nic ich nie łączyło. Niespodziewany gość miał dłuższe, czarne włosy, jakie opadały mu na boki twarzy. Oczy były niemalże czarne, jakby były to najczarniejsze i najmniej dostępne węgle. Nos był zgrabny i smukły, o delikatnym kształcie. Jednak najważniejsze były usta. Piękne i pełne wargi w kolorze kwitnącej róży. Delikatne, niczym płatki tego kwiatu.

Jungkook zastygł i wpatrywał się w wręcz anielską postać. Chłopak się uśmiechał nieśmiało, a nawet lekko drwił.

– Masz mnie na wyciągnięcie ręki – szepnął niższy, po czym zaśmiał się rozkosznie i równie słodko uśmiechnął się do artysty.

– Nie do końca – oznajmił tajemniczo Jungkook. Złapał pędzel i przyjrzał się postaci. Był zgrabny i szczupły. Może i miał delikatną urodę, jednak budowa ciała była odmienna. Jego zarysowane mięśnie rzuciły się Jeonowi w oczy. Nic nie mogło go powstrzymać przed oglądaniem oblicza nieznajomego.

Jeon irytował się coraz bardziej. Usiłował odwzorować nieznajomego, jaki pojawił się nocą w jego pokoju. Jednak każdy ruch pędzla sprawiał, że odbiegał od tej wizji. Im więcej myślał, tym bardziej oddalał się jego ideał. Próbował, walczył, by jego praca została doceniona. Nie liczył się efekt końcowy, a jego wzór.

– Próbuj dalej – usłyszał melodyjny i wysoki głos.

Jeon odrzucił z impetem płótno. Skoro ono nie mogło mu pomóc, to zdecydował się na coś niespodziewanego. Wziął aparat i chciał zrobić zdjęcia pięknemu chłopakowi. Jednak każde z nich było słabe, złe, żenujące.

Jungkook wykonywał kolejne zdjęcia. Najpiękniejszy na świecie chłopak pozował i ustawiał się pięknie, ale nic nie mogło pomóc Kookowi. Zakochał się wyobrażeniu, jakiego nie mógł osiągnąć. Chłopak uśmiechał się i kręcił wokół fotografa, który był coraz bardziej sfrustrowany. Jego zdjęcia były puste, bo gdy usiłował uchwycić nieznajomego, to ten znikał. Rozpływał się, jakby go nie był

– Dlaczego mnie nie dotkniesz? – zapytał w końcu piękny chłopak.

– Bo... – zawahał się Jungkook. – Bo nie istniejesz – powiedział, a niższy się zaśmiał się.

– Masz rację – przytaknął. – Jestem twoim ideałem – dodał z uśmiechem. Ten po chwili zniknął i chłopak zbliżył się do fotografa. Jungkook ciężko oddychał i zupełnie nie pojmował, co się z nim działo. Nawet nie wiedział, czy patrzy na senne marzenie, czy na halucynację. Jednak najpiękniejszy na świecie chłopak nie zatrzymywał się. Stanął na wprost mężczyzny, który wpatrywał się w niego z uwielbieniem.

– Spróbuj mnie dotknąć – szepnął, a Jungkook wyciągnął dłoń. Palce mu drżały, gdy zbliżył je do rumianego policzka. Dzieliły go milimetry od skóry chłopaka. Mógł przysiąc, że czuje jego ciepło. Wpatrywał się mu w oczy i się zawahał. Cofnął dłoń, a niższy się zaśmiał.

– Czemu boisz się mnie dotknąć? – spytał rozbawiony, a Jungkook coraz bardziej zdradzał swoje zestresowanie.

– Bo boję się, że znikniesz – wyznał.

– I tak zniknę – przytaknął młodszy. – Ale zanim się to stanie, to mnie dotknij. Pragniesz tego. Ja tego pragnę – oznajmił nie odrywając wzroku od Kooka. Fotograf znowu wyciągnął dłoń, która drżała jeszcze bardziej. Nie mógł wziąć oddechu, gdy jego palce prawie dotykały bladej skóry. Kciukiem dotknął... powietrza.

Ideał się rozpłynął. Utracił najpiękniejszego chłopaka, który nie istniał. Po policzku Jungkooka popłynęła łza.

***

Fotograf ustawił doskonały kadr ujmujący zatokę. Wykonał zdjęcie, ale nie ukazywało ono jedynie ikonicznego miejsca w Wenecji. W kadr wszedł mu chłopak, który nie wiedział, że robione było zdjęcie. Jednak idealnie spojrzał w obiektyw. Swoimi ciemnymi niczym węgiel oczami. Wargi miał rozchylone, a włosy falowały mu na wietrze. Najpiękniejszy na świecie chłopak słodko się uśmiechał i zarumieniły mu się policzki. Jakby Jimin wiedział, kim jest dla Jungkooka i kim się dla niego stanie.

***

Generalnie pisałam to pijana, więc może być czasem ciężkie do zrozumienia XD

X NOTES - One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz