No touch - Taekook

1.8K 90 26
                                    

Kategoria: fluff

Ilość słów: 1398

Taehyung biegł przez ogród, a na jego kręcone, puszyste włosy padała delikatna mżawka. Książe miał białą koszulę, jaka falowała pod wpływem wiatru wywołanego jego własnym pędem. Mijał ruiny zamku, w którym kiedyś mieszkali jego przodkowie. Lawirował między głazami i co jakiś czas obracał się wokół własne osi. Na jego twarzy gościł uśmiech tak unikatowy, że chyba nikt takiego w królestwie nie posiadał. Duże, malinowe usta układały się w kwadrat obnażający radość Kima.

Jednak uśmiech zniknął, gdy Taehyung się zatrzymał. Wpatrywał się w chłopaka, który przystanął na skraju lasu. Włosy miał dłuższe od tych Kima, ale również lekko się kręciły, choć nieco przyklapnęły od deszczu. Podobnie jak Tae miał na sobie białą koszulę wpuszczoną w spodnie, a to odsłaniało jego wąską talię.

Obaj zastygli, gdy spojrzenia się skrzyżowały. Taehyung potarł niespokojnie dłonie, na których miał białe rękawiczki. Wykonał niepewnie krok, na co drugi chłopak się cofnął.

– Cześć, Koo – powiedział niepewnym, choć niskim i z pozoru silnym głosem.

– Witaj, książę – odpowiedział nadworny bibliotekarz.

Nie było ich to pierwsze spotkanie. Widywali się codziennie, bo książę uwielbiał czytać książki. Zawsze to Jungkook pomagał mu w wyborze nowej lektury. Jeon nosił wyjątkowo miękkie rękawiczki, aby nie uszkodzić żadnej ze starych ksiąg.

Tae wykonał kolejny krok, a bibliotekarz odwrócił głowę. Nie po to, aby uniknąć pełnego dobroci spojrzenia Taehyunga. Chciał ukryć przed niby paskudne znamię, jakie miał na cały policzku.

Żyli w dziwnym świecie, który w swej inności był piękny, ale i szkaradny. Był to świat, gdzie przeznaczeni sobie kochankowie mogli się dotknąć. Inaczej na skórze osoby dotkniętej pozostawało czerwone, łuszczące się znamię, jakie już na zawsze piekło nieszczęśnika. Dlatego ludzie nosili rękawiczki, aby nie zrobić sobie krzywdy.

Nie dłoń Taehyunga zmieniła skórę na policzku Jungkooka. Chłopak kiedyś zaufał komuś, komu nie był powinien. Został dotknięty, ale nie przez tego, kto był mu przeznaczony. Każdy wiedział, że był ofiarą złudnej miłości i nie mógł tego ukryć. Dlatego chował się pośród ksiąg, ale tam odnalazł go Taehyung.

– Koo, spójrz na mnie – poprosił Kim i widział, jak warga bibliotekarza drży.

– Jestem szkaradny – szepnął chłopak. W ciemnych korytarzach biblioteki mógł ukryć swoje znamię. Chodził obok Tae tak, aby ten nie musiał patrzeć na obrzydliwe oblicze Jungkooka. Kim wiedział, że Kook ma znamię, ale nie przypatrywał mu się, aby nie wprowadzać Jeona w dyskomfort.

– Jesteś piękny – szepnął z zachwytem Taehyung. Na to Jungkook spojrzał na niego oczami pełnymi łez, ale i strachu. Obawy przed własną naiwnością.

– Jak ktoś taki jak ja, może być piękny? – Jeon zapytał najśliczniejszego chłopaka, jakiego w życiu spotkał. Księcia o najczystszej duszy.

– Dla mnie jesteś piękny – zapewnił go Taehyung i podszedł bliżej. Stali blisko siebie, a Kook wziął głęboki wdech.

– Tak bardzo chciałbym złapać cię za rękę – wyznał Jeon i spojrzał na swoje rękawiczki.

– To po prostu to zrób – poprosił Tae i wyciągnął drżącą dłoń. Kook chwilę odczekał, zanim ujął dużą dłoń księcia. Obaj czuli, jak ich serca biją niespokojnie nie tylko z ekscytacji, ale i ze strachu. Taehyung gładził wierzch rękawiczki Jeona i przy tym usiłował powstrzymywać uśmiech.

X NOTES - One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz