Kategoria: obyczajowe
Ilość słów: 1759
Jimin nie był podglądaczem. To nie jego wina, że lubił wieczorami siadać przy oknie i oglądać panoramę miasta. Mieszkał na ostatnim, dziesiątym piętrze i późno wracał do mieszkania z pracy. Wchodząc do domu otaczała go ciemność. Jednak gdy zbliżał się do okien, to widział neony stolicy, jasno świecący księżyc i budynek na wprost jego bloku. Paliły się tam zawsze światła, a Jimin uwielbiał obserwować otaczającą go rzeczywistość.
Poszedł do lodówki i wziął z niej kieliszek wina, którego nie dopił wcześniejszej nocy. Odpalił kilka świeczek, które dawały przyjemną poświatę w ciemnym mieszkaniu. Jimin zrzucił z siebie spodnie i został jedynie w bokserkach i białej koszulce. Usiadł przy oknie i zaczął podziwiać świat za szybą. Wprowadził się niedawno, ale już zdążył poznać sąsiadów. Nadał im przydomki i zaczął swój conocny rytuał.
Najpierw spojrzał na mieszkanie ulokowane najbardziej na lewo, na samej górze. Jimin wiedział, że dom jest nieurządzony. Pośrodku dużego pokoju stało jedynie pianino. Nie czekał długo, aż usiadł przy nim niski chłopak. Zawsze chodził zgarbiony i niekiedy podczas gry przystawiał dłonie do ust. Jimin domyślał się, że Pianista obgryza sobie skórki albo paznokcie. U niego światło w nocy świeciło się najdłużej. Gdy Park wstawał w nocy do toalety, to Pianista dalej siedział przy ukochanym instrumencie. Jimin wyobrażał sobie, że Pianista pracuje w miejscu bez muzyki, którą tak kochał i tworzył co noc. Zdarzały mu się wybuchy złości, kiedy to rzucał kartkami z nutami o ścianę.
Tego wieczoru był spokojny, a Jimin mógł przysiąc, że widział na jego twarzy uśmiech.
Następnie spojrzał piętro niżej. Smakosz stał w kuchni i coś gotował. Ten dom kojarzył mu się z dobrą kuchnią, chociaż nigdy nie spróbował żadnego z dań przyrządzonych przez Smakosza. Był to wysoki i szczupły mężczyzna, który nawet gotując miał na sobie koszulę. Parkowi wydawało się, że to pracownik korpo, który w swoim życiu nie miał czasu na miłość. Nie posiadał rodziny i jedyne co mu dawało radość, to gotowanie wykwintnych potraw. Gdy kończył je przygotowywać, to włączał na telewizorze Mukbang i oglądał, jak inni samotni ludzie jedzą przyrządzone posiłki.
Tamtej nocy jadł smażone kimchi z ryżem. Jimin wiedział, że nawet kimchi było domowej roboty, bo Smakosz kisił kapustę trzy tygodnie wcześniej.
Potem Jimin zwrócił uwagę na najbardziej przeszklone i przestronne mieszkanie. Tam był Kaleka, który właśnie zaczął się rozciągać. Mężczyzna niewysoki, szczupły, zawsze mający na głowie czapkę. Jimin co wieczór odbywał z Kaleką bolesną podróż. Jego sąsiad włączał stary magnetowid i usiłował tańczyć. Jednak jego niesprawna noga mu to utrudniała. Zdaniem Jimina pomimo trwałej kontuzji, Kaleka świetnie sobie radził. Jego ruchy były ostre i perfekcyjne. Jednak ból brał górę i kończyło się to jak zawsze.
Kaleka upadł na podłogę i zasłonił twarz dłońmi. Płakał, a zdradzały to jego drżące barki. Jimin otarł łzę i wziął kolejny łyk wina.
Spojrzał wtedy na mieszkanie, jakie dawało mu spokój. Zobaczył Pana Bonsai, który właśnie podlewał tę roślinę. Na nosie miał okulary, a ubrany był w opinającą jego męskie ciało bluzkę. Uśmiechnął się lekko i przeszedł do innego pokoju, w którym zapalił światło. Podszedł do łóżeczka i wziął z niego niemowlaka, który musiał płakać, bo Pan Bonsai zaczął go uspokajać. Robił to z uśmiechem na ustach i był bardzo czuły. Maluch niknął mu w dłoniach, a Pan Bonsai był bardzo delikatny. Przeszedł z Maluchem do salonu i zaczął mu pokazywać rośliny, na co Maluch się uspokoił.
Jimin nigdy nie widział Pani Bonsai, ale wiedział, że w mieszkaniu stało jej zdjęcie.
Następnie Park spojrzał nieco niżej i uśmiechnął się pod nosem. Malarz wpadł do mieszkania, w którym zostawił zapalone światło. Był zapominalski, co pewnie przepłacał wysokimi rachunkami za prąd. Malarz ledwo zrzucił płaszcz i buty, które wylądowały gdzieś w kącie. Malarz był wysokim, przystojnym chłopakiem z burzą loków na głowie. Usiadł na wprost sztalugi i zabrał się za dokańczanie swego najnowszego dzieła. Robił to z pasją i zawzięciem, jakie Jimin z łatwością wyczuwał. Niewiele zastanawiał się nad kolejnym ruchem pędzla. Dlatego Park domyślił się, że Malarz maluje pod wpływem emocji. Nierzadko jego stopy, czy dłonie były brudne od farby. Czasami zostawała mu nawet na dużym nosie.
CZYTASZ
X NOTES - One Shoty
FanfictionZbiór moich one shotów. Vminkook, Taekook, Vmin i Jikook (może pojawi się kiedyś inny ship) Część to smuty, a niektóre nie. Wszystkie będą opisane. Miłego czytania!