Rozdział 2

68 7 2
                                    

,,Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi." ~'Winston Groom- Forrest Gump

*Julia*

Wróciłam do domu, rodziców już nie było. Całe szczęście. Zamknęłam drzwi. Podeszłam do lustra, totalna maskra. Przyblizyłam się do odbicia, oczy czerwone, makijaż- choć lekki został rozmazany. W lustrze zobaczyłam zamknięte drzwi, a na nich dziecięce obrazki. Przymknęłam oczy, by znów się nie rozpłakać.

Nagle podbiega do mnie, słychać dwa strzały. Wszyscy krzyczą, podbiegam do niej, znów strzały, lecz teraz we mnie. Leżymy razem. Oczy miała otwarte ze łzami. Zwijałyśmy się z bólu, a ona szepnęła:

- Przepraszam

I zmarła, została zabita. Przestała mrugać, wciąż te oczy, widzę je. Zaczynam krzyczeć, zostaje ukarana, kolejny strzał, ciemność.

Pobiegła do pokoju, rzuciłam się na łóżko, nie wytrzymałam. Chcę jej tu, chcę by była chociaż w pokoju obok, blisko. Poczułam potrzebę zobaczenia jej, pobiegłam do szafy i wyciągnęłam wielkie pudło. Przeglądałam nasze zdjęcia. Są takie niewinne. Każde zdjęcie przypomina to co było. Natknęłam się na zdjęcie z Filipem, Karolem i Zuzką- moją najlepszą przyjaciółką. Znów bolesne wspomnienie.Dwa lata temu Filip i Karol wyjechali z kraju i od tej pory się nie odzywali. Jak mogli o nas zapomnieć i tak po prostu wyjechać. Łzy wciąż cisną mi się do oczu...

***

*Narrator*

W pokoju rozbrzmiał dzwięk budzika. Julia powoli otworzyła swe brązowe oczy. Wstała z łóżka i powędrowała do łazienki dość wolnym i chwiejnym krokiem. W drodzę spotkała swojego dwa lata starszego brata- Dawida.

- Cześć- powiedział zaspany. Czuć było od niego alkohol.

- Znów piłeś?- zapytała siostra- Kolejna impreza?

Dobrze, że rodzice byli na drużyrze w szpitalu, choć i tak nie wiedzą jak na jego wpłynąć. Chłopak chcę odreagować śmierć młodszej siostry.

- Jestem pełnioletni, nic ci do tego. Nie martw się poradzę sobie- wyszedł z pomieszczenia, Julia poszła do planowanego celu- łazienki. Wykonała to co robi się w tym pomieszczeniu.  Następnie poszła do kuchnii. Wysunęła szufladę, a w niej ujrzała dziecięcą łyżeczkę. Trzasnęła szufladą, straciła apetyt i udała się do swojego pokoju. Nie chciała o tym myśleć, ale to jej się nie udawało. Zaczęła się ubierać, wybrała pierwsze lepsze ubrania i założyła je na siebie. Włosy jedynie rozczesała. Zrobiła kreski na oczach, założyła torbę na ramię i poszła ubrać buty. Gdy już je założyła ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła je i przytuliła się do przyjaciółki.

*Julia*

Wiedziałam, że to ona. Zawsze przychodzi do nie przed szkołą. Otworzyłam jej i wtuliłam się w nią.

- Jula coś się stało?- zapytała z niepokojem w głosie. Odsunęłam się od niej i krzyknęłam do mieszkania:

- Idę!

Nie uzyskałam odpowiedzi. Razem z Zuzą wyszłyśmy z mieszkania, zeszyłyśmy po schodach i byłyśmy już na świeżym powietrzu.

- To o co chodzi?- zapytała poprawiając grzywkę.

Weschnęłam.

- Znowu się kłócili, a Dawid znów był na jakieś imprezie.- wciąż patrzałam na chodnik szukając rozwiązania.

- Mogłaś zadzwonić, przyszłabym, przecież wiesz.

- Wiem- uśmiechnęłam się niej- A i jeszcze jedno...

- Co?- zapytała z ciekawośćią.

- No... Filip i Karol wrócili- wydukałam.

- Nie wierzę- szepnęła i zamilkła. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Przed szkołą Zuzia zapytała:

- A oni tu do szkoły będą chodzić? Przepraszam, ale czy oni wiedzą o Sarze?

- Nie mów im- powiedziałam stanowczo.

Weszłyśmy do szkoły, poszliśmy pod salę od matematyki. Przy drzwiach zobaczyłyśmy naszych byłych przyjaciół. Gdy nas zobaczyli, uśmiechnęli się do siebie i ruszyli w naszą stronę.

- W tył zwrot- powiedziałyśmy zaraz z Zuzą izaczęłyśmy uciekać. Oni nas dogonili i zatrzymali.

- Czemu uciekacie?- zapytał Karol dysząc dość głośno.

- Oh spadaj Karol- wrzasnęła Zuzia i złapała mnie za ękę po czym pociągnęła w przeciwnym kierunku.

- O co wam chodzi?- zapytał Filip, choć na sto procent Karol chciał zapytać o to samo.

- Jeszcze się pytasz- wkońcu coś powiedziałam.

Rozmowa pewnie trwałaby dalej, ale zadzwonił dzwonekna lekcję i poszliśmy do klasy. Oczywiście są z nami w klasie, nich to szlag.

Na każdej przerwie i lekcji chcieli z nami porozmawiać, ale my ich nie słuchałyśmy. Ukryłyśmy się w szkolnej toalecie.

Zuza miała dodatkową lekcję z biologi, więc musiałam wracać sama. Postanowiłam, że pójdę na cmentarz i odwiedzę Sarę. Gdy szłam miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. To była straszne. Gdy już doszłam do grobu, usiadłam na ławeczce obok i spojrzałam na pomnik.

- Cześc siostrzyczko....

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak mi wyszło? Dobrze? Źle?

Czytasz= komentujesz i gwiazdkujesz 

Trochę dłuższy niż zawsze piszę. To dobrze?

Do następnego!

Please come back to me ( zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz