4.Pierwszy dzień w Beacon Hills High school

73 2 0
                                    

Wieczór trochę wstrząsnął mnie wiadomościom o napadzie,a noc przespałam dobrze.
Obudził mnie budzik.Otwarłam od niechcenia oczy popatrzyłam w stronę drzwi od balkonu.Byłam zdziwiona nie pamiętam, żeby w moim pokoju były drzwi do balkonu.Po chwili zaczęłam wspominać o tym. Jak najszybciej wstałam z łóżka podbiegłam do szafy otwarłam ją i zaczęłam szukać jakiegoś prostego ubrania,ale bez przesady, żeby nie wyglądałam jak jakiś żul. Wyszłam z pokoju. W łazience spojrzałam na siebie miałam włosy porozrzucane we wszystkie stronę.Przeleciało mi w myślach:"Ciekawie jak ktoś mnie zobaczy to nie zacznę od razu modlić się".Wyglądałam fatalnie, ale był plus nie miałam worków pod oczami. Umyłam twarz i t.d.Ubrałam się w sukienkę do połowy uda w kwiatki. Rozczesane włosy opadały mi lokami.
Nie malowałam się. Nie chciało mi się.
Weszłam na kuchnię.Tam była mama i coś sprawdzała w torebce.
-Cześć,ty już do pracy? -zapytałam się.
-Tak, za chwilę wychodzę.Życzę ci miłego dnia w nowej szkole.-odpowiedziała mi.
-Wzajemnie.
Usiadłam, a na stole był talerz z naleśnikami. Zaczęłam jeść.Kiedy skończyłam mama wyszła. Ja wbiegłam do pokoju.Szybko wzięłam torebkę i wyszłam jak najszybciej z domu.
Wchodząć do szkoły, widziałam wiele szafek, ale ja kierowałam się do gabinetu dyrektora, ale ja tak myślałam. Mi nie trzeba było podawać dokumenty.Mama podała ich online. Podeszłam do jakiegoś bruneta i zapytałam się:
-Ee...Cześć, nie wiesz może gdzie jest gabinet dyrektora?
-Cześć.Może Cię odprowadzę?
-Chętnie.Mam na imię Lily. A ty?
-Jackson.Miło mi.
Szliśmy obok siebie, kiedy nie podeszliśmy do gabinetu. Ja miło uśmiechnęłam się.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
Zapukałam do drzwi, kiedy usłyszałam proszę, weszłam.
-Dzień dobry.Ty pewnie jesteś Lily Johnson?
-Dzień dobry.Tak, proszę pani.
-Tutaj twój rozkład zajęć i masz szafkę obok gabinetu mojego jako pierwsza że strony tej na lewo.
-Dziękuję, to ja już pójdę.
Kiedy wyszłam spojrzałam na rozkład pierwsza była matematyka pod numerem sali 25.
Zaczęłam szukać sali.Znalazłam ją po jakimś czasie przed dzwonkiem.Zaczęłam rozglądać się za nowym miejscem.Usiadłam w ostatniej środkowego rządu.
Zadzwonił dzwonek.Zaczęli zbierać się uczniowie i wszedła nauczycielka.
-Proszę o uwagę do nas dołączył dwie nowe uczenice.Proszę dhziewczynki wstańcie i przedstawcie się.-pani zaczęła miło uśmiechać się.
Ja wstałam z miejsca, ale pierwsza zaczęła ta dziewczyna.
-Cześć, jestem Klaudia Jones.Mam 16 lat i mieszkałam kiedyś w Los Angeles.
Ja nabrałam powietrza, żeby nie stresować się i zaczęłam opowiadać trochę o sobie.
-Cześć, jestem Lily Johnson.Mam też 16 lat i mieszkałam w San Francisco.
Szybko usiadłam, a wszędzie zaczęły się szeptać się.
-Ona z San Francisco?
-Z tego miasta gdzie są napady.
-Tam jest ta mafia"Odważna żmija"co zabija ludzi.
-Cicho.Dzisiaj będziemy...
Dalej nie słuchałam mi było wstyd za to , że ja też byłam w tej mafii.
Lekcja przedłużała się niemiłosiernie.
Wreszcie zadzwonił dzwonek i wybiegłam z klasy.
W toalecie popatrzyłam na slustro widząc swoją twarz.Czułam przepewniającą mnie siłę. Ja zamknęłam oczy i usłyszałam pęknięcie szkła, kiedy otwarłam ich zobaczyłam pęknięte lustro.Znów zamknęłam oczy usłyszałam trzask po otwarciu.Zobaczyłam lustro było jak nowe.Wyszłam z toalety i wyciągnęłam rozkład następnie była chemia.
-To będzie porażka.-powiedziałam cicho z zażenowaniem.
W rozkładzie pisało sala 20. Poszukiwania sali.Zakończyły się sukcesem. W sali zobaczyłam chłopaka i podeszłam do niego.
-Cześć,mam na imię Lily. Byłam z tobą na matematyce. -uśmiechnęłam się do niego.
-Tak,wiem.-odpowiedział mi chłodno. Później zadzwonił dzwonek i usiadłam przed nim. Nie odzywając się.Nie było tak źle na chemii.Nie wyszłam do odpowiedzi.Po lekcji podeszłam do szafki.Usłyszałam za sobą.
-Cześć, jestem Lydia Martin, a ty masz fajną sukienkę.
-Cześć, dziękuję.
-Chodź poznasz moich przyjaciół.-uśmiechała się.
-Okej.-odpowiedziałam nie pewnie.
Pociągnęła mnie, a ja szybko zamknęłam szafkę dopóki nie byłam za daleko. Wyszliśmy na dwór do stolika, gdzie siedzieli jej przyjaciele i nowo poznane mi dwie osoby.
-Kochani to Lily Johnson nasza nowa znajoma.
Odrazu odezwała się dziewczyna.
-Cześć,jestem Malia Hale. Miło mi.
-Hej.-odpowiedziałam.
Lydia odrazu zaczęła mi przedstawiać wszystkich.
-Ten chłopak co siedzi przed Malią Scott McCall około niego siedzi Stiles Stilinski przed nim siedzi ... -chciała mi  już przedstawić ja jej przerwałam.
-Ja już go poznałam.-uśmiechnęłam się.
Każdy podczas przedstawiania siebie witali się. Pod koniec zajęć do mnie podszedł Scott i powiedział:
-Hej, pójdziesz na trening lacrosse?
-Z przyjemnością. -uśmiechnęłam się czując, że czerwienie się.
Na treningu siedziałam i zobaczyłam jakiegoś chłopaka, a on do mnie podszedł z uśmiechem.
-Cześć, ślicznie wyglądasz, jak się nazywasz, ja Theo Raeken.
-Cześć, dziękuję. Lily Johnson.-odpowiedziałam mu.
W między czasie u Scotta:
Zobaczyłem Theo około Lily.Poczułem jak tracę kontrolę nad złością. Do mnie podbiegł Stiles i zaczął mówić.
-Scott, co jest tracisz kontrolę?
-Na trybunach widzisz jest Theo rozmawia z Lily.
Stiles skierował wzrok na trybuny i usłyszałem.
-Musisz przestać, pomyśl o Allison.
Zamknąłem oczy.Myśląc o Allison.
-Nie działa, Stiles.
-K*rwa, nie wiem pomyśl o Lily.-powiedział zirytowany.
Myśląc o Lily. Odczuwałem jak powraca kontrol.
-Działa.-uśmiechnąłem się.
-To dobrze, ale nie wiem co ty w niej znalazłeś.Przecież kochasz Allison.-wspomniał Stiles.
Kiedy zabiłem gol. Spojrzałem na trybuny, a Lily uśmiechała się i krzyknęła.
-Dobrze, Scott.Niech będzie tak dalej.
Od Lily:
Rozmawiałam z Theo.Dopóki nie zobaczyłam jak Scott zabił gola.
Uśmiechnęłam się i krzyknęłam.
-Dobrze, Scott.Niech będzie tak dalej.
Po treningu jechałam ze Scottem i Stilesem w jego samochodzie. Wyszłam, zamykając drzwi.
-Pa, Scott, Stiles. Do jutra.-powiedziałam.
-Pa, Lily.-do mnie uśmiechnął się Scott.
-Tak,pa.-odpowiedział Stiles chłodno.
Weszłam do domu. Zjadłam kolację, doma jeszcze nikogo nie było. W pokoju odrobiłam zadania domowe i leżałam na łóżku. Po kilku minutach mi przyszło powiadomienie.Spojrzałam na telefon.Było to powiadomienie od Mamy:"Cześć, kochanie. Ja z ojcem musimy wyjechać na tydzień do innego miasta. Jak twój dzień? Kocham, Cię Mama."Odpisała jej.
"Cześć, rozumiem.Dzień był super.Kocham, Was."
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
Później weszłam do pokoju. Zgasiłam światło i zasnęłam.

Od autora
Dzisiaj jest trochę większy rozdział.
Pozdrawiam veronikaaok

Tajemnicza dziewczyna"ZAWIESZONE"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz