Koniec

561 26 1
                                    

Poczułam, że jest mi dziwnie miękko jak na to, że zasnęłam na kanapie. Otworzyłam oczy, żeby zorientować się gdzie jestem. Byłam w swoim łóżku przykryta kołdrą. Pewnie Tom musiał mnie zanieść, gdy zasnęłam na kanapie.

Postanowiłam zerknąć na telefon czy mam jakieś powiadomienia. 

Była jedna wiadomość.

Od Ryan:

Przepraszam skarbie, ale przespałem się z inną dziewczyną. W dodatku się w niej zakochałem. Oczywiście będę przesyłać ci alimenty, ale z nami to koniec. Przepraszam.

Zamurowało mnie. Teraz, gdy spodziewałam się naszego wspólnego dziecka on tak po prostu mnie zdradził!? Nagle moje oczy zrobiły się całe mokre i łzy popłynęły z prędkością światła. Rzuciłam telefonem o ścianę i zaczęłam walić w ścianę pięściami szlochając. 

- Jezus Maria Daisy opanuj się. - Zignorowałam brata i dalej mściłam się na ścianie - Do cholery Daisy przestań co w ciebie wstąpiło!? - Tym razem złapał za moje ręce jednocześnie zapobiegając kolejnemu uderzeniowi w ścianę.

Zaraz po tym wtuliłam się w ramiona bruneta i tylko co jakiś czas uderzyłam go w plecy pięścią. 

- Co ja takiego zrobiłam!? Co ja robiłam nie tak!? Dlaczego ja!? - Rzucałam pytaniami w ramię brata.

- Słońce wyjaśnisz mi najpierw co się stało? - zapytał Tom głaszcząc mnie po plecach 

- Ryan. - odpowiedziałam krótko

- Co on ci do cholery zrobił!?

- Zdradził. - I w tym momencie wybuchłam totalnym płaczem. 

Tom z powrotem otulił mnie ramionami, ale czułam, że on sam zaraz wybuchnie. 

- Zabiję gnoja - powiedział odrywając się ode mnie i wychodząc z pokoju

No nie. Znam mojego brata i na co dzień jest raczej spokojnym człowiekiem, ale, gdy chodziło o mnie to potrafił usunąć każdego człowieka po drodze do złapania tego chłopaka, który wyrządził mi krzywdę. 

- Tom co ty chcesz zrobić!? - spytałam ze stresem w głosie schodząc za bratem po schodach 

- Zamierzam go zabić Daisy. Tak jak powiedziałem w pokoju. Nie daruje sukinsynowi. Jeszcze będzie mnie błagał o to, żeby dać mu spokój. 

Poszłam za bratem do jego pokoju i patrzyłam jak wyciąga pistolet i naboje pasujące do niego. Mój brat od 13 roku życia trenował strzelectwo i teraz był nieziemsko dobry w te klocki. Właśnie dlatego legalnie miał broń w domu. Jedyna rzecz, która zaraz nie będzie legalna to sytuacja, w której użyje za moment broni. 

- Daisy, zanim do ciebie przyszedłem to umówiłem się z kumplem z pracy. Mogłabyś się nim zająć dopóki nie wrócę? - powiedział szykując broń do gotowości.

- Oczywiście. Jak trzeba to trzeba.

Brat w odpowiedzi pokiwał głową. Po chwili wstał z gotową bronią na proste nogi i poszedł w stronę samochodu. Pożegnał się ze mną i tyle go widziałam.

Dopiero co położyłam się na kanapie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. 

- No kurwa mać. Nawet chwili nie można odpocząć. - powiedziałam w myślach 

Podniosłam się i poczłapałam w stronę drzwi z ręką na brzuchu, bo skoro straciłam już Toma, to nie chciałam, żeby to samo stało się z dzieckiem i czułam się bezpieczniej, gdy chociaż miałam kontrole nad tym czy tam jest. Ostatnio maluch sporo kopał, więc na pewno nie da się nie zauważyć, że tam jest.

- Cześć Daisy. - powiedział mężczyzna, gdy otworzyłam mu drzwi 

- Dzień dobry doktorze Vitiello - przywitałam się z lekarzem, który był parę razy na moich badaniach jako obserwator.

- Słońce, mów mi Luka - zarumieniłam się delikatnie i kiwnęłam głową na znak zgody 

Po zaistniałej sytuacji poprowadziłam Luce do kuchni i zaproponowałam mu kieliszek wina na co chętnie się zgodził. 

- Ani mi się wasz - powiedział wyrywając mi butelkę wina z ręki, gdy zauważył, że zaczęłam napełniać drugi kieliszek.

- Jejku, ale od lampki wina jeszcze nikt nie umarł 

- Twój brat opowiadał mi o tym jaki masz trudny charakter i jak lubisz lekceważyć różne rzeczy, ale nie spodziewałem się, że nie wiesz, że jeżeli będziesz pić wino w ciąży to może się to skończyć nawet śmiercią dziecka.

- A co mi innego pozostało niż upicie się na śmierć i zapomnienie o całym życiu. Jak ja miałabym wychowywać dziecko bez ojca!?

- Co ty opowiadasz przecież Ryan chodził z tobą na badania.

- Ten głupi śmieć znalazł sobie inną laskę i ze mną zerwał. Po za tym nie dziwię się mu. Kto by chciał ze mną być. Z grubą i brzydką dziewczyną.

Nie wiem czy mi się wydawało czy nie, ale chyba zobaczyłam jak na sekundę na twarzy Luki pojawił się lekki uśmiech, po czym zniknął, a chłopak objął mnie swoimi ramionami. Wtuliłam się w tors bruneta i zaczęłam jeszcze raz od początku analizować cały moment zerwania.

- Spokojnie na pewno nie będziesz długo sama. Jesteś tak piękna, że żaden facet przy zdrowych zmysłach ci się nie oprze - powiedział Luka, gdy oderwałam się od niego. - Spójrz mi w oczy skarbie. Jesteś piękną, szczupłą, młodą kobietą i nie pozwól sobie myśleć, że jest inaczej. 

Nic nie powiedziałam, a tylko powoli poszłam w stronę kanapy. Przez całą drogę gapiłam się w podłogę, ale czułam na sobie również wzrok bruneta. 

Pamiętam, że pierwszy raz w szpitalu, gdy zobaczyłam Luke wpadłam w chwilowy trans. Przystojny brunet z włoskimi rysami na twarzy. Brązowe oczy. Piękne usta, które, już po pierwszym spojrzeniu można było ocenić. Najgładsze usta jakie kiedykolwiek widziałam miał właśnie on. Pomyślałam sobie, że całowanie ich to był by jakiś raj. Mięśnie, które były okryte białą koszulą i czarne spodnie. Na szyi miał czarny stetoskop, który robił z niego jeszcze bardziej seksownego lekarza. Od razu wyrwałam się z transu, gdy przypomniałam sobie, że mam chłopaka i nie powinnam nawet myśleć o czymś takim. Najwyraźniej Ryan nie wychodził z tego założenia. 

Położyłam się na kanapie sięgając po pilota i przestawiając jakieś kanały szukając czegoś sensownego. 

- Jak się czujesz? - zapytał brunet, który już był przy mnie.

Jezus Maria czy oni wszyscy nie dadzą mi zapomnieć tego, że jestem w ciąży!? Męczy mnie już odpowiadanie na te wszystkie pytania. "Jak się czujesz?" "Czy dziecko daje ci trochę odpocząć?" "Wiesz już jak je nazwiesz?" 

- Da się wytrzymać DOKTORZE. - powiedziałam przewracając oczami 

- Tom ci nie daje spokoju z tymi pytaniami, co nie? - spytał uśmiechając się lekko

- No pewnie, że tak. Przynajmniej raz na pół godziny musi spytać się mnie jak się czuję. To jest tak wkurwiające, że już nie mogę. Czemu oni wszyscy nie mogą zapomnieć o tej cholernej ciąży!? 

- Nie cieszysz się, że jesteś w ciąży? 

- Już teraz na prawdę nie wiem. Gdy dziecko dorośnie to co ja mu powiem!? "Skarbie twój tatuś zostawił mnie dla innej kobiety i dlatego zostawił też ciebie"? Błagam cię. Po za tym ja mam tylko siedemnaście lat, ja sobie nie dam rady.

- Hej, słońce. Damy radę.

- My?

- Oj już nie udawaj, przecież widzę, że na mnie lecisz od naszego pierwszego spotkania.

Zarumieniłam się, ale nie nic nie powiedziałam. Oczywiście, że na niego leciałam, ale nie chciałam, żeby od razu o tym wiedział. Strasznie bym chciała z nim być, ale co na to Tom.

- No widzisz nawet nie zaprzeczyłaś.

- No nie wiem czy to dobry pomysł.

- No patrz ty na mnie lecisz i ja na ciebie, więc jakie mamy przeszkody?

Chwila, co!? Czy on właśnie powiedział, że ja mu się podobam?

Siedemnastka WSTRZYMANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz