Rozdział 5

41 2 1
                                    

Harry w jednej sekundzie zjawił się obok mnie.
- To ty. - powiedział.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy. Harry szef gangu we własnej osobie. - odpowiedział zamaskowanym chłopak.
- Znasz go? Jaki szef gangu? - powiedziałam do Harrego jednak on szybkim ruchem przesunął moje ciało za swoje plecy by mnie chronić.
- Zjeżdżaj stąd Czaro. - powiedział Harry.
- Raczej ty zjeżdżaj bo obleje twojej dziewczynie buźke kwasem H2SO4. - odpowiedział drugi.
- Nie jestem jego dziewczyną. - powiedziałam.
Harry zrobił krok w stronę Czara.
- Jeszcze jeden krok i strzele.
Jednak Harry się nie zawahał i znowu poruszył się do przodu. Czas nagle stanął w miejscu, a w uszach odbijał mi się dźwięk strzału. On naprawdę go postrzelił. I znowu czas przyspieszył, a ja szybko złapałam Harrego.
- Cholera! Harry!
Jednak on nic nie odpowiadał. Sięgnęłam po komórkę i zadzwoniłam na pogotowie. Nie musiałam długo czekać, po chwili karetka przyjechała i zabrała Harrego jak i mnie. Przez całą droge utrzymywali chłopaka przy życiu, a ja mocno trzymałam jego dłoń.
Gdy dojechaliśmy do szpitala od razu wzieli Harrego na sale operacyjną. Nagle jeden z lekarzy wyszedł z sali.
- Co z nim? - spytałam.
- Kim pani jest dla pacjenta?
Cholera, jak powiem, że znajomą nie dadzą mi informacji.
- Narzeczoną.
- Cóż, nadal trwa operacja. Stracił dużo krwi, więc nie wiemy jeszcze jak to się skończy. - pokiwałam głową na co odszedł.
Nagle zadzwonił do mnie telefon.
- Jessica dlaczego podłoga jest cała we krwi!!! - wydarła się mama.
No super jeszcze tego brakowało.
- Dostałam okresu.
- To jest rzeka krwi!
- Nie ocenia się innych po okresie.
- Ja nie mam takiego wodospadu.
- Bo jesteś głupia. - oznajmiłam po czym się rozłączyłam.
Dopiero teraz zauważył 69 nieodebranych połączeń od Kate i 38 od Pizzy.
Oddzwoniłam do Kate jednak to był błąd.
- Jess! Gdzie ty jesteś?! Wiesz jak się martwiłam?! - krzyknęła, a w słuchawce usłyszałam Pizzerine, która ją uspokajała.
- Źle się czuję, więc zostałam w domu. - skłamałam.
- I cały dzień nie odpisywałaś?!
- Spałam. - oznajmiłam.
- Przyjdę do ciebie. - powiedziała.
- Nie! Nie... jeszcze cie zarażę. - zaczęłam udawać, że mam kaszel.
- Okej w porządku, daj znać jak wyzdrowiejesz. - powiedziała na co się rozłączyłam.
W końcu z sali operacyjnej wyszło trzech lekarzy i 5 pielęgniarek.
- Witam panią Jessice, pacjent przeżył operację, jednak jest w śpiączce.
Zamarłam.

Pójdziemy do piekła, skarbie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz