Rozdział 6

40 4 0
                                    

Wszystko dookoła zatrzymało się, a w mojej głowie słyszałam tylko wiadomość, że Harry jest w śpiączce. Nie wiedziałam co zrobić, mam wrócić do domu, powiedzieć Kate, jego znajomym? Powoli zaczęłam kierować się do wyjścia. Jeden telefon, i będziesz wiedzieć co robić. Zadzwoniłam do Kate.
- Spotkajmy się w parku. - powiedziałam gdy odebrała.
- Przecież jesteś chora. Wszystko okej? - spytała.
- Po prostu przyjdź. - odparłam bez emocji.
Rozłączyłam się i zaczęłam kierować się do parku, który znajdował się dość daleko od szpitala, ale nie przeszkadzało mi to. Gdy w końcu dotarałam na jednych z ławek zauważyłam Kate przez co złapałyśmy kontakt wzrokowy.
- Jess! Wyglądasz marnie, co się stało? - podeszła do mnie.
- Lepiej usiądź. - odpowiedziałam i razem usiadłyśmy na ławce.
- Co jest? - spytała zatroskana.
- Więc wczoraj Harry...
- Czekaj. Harry? ALE TEN HARRY? O MOJ BOZE DZIEWCZYNO, TO NAJPRZYSTOJNIESZY CHLOPAK W SZKOLE!! - krzyknęła, ale skarciłam ją wzrokiem przez co się uspokoiła. - Przepraszam, kontynuuj.
- Wczoraj Harry "włamał" mi się do domu, wszedł przez uchylone okno w moim pokoju, dlatego mnie nie było. Siedzieliśmy na kanapie gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć i wtedy... - urwałam bo czułam jak łzy zbierają mi się do oczu. - Wtedy przyszedł on, Czaro. Celował we mnie bronią, a Harry mnie obronił. Czaro go postrzelił i Harry miał operacje, a teraz jest w śpiączce... - skończyłam i spojrzałam na dziewczynę, ktora powoli analizowała informacje. - Nie wiem co robić Kate.
Dziewczyna przez dłuższy czas nic nie odpowiadała, patrzyła gdzieś na bok z lekko rozchyloną buzią.
- Jess... ja, nie wiem co powiedzieć. - zaczęła. - Musimy ich poinformować.
- Kogo masz na myśli? - spytałam.
- Liama, Zayna, Nialla i Louisa, inaczej mówiąc jego przyjaciół.
Czy aby na pewno tego chciałam? Nawet ich nie znałam, a mam pójść i powiedzieć, że Harry jest w śpiączce i nie wiadomo czy się wybudzi.
- Nie wiem Kate... - chciałam skończyć, ale blondynka mi urwała.
- Jess, musisz to zrobić. Lepiej, aby dowiedzieli się od świadka niż od kogoś innego. Dam ci adres, kiedyś byłam u nich na imprezie.
- Chwila to oni mieszkają razem? - spytałam.
- Podobno. Masz tu jest adres. - podała mi karteczkę z napisem.
Podziękowałam jej i poszłam zadzwonić po taksówkę bo musiałam mieć jakiś transport. Nie musiałam długo, czekać bo taksówka zjawiła się obok mnie po kilku minutach. Podałam adres i patrzyłam przez okno jak jedziemy. Nagle samochód zatrzymał się w dobrze znanym mi miejscu. Przecież to villa Harrego.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział kierowca.
Podziękowałam mu i zapłaciłam po czym wyszłam z taksówki. Samochód już odjechał, a ja nadal stałam w miejscu zastanawiając się czy wejść, czy jednak moze nie. Jednak zdecydowałam sie na to pierwsze. Zapukałam do środka i po chwili otworzył mi ciemnowłosy chłopak.
- Cześć. Jestem Jessica, ta nowa w szkole. - powiedziałam.
- Hej, chwila. Ej chłopaki! Jessica przyszła! - krzyknął z uśmiechem do pewnie reszty. - Jestem Zayn.
- A ja Niall!!!! - krzyknął blondyn, który zjawił się obok Zayna. - Wiesz, ile Harry o tobie mówi!!!!
Zayn wpuścił mnie do środka i zamknął drzwi.
- Niall debilu nie mowi się takich rzeczy. - powiedział brunet, który do mnie podszedł. - Liam, miło poznać.
- Louis. - powiedział brunet schodzący ze schodów unosząc ręke do góry.
- Harrego nie ma. - rzekł Zayn. - Jeżeli przyszłaś do niego.
Niall zaczął dwuznacznie poruszać brwiami na co Liam uderzył go łokciem.
- Wiem, że go nie ma. Dlatego przyszłam. - odpowiedziałam.
- Co jest? - spytał Zayn.
- Wczoraj Harry był u mnie w domu i nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem, więc poszłam otworzyć. Jakiś zamaskowany chłopak celował we mnie bronią, nazywa się Czaro, Harry stanął w mojej obronie jednak został potem postrzelony i... Harry jest w śpiączce. - opowiedziałam im.
Stali zszokowani wyglądają podobnie jak Kate kiedy jej powiedziałam.
- Kurwa mać. - rzekł Liam.
- Jasna cholera, oni wrócili. - powiedział Zayn łapiąc się za głowę.
- Kto? - spytałam.
Nastała chwila ciszy, która strasznie trzymała w napięciu.
- Team x. - odpowiedział Louis.

Pójdziemy do piekła, skarbie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz