"still ran away though for the laugh, just for the laugh" -riot van by arctic monkeys
gdzie johnny mieszka w obskurnym vanie, a ten udaje, że nie mieszka tam razem z nim.
tags: friends to lovers; pining; not actually unrequited love; fluff; light an...
"I wish that you would kiss me 'til the point of paralysis."
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
* * *
— Ten, błagam cię, przestań się wiercić — powiedział Johnny, odsuwając maszynkę od skóry chłopaka.
— Staram się, okej? — warknął zirytowany czarnowłosy. Kim on niby był, żeby mówić Tenowi, co ma robić? Zwłaszcza, gdy to on wbijał mu co chwilę igłę pod skórę.
— Nie, nie okej. Wiem, że tu niżej będzie boleć bardziej, ale musisz przestać się ruszać, bo inaczej będzie to wyglądać jak jedno wielkie gówno — objaśnił Johnny, a w odpowiedzi otrzymał westchnięcie i morderczy wzrok wbity w jego osobę. — Nie patrz tak na mnie, bo-
— Bo co? Co takiego mi zrobisz, Johnny Seo? — przerwał mu Ten, a szatyn przewrócił oczami.
— Bo wyrzucę cię za drzwi. W teorii jest już dawno po zamknięciu — odparł znudzony marudzeniem młodszego Johnny, po czym z powrotem pochylił się nad klatką piersiową chłopaka. — Siedź spokojnie.
Ten naprawdę starał się zastosować do polecenia starszego i z całych sił próbował się nie ruszać, do tego stopnia, że aż prawie zapomniał oddychać. Rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co odciągnęłoby jego uwagę od igły wbijanej mu pod skórę. Na ścianach obklejonych tapetą imitującą czerwoną cegłę wisiały zdjęcia różnych tatuaży wykonanych przez pracowników studia, a w każdym zakątku stały jakieś staromodne dekoracje, które naprawdę nie miały nic wspólnego z tatuażem. Ten nie uznał ich za wystarczająco ciekawe i wkrótce utkwił swój wzrok na skupionej twarzy Johnny'ego. Brązowe kosmyki przysłaniały jego oczy, ale on i tak wiedział, że jego przyjaciel właśnie marszczył brwi. Zawsze to robił, gdy się na czymś koncentrował.
W tej samej chwili Johnny starał się nie rozproszyć faktem, że był bezwstydnie obserwowany. I nie, Seo magicznie nie poczuł na sobie wzroku czarnowłosego, po prostu kątem oka mógł zobaczyć, że chłopak wbijał w niego swoje ślepia. Gdy zgodził się na wytatuowanie Tena, nie spodziewał się, że będzie to aż tak ciężkie. Zaczynając od marudzenia przyjaciela, przez jego penetrujący wzrok i wreszcie kończąc na samym fakcie, że Johnny był zmuszony oglądać i dotykać jego nagą klatkę piersiową przez ostatnią godzinę z kawałkiem. Oczywiście, widział go bez koszulki setki razy i nie wzbudzało w nim to żadnego dyskomfortu, wręcz przeciwnie, szatynowi każdy z tych razów podobał się trochę za bardzo. Mówiąc krótko, Johnny Seo był zakochany.
— Ta-da. Skończyłem — oznajmił bez większego entuzjazmu, wyłączając maszynkę do tatuażu. — Dało się wytrzymać?
— Ledwo — mruknął Ten, po czym zeskoczył na podłogę i podszedł do lustra. Pod jego lewym sutkiem prezentował się świeżo nabyty tatuaż w kształcie półksiężyca.
— I jak? Może być? — spytał Johnny, widząc, jak przyjaciel uważnie analizuje jego dzieło.
— Johnny Seo, chyba zaraz cię pocałuję — odpowiedział czarnowłosy, odwracając się do starszego, który uniósł brwi w zaskoczonym geście. — Żartujesz sobie? Jest piękny.