💢 💢 💢 💢 💢
Z połówkami od zawsze miałem problem. Zaczęło się już od wściekłej matematyczki, która raz za razem zwiniętym teleekspresem próbowała mi wbić do głosy, że nie ma czegoś takiego jak większa i mniejsza połowa, bo połowy są równe. Następny był mój chłopak, który z uporem kapibary uwziął się udowodnić mi, że matematyczka nie miała racji i na dzielonym po połowie łóżku moja połowa wynosi najmniejszy możliwy udział, gdzie mogłaby wynosić nawet mniej, gdyby w końcu z sukcesem udało mu się wepchnąć mnie w ścianę. Wisienką na torcie problemów z połówkami była natomiast aktualna rozmowa, podczas której dowiedziałem się, że całość dzieli się na trzy połowy - jak to mówią: człowiek uczy się całe życie!
- No i wiedziałem, że tylko będziesz kpił! - zgrzytnęła zębami - Ty zawsze tylko ze wszystkiego kpisz!
- Jestem poważny jak moher na procesji - popatrzyłem beznamiętnie na trzęsącego się ze złości chłopaka.
- Może to skończmy po prostu, co? Jak nie można z tobą nawet po ludzku dyskutować to nie wyobrażam sobie tkwienia w takiej patologii! - żachnął się.
- Mogłeś po prostu powiedzieć, że zdradziłeś mnie gdzieś na boku, a nie bawić się w jakieś wymyślne wytłumaczenia - dogryzłem mu, chociaż logika Uchihy była trafna do tego stopnia, że aż bolała.
Już prawie trzyletni związek złożony ze mnie i tego wrednego dupka, Uchihy, przeżywał w ostatnich miesiącach prawdziwy kryzys. Jego wszystko irytowało, mnie brakowało wrażeń i przez to mu tylko bardziej dokuczałem, on się przez to bardziej irytował... No błędne koło! Więc na jaki pomysł wpadł geniusz z rodu Uchiha? Że do tego konfliktowego związku trzeba nam jeszcze jednej osoby, z którą można się żreć!
- Przepraszam cię, Sasuke, ale nie dam rady z kimś... - zlustrowała mnie pogardliwym wzrokiem - "Takim".
- Spoko, Sakurcia - uśmiechnął się do niej pocieszająco mój wielkoduszny chłopak zawszony - Sorry, że sprawiłem ci problem. Myślałem, że Naruto jest dorosły...
- Znalazł się dorosły, który wyprowadza się z domu do hotelu, bo mu klocki rozwaliłem! - wybuchnąłem.
- "Klocki"? - zapytał z niedowierzaniem Uchiha - "Klocki"?!
- Nie, kurwa, świeczki zapachowe!
- Do twojej wiadomości ten autorski model złożony z setek tysięcy elementów składałem trzy miesiące...
- A do twojej wiadomości mówiłem chyba, że to był wypadek!
- Ja przepraszam cię, Sasuke, ale chyba już pójdę...
- W porządku, Sakurka - uśmiechnął się do niej, a mnie szlag miał ochotę trafić - Odprowadzę cię.
- Może do samej sypialni ją odprowadź i tam już zostań, co?!
- A co? Mam pozwolić jej iść po ciemku samej do domu?! Myśl, młocie!
- Poradzę sobie sama... - niepewnie wtrąciła się dziewczyna, ale zaraz spotkała się z dwoma gromiącymi spojrzeniami.
- Nie - powiedzieliśmy w tym samym momencie i znowu zderzyliśmy się w walce na spojrzenia. Dałbym sobie rękę uciąć, że w połowie drogi między naszymi oczami co jakiś czas sypały się iskry.
Sakura westchnęła i chyba postanowiła po prostu wyjść już nic nie mówiąc. Sasuke i ja dalej wbijaliśmy w siebie wściekły wzrok. Włącznie z momentem, w którym trzasnęły za Sakurą drzwi naszego mieszkania.
- Miałeś ją odprowadzić, draniu - warknąłem.
- Jeszcze chwilę temu byłeś przeciwny temu pomysłowi - odparował Uchiha, nie spuszczając ze mnie wzroku.
![](https://img.wattpad.com/cover/287176650-288-k353870.jpg)