Rozdział 12.

661 53 2
                                    

Spuściłem głowę w dół, skupiając się na jej imieniu widniejącym na ekranie  telefonu. Wytarłem szyję ręcznikiem i zmierzwiłem dłonią włosy. 

- Odbierz ten pieprzony telefon. - powiedziałem sam do siebie, zaciskając zęby. Nie widziałem jej od dwóch dni - ignorowała mnie. 

Po tamtym wieczorze, nasz kontakt kompletnie się urwał. Byłem u niej w domu, ale jej matka nie chciała mnie w puścić. Co się do cholery, dzieje? - Scarlett, odbierz go. 

- Hej! Z tej strony Sky! Jeśli masz dla mnie ważną wiadomość - zostaw ją po sygnale. - mimowolnie uśmiechnąłem się na jej wesoły ton głosu. Zachowywałem się jak psychol. Przyrzekam, że słucham jej poczty dwusetny raz wciągu tych dwóch dni. 

- Kurwa! - przekląłem i rzuciłem telefon na stolik przede mną. 

- Kobieta? - w mgnieniu oka przy moim boku pojawił się Styles. Miał na sobie czarne spodenki, białą koszulkę i czapkę z daszkiem, tyłem do przodu. Podszedł do mnie i usiadł obok.Spuścił głowę i wziął łyk wody. Był po treningu. Po jego twarzy spływał pot, a jego mięśnie cały czas był napięte. - Chcesz pogadać? 

- Jesteś kurwa, ostatnią osobą, której zaczął bym się zwierzać. - syknąłem, odwracając się w jego kierunku. 

- Gdybym nie był przekonany, że ta laska dała Ci kosza, pomyślałbym, że ktoś Cię zranił. - odpowiedział i zdjął z głowy czapkę. Zmierzwił dłonią włosy i ponownie posłał mi zdezorientowane spojrzenie. - Nie ta to inna, stary. - rzucił klepiąc moje ramię. Spojrzałem na niego wściekle i schowałem głowę w dłonie. 

- Przestań, kurwa. Przestań. - powiedziałem i wstałem z tej pieprzonej ławki. Pierwszy raz w życiu, nie miałem pojęcia co robić. Nie będę się dla niej starać - wystarczająco zrobiłem. Byłem z nią na tym pieprzonym pikniku, kiedy to kurwa zwierzała mi się, jakbym był kimś bliskim. Jak do cholery, można urwać z kimś kontakt, bez powodu? 

- Przypomnij sobie, czyje to słowa, stary. - Styles, przerwał moją nędzną, wewnętrzną walkę. - Nie zmieniaj się dla Nikogo. - dokończył i również wstał. Odkręcił butelkę, wziął z niej kilka łyków i rzucił ją w moim kierunku.Przełknąłem ślinę i spuściłem wzrok. 

Za późno. 

- Nie mam pieprzonego zamiaru. - syknąłem wściekle. 

- Horan, znamy się od pięciu lat. - zaśmiał się. - Jeśli ta laska jest warta poświęcenia, to zrób to kurwa. Chcesz później żałować? 

- Nie będę żałował. 

- Nie jestem przekonany czy przekonujesz mnie, czy samego siebie. - rzucił i wyszedł zostawiając mnie kompletnie samego. 

Kurwa,Scarlett -wyjdź z mojej głowy. 

 

***

 

Przygryzłam wargę i spojrzałam na wyświetlacz telefonu - Niall. Jaki pieprzony człowiek, mówi komuś, że kończy znajomość, a później dzwoni kilkanaście razy dziennie? Nie miałam ochoty na rozmowę z nim - nie po tym co mi zrobił. Cholera, wiedziałam, że jestem dla niego kolejną, można to tak w ogóle nazwać? Od dwóch dni, nieustannie siedzę w pokoju. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Ostatni wieczór spędziłam na płakaniu z nieznanego mi powodu. Jason, był u mnie wczoraj, ponieważ moja mama zadzwoniła do szkoły,że jestem chora. Brunet przyszedł upewnić się, czy wszystko ze mną w porządku. Zapytał przy okazji, czy idę na to nieszczęsne wesele. Moja rodzicielka nieustannie mówi mi, że państwo Horan - naprawdę się na mnie zawiodą, gdy nie przyjdę. Nie mam ochoty tam iść, jednak nie jestem na tyle bezduszną osobą, by wszystkich zawieść. Anne, cały czas do mnie dzwoni, a Holly, przeklina mnie, wypominając,że mnie uprzedzała.Douglas dzwonił do mnie wczorajszego wieczora i byłam mu za to ogromnie wdzięczna. Mogłam mu się wygadać, a on ani mnie nie oceniał, ani nie dopytywał. Po prostu słuchał. Powiedział,że bardzo mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej. Mówił, że Horan zatrzymał go wczoraj, by zapytać go o mnie. 

Best mistake.|nh.| *END*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz