Można powiedzieć,że od dwóch dni - bez przerwy - staram się unikać Nialla jak tylko potrafię. Co w gruncie rzeczy nie jest trudne, ponieważ nie było go w szkole od naszego ostatniego smsa. Dziś rano Ann zadzwoniła do mnie z wiadomością, że 'ma dla mnie niespodziankę, którą będę zachwycona' więc wraz ze świetnym humorem - pchnęłam duże szklane drzwi od szkoły. Typowe szmery i śmiechy obiły mi się o uszy, ale nie zważając na nie dłużej, zaczęłam kierować się w stronę szafki.
- Scarlett! Poczekaj! - usłyszałam za sobą i delikatnie się uśmiechnęłam. Tylko jednak osoba, używa mojego pełnego imienia i nie działa mi na nerwy.
- Jason, hej. - odgarnęłam włosy i poprawiłam torbę skupiając swój wzrok na chłopaku , który próbował zaczerpnąć powietrza. - Coś się stało? - zapytałam, a On szeroko się uśmiechnął.
- Goniłem Cię, zresztą - nieważne. - wyprostował się i lekko zaczerwienił? Co w gruncie rzeczy, było bardzo słodkie. - Więc wybierasz się?
- Gdzie? - zapytałam marszcząc brwi i mierząc chłopaka zdezorientowanym spojrzeniem.
- Znaczy... Nic nie wiesz? - teraz to On był tym zdziwionym.Pokręciłam przecząco głową i wzruszyłam ramionami. - Moi 'rodzice' biorą ślub w następnym tygodniu. - wytłumaczył robiąc cudzysłów w powietrzu nad określeniem swoich opiekunów.
- Wow. - to jedyne co byłam w stanie wydusić. Nie wiedziałam nawet,że Oni nie są małżeństwem.
Mimo wszystko punkt dla moich rodziców za to, że nie wpadli na 'podwójny ślub'.To byłby koszmar.- Dlaczego tak szybko? - zapytałam ignorując wibrowanie mojego telefonu. - Znaczy, nie słyszałam o tym wcześniej.
- Taa. - pokiwał głową i lekko się zaśmiał. - Mieszkamy tak daleko, to normalne,że nic nie wiesz. - posłałam mu uśmiech i zwilżyłam dolną wargę. - Moja matka jest w ciąży.
Wooooooow,co?
- Gratuluję. - powiedziałam i wiem,że zrobiłam się czerwona jak burak. Mój telefon ponownie zaczął wydobywać dźwięk, więc przeprosiłam Jasona i powiedziałam, że wrócimy jeszcze do tej rozmowy.
Odeszłam od niego kilka kroków i odebrałam komórkę.
- To Ty żyjesz? - zapytałam odbierając telefon od mojego najlepszego przyjaciela, który był setki kilometrów ode mnie, na szkolnej 'wymianie' uczniowskiej. - Ładnie to tak nie odzywać się od tygodni? - skarciłam go na samym wstępie, ignorując fakt, że rozmawiam z nim pierwszy raz od kilku dni.
- Przepraszam, ale byłem zajęty tymi 'formalnościami'. - zaśmiałam się, ale słuchałam dalej. - Swoją drogą ładnie to tak rozmawiać z różnymi chłopakami, podczas mojej nieobecności? - zapytał a ja zrobiłam wielkie oczy. Skąd niby mógł wiedzieć? - Chociaż co ja się będę dziwił, Twój tyłek naprawdę dobrze wygląda w tych rurkach.
- Douglas! - krzyknęłam do słuchawki i w mniej niż dziesięć sekund później usłyszałam za sobą głośne śmiechy. Odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę i bruneta, który niewyobrażalnie szczerzył się moim kierunku.Jego telefon nadal był przytknięty do ucha, a my nadal staliśmy w osłupieniu.Zmienił się, naprawdę się zmienił. Jego włosy urosły, a jego ciało - zmężniało? Był naprawdę...gorący.
- Nawet się nie przywitasz? - powiedział, a ja krzyknęłam z radości i pobiegłam prosto w jego ramiona.Chłopak uniósł mnie i przekręcił dwa razy wokół własnej osi.Mocno go przytuliłam, ledwo łapiąc oddech.
On naprawdę tu był.
- Co Ty tu robisz?! - zapytałam radośnie, odsuwając się kilka centymetrów od niego, a Ann krzyknęła głośne 'niespodzianka!' i znowu go przytuliłam.