Rozdział 14.

741 54 4
                                    

Spojrzałam w kierunku Nialla, który zbliżał się do Jasona. Moje serce zatrzymało się na kilka sekund, a szklanka z wodą momentalnie wypadła mi z rąk. Można powiedzieć,że pobiłam rekord w trzeźwieniu, ponieważ teraz byłam absolutnie świadoma. Jason zmierzył blondyna najwredniejszym spojrzeniem jakie kiedykolwiek widziałam, podszedł do niego i łapiąc za ramiona, pchnął do tyłu. Wzięłam głęboki oddech i cofnęłam się.

- Jesteś pierdolonym idiotą Horan! - krzyknął, a na twarzy Nialla pojawił się ten uśmiech, który bardzo dobrze znałam. 

- Rączki przy sobie. - powiedział ze śmiechem. Uniósł dłonie do góry w geście obronnym. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Co On wyprawia? Jason nie wziął jego słów na poważnie i kolejny raz go popchnął. - Powiedziałem coś. - głos Nialla zmienił się momentalnie. Zmierzył bruneta zabójczym spojrzeniem i pokiwał przecząco głową. 

- Mówiłem Ci, kurwa, że masz trzymać się od Niej z daleka. - syknął na jednym wydechu brunet, a ja zamarłam. Co? 

Och, Jasi, twoja mamusia wie, że przeklinasz? - rzucił Niall poprawiając marynarkę od garnituru. Udawał, że coś z niej strzepuje i ponownie spojrzał na bruneta. Tamten stał z otwartą buzią, kierując całą uwagę na blondyna. 

- Mam Ci znowu przywalić? - ryknął zdenerwowany i zrobił krok w przód. Blondyn ani drgnął. 

- Jeśli chcesz pokazać Damie, kto jest silniejszy - jestem chętny. - NIE NIE BĘDZIECIE SIĘ BIĆ. 

Jason momentalnie skinął głową. 

No chyba Was pojebało. 

***

Ten idiota naprawdę myślał, że pozwolę mu się stłuc tak, jak za pierwszym razem? Przecież wtedy to była część planu - a teraz? Teraz to ja go, kurwa, zabiję za przeszkadzanie. Chłopak podszedł i wymierzył pięścią w stronę mojej głowy - zrobiłem unik. Szybkim ruchem, wcisnąłem swoją pięć w jego brzucho. Zgiął się w pół. Popchnąłem go na ziemię, a brunet patrząc na mnie z niedowierzaniem, po kilku sekundach wstał. Chciał mnie popchnąć, ale byłem szybszy i przywaliłem mu w twarz. Czy chciałem się hamować? Błagam. Za pierwszym razem miałem śliwę przez dwa tygodnie - nie daruję. Trenuję boks, to dziecko za kilka sekund będzie płakać. Kiedy myślałem, że już skończyłem - On wstał. Kurwa - naprawdę wstał. Widocznie lubi ból. Poprawiłem marynarkę i uśmiechnąłem się szeroko. 

- Cóż, piękny kolor, krawatu. - powiedziałem patrząc na Jasona. - Będzie pasował Ci do nowego

'nabytku'. - rzuciłem wraz z uśmiechem. Był taki żałosny. 

- Jesteś idiotą. - syknął, spluwając na ziemię. 

- Ty za to jesteś ciotą. 

- Przestańcie! - krzyknęła i momentalnie przypomniałem sobie, że stała kilka metrów dalej. Odwróciłem się i spojrzałem w jej przerażone oczy. W jednej ręce trzymała torebkę, a drugą przykładała do ust.-  Nie chcę widzieć żadnego z Was! - rzuciła i szybko ruszyła w kierunku wyjścia. 

- Scarlett! - krzyknął Jason, a Ona nawet nie zwróciła na Niego uwagi. 

Palant. 

Uśmiechnąłem się pod nosem i wzruszyłem ramionami. Posłałem chłopakowi, wygrane spojrzenie i wytknąłem język. 

- I co zrobiłeś? - parsknąłem, a on pokazał mi środkowy palec i poleciał za Nią. 

NIEDOCZEKANIE. 

Best mistake.|nh.| *END*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz