Nie widziałam go od trzech dni, a kiedy nagle się pojawił - zwyczajnie mnie ignorował. Nie zwracał na mnie uwagi, mijał na korytarzu, nawet nie patrzył w moją stronę. Wszyscy naokoło ciągle pytali czy wszystko ze mną w porządku.Oczywiście,że tak.
Jasne,że nie.
Widok Nialla - płaczącego Nialla, wzruszył mną do granic możliwości.Jak to możliwe, że potrafił tak dobrze udawać? Cholera, to nie z nim było źle, tylko ze mną. Zawsze wpadam w gówno, a później potrzebuję pomocy by z niego wyjść. W tym wypadku tą czarną dziurą był ten dupek, cóż - On nie palił się do tego by pomóc mi wyjść.
- Sky, słuchasz mnie? - Ann potrząsnęła mnie za ramiona, tym samym wyrywając z zamyślenia.
- Jasne, ja...Cóż właściwie to nie. - powiedziałam powoli przekierowując swój wzrok na ludzi otaczających nas dookoła. Cała stołówka była zapełniona, a my siedzieliśmy przy 'naszym' stoliku. Douglas cały czas bawił się telefonem, a moja przyjaciółka opowiadała mi coś, co według niej,było bardzo ważne. - Przepraszam, nie mogę się skupić.
- Super. - parsknęła i wyrzuciła ręce w górę.
- Annie, nie dramatyzuj - nigdy nie byłaś zakochana? - zapytał, a blondynka zmierzyła go morderczym wzrokiem. Przez chwilę zastanawiałam się nad grą słów, która spowodowała nieco napiętą atmosferę.
- Nie jestem zakochana. - rzuciłam, przerywając ich walkę na spojrzenia.Czasami zastanawiałam się, czy przez ten cały wyjazd Douglas nie zbliżył się do Ann i na odwrót. Zawsze chwaliła się,że rozmawiała z nim kilka godzin dziennie, podczas gdy ja nie miałam na to czasu. Dziewczyna pokiwała kpiąco głową i schyliła się nieco. Niall siedział na swoim miejscu, plecami do mnie.
Dzieliło nas kilka okrągłych stolików i paru ludzi. - Pomiędzy nami nic nie ma. - dokończyła, a brunet cicho się zaśmiał.
- Och,Scarlett. Mała, niewinna Scarlett. - przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. - Zrozumieliśmy za pierwszym razem. - wywrócił oczami i ugryzł jabłko, które trzymał w wolnej dłoni. - Musisz się teraz zastanowić - kogo próbujesz przekonać, że między wami nic nie ma? Nas czy siebie? - dokończył, naciskając z dokładnością na ostatnie słowo.
- Oplułeś mnie. - powiedziałam, a Anne zaczęła się śmiać. Douglas wzruszył ramionami i odsunął się na poprzednie miejsce. - Nikogo nie próbuję do niczego przekonywać. Pomiędzy nami nic nie ma, nie było i nigdy nie będzie.
- Sky, możemy porozmawiać? - usłyszałam za sobą jego głos i zimny dreszcz ruszył w kierunku dolnej części kręgosłupa. Spojrzałam na miejsce na którym jeszcze chwilę temu siedział blondyn, by upewnić się,że nie jestem psychiczna.Nie było go.
Cholera.
- Och, kopę lat. Zrobiłeś coś z włosami? - parsknęłam odwracając w jego kierunku. - Przepraszam, prawie zapomniałam jak wyglądasz. - blondyn zacisnął szczękę i wziął głęboki oddech. Wstałam z miejsca i stanęłam naprzeciwko niego.
- Możemy porozmawiać... w cztery oczy? - przerwał, oglądając się wokół.
- Jeśli wstydzisz rozmawiać się ze mną tutaj, dlaczego mielibyśmy robić to gdziekolwiek indziej? - zapytałam retorycznie i już miałam zamiar usiąść, kiedy poczułam jego silną dłoń na nadgarstku.Gęsia skórka pokryła całe moje ciało. Odwróciłam się w jego kierunku i poprawiłam włosy. - Nigdy więcej nie łap mnie w ten sposób. - zasyczałam mierząc go wrogim spojrzeniem. Chłopak przygryzł delikatnie wargę i spojrzał mi głęboko w oczy.
Czy to możliwe, że w taki sposób rozpuszczał lód, który zakrywał część mojego serca,która szczerze go nienawidziła?
- Chcę z Tobą porozmawiać.