Rozdział 10.

649 49 2
                                    

Nie widziałam go od trzech dni, a kiedy nagle się pojawił - zwyczajnie mnie ignorował. Nie zwracał na mnie uwagi, mijał na korytarzu, nawet nie patrzył w moją stronę. Wszyscy naokoło ciągle pytali czy wszystko ze mną w porządku.Oczywiście,że tak.

Jasne,że nie. 

Widok Nialla - płaczącego Nialla, wzruszył mną do granic możliwości.Jak to możliwe, że potrafił tak dobrze udawać? Cholera, to nie z nim było źle, tylko ze mną. Zawsze wpadam w gówno, a później potrzebuję pomocy by z niego wyjść. W tym wypadku tą czarną dziurą był ten dupek, cóż - On nie palił się do tego by pomóc mi wyjść.

- Sky, słuchasz mnie? - Ann potrząsnęła mnie za ramiona, tym samym wyrywając z zamyślenia.

- Jasne, ja...Cóż właściwie to nie. - powiedziałam powoli przekierowując swój wzrok na ludzi otaczających nas dookoła. Cała stołówka była zapełniona, a my siedzieliśmy przy 'naszym' stoliku. Douglas cały czas bawił się telefonem, a moja przyjaciółka opowiadała mi coś, co według niej,było bardzo ważne. - Przepraszam, nie mogę się skupić.

- Super. - parsknęła i wyrzuciła ręce w górę.

- Annie, nie dramatyzuj - nigdy nie byłaś zakochana? - zapytał, a blondynka zmierzyła go morderczym wzrokiem. Przez chwilę zastanawiałam się nad grą słów, która spowodowała nieco napiętą atmosferę.

- Nie jestem zakochana. - rzuciłam, przerywając ich walkę na spojrzenia.Czasami zastanawiałam się, czy przez ten cały wyjazd Douglas nie zbliżył się do Ann i na odwrót. Zawsze chwaliła się,że rozmawiała z nim kilka godzin dziennie, podczas gdy ja nie miałam na to czasu. Dziewczyna pokiwała kpiąco głową i schyliła się nieco. Niall siedział na swoim miejscu, plecami do mnie.

Dzieliło nas kilka okrągłych stolików i paru ludzi. - Pomiędzy nami nic nie ma. - dokończyła, a brunet cicho się zaśmiał.

- Och,Scarlett. Mała, niewinna Scarlett. - przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. - Zrozumieliśmy za pierwszym razem. - wywrócił oczami i ugryzł jabłko, które trzymał w wolnej dłoni. - Musisz się teraz zastanowić - kogo próbujesz przekonać, że między wami nic nie ma? Nas czy siebie? - dokończył, naciskając z dokładnością na ostatnie słowo.

- Oplułeś mnie. - powiedziałam, a Anne zaczęła się śmiać. Douglas wzruszył ramionami i odsunął się  na poprzednie miejsce. - Nikogo nie próbuję do niczego przekonywać. Pomiędzy nami nic nie ma, nie było i nigdy nie będzie.

- Sky, możemy porozmawiać? - usłyszałam za sobą jego głos i zimny dreszcz ruszył w kierunku dolnej części kręgosłupa. Spojrzałam na miejsce na którym jeszcze chwilę temu siedział blondyn, by upewnić się,że nie jestem psychiczna.Nie było go.

Cholera. 

- Och, kopę lat. Zrobiłeś coś z włosami? - parsknęłam odwracając w jego kierunku. - Przepraszam, prawie zapomniałam jak wyglądasz. - blondyn zacisnął szczękę i wziął głęboki oddech. Wstałam z miejsca i stanęłam naprzeciwko niego.

- Możemy porozmawiać... w cztery oczy? - przerwał, oglądając się wokół.

- Jeśli wstydzisz rozmawiać się ze mną tutaj, dlaczego mielibyśmy robić to gdziekolwiek indziej? - zapytałam retorycznie i już miałam zamiar usiąść, kiedy poczułam jego silną dłoń na nadgarstku.Gęsia skórka pokryła całe moje ciało. Odwróciłam się w jego kierunku i poprawiłam włosy. - Nigdy więcej nie łap mnie w ten sposób. - zasyczałam mierząc go wrogim spojrzeniem. Chłopak przygryzł delikatnie wargę i spojrzał mi głęboko w oczy.

Czy to możliwe, że w taki sposób rozpuszczał lód, który zakrywał część mojego serca,która szczerze go nienawidziła?

- Chcę z Tobą porozmawiać.

Best mistake.|nh.| *END*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz