04卌

8 2 0
                                    

- Darcy, proszę cię nie rób mi tego - usłyszałam cichy szloch mojej przyjaciółki

- Ali, ja cię przepraszam - wyszlochałam, nie miałam już siły powstrzymywać łez ani grać twardej, drżałam było to spowodowane zimnem ale także malejącą ilością krwi.

Nasz porywacz co chwilę przysyłał do nas swoich ludzi, jedni tylko siedzieli zaś drudzy się znęcali, psychicznie jak i fizycznie, a nie którzy chcieli się do nas „dobrać", czas uciekał, w tym momencie nie pozostawało mi nic innego jak czekać, aż spokojnie odejdę.

W mojej głowie widniał obraz mojej rodzicielki płaczącej nad moim grobem, nie chciałabym żeby to wszystko miało taki koniec. Nie zawsze w życiu wszystko musi kończyć się szczęśliwe, nie zawsze wszystko jest tak jakbyśmy sobie to zaplanowali, zdarza się tak że najlepiej zaplanowany plan może się nie udać, zawsze coś może pójść nie tak, jeden zły ruch, a wszystko się kończy. Czasami jedna minuta może zmienić wszystko. Życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie będzie, jest też cennym darem który otrzymują nieliczni, jeśli już otrzymałeś ten dar to szanuj go, bo czasem jeden nieodpowiedni ruch może zakończyć wszystko.

Usłyszałam kroki i dźwięk otwieranych drzwi, było mi wtedy obojętne kto to jest nie miałam siły na nic, zauważyłam tylko dwie sylwetki idące w naszą stronę i poczułam jak ktoś odwiązuje moje ręce potem nogi, myślałam że już umieram i dlatego czuję takie coś.

- Nie dobrze - usłyszałam męski głos który z jednej strony znałam, a z drugiej wydawało mi się że słyszę go pierwszy raz miał ledwie słyszalny australijski akcent, po chwili poczułam ucisk w okolicy uda, ktoś zapewne odciął dopływ krwi do rany i jak czyjeś ręce oplatają mnie i podnoszą z krzesła

- Cii... Już jesteś bezpieczna, już nic ci nie grozi - było to ostatnie co usłyszałam przed tym jak pochłonęła mnie całkowita ciemność...


***

Obudziłam się w czyimś aucie, nie wiedziałam czyim ani jakie zamiary wobec mnie ma ta osoba, nie widziałam też kto to jest w aucie panowała ciemność, sama zastanawiałam się jak można prowadzić w takiej ciemności, musiałam wziąć się na odwagę, odchrząknęłam znacząco żeby zwrócić na siebie uwagę.

- O, obudziłaś się już - znałam ten głos ale nie mogłam przypomnieć sobie żadnej sytuacji gdzie go słyszałam

- Gdzie jedziemy? I w ogóle gdzie jest Alice? - spytałam, musiałam to wiedzieć

- Do Portland, jest bezpieczna, nie musisz się o nią martwić. - nie wiedziałam gdzie aktualnie jestem, w zasadzie nie wiedziałam nic.

- A po co tam jedziemy? Wolałabym do domu. - pytałam jak małe dziecko mogło to wydawać się śmieszne ale dla mnie w tamtym momencie dla mnie tak nie było.

- Nie powinno cię to obchodzić, powinnaś cieszyć się że żyjesz - nie wiedziałam kim jest ta osoba, ale już wiedziałam że się nie dogadamy.

Postanowiłam się nie odzywać, po prostu zdałam sobie sprawę że nie chce ze mną rozmawiać, jechaliśmy w całkowitej ciszy około 30 min w końcu, kierowca zlitował się nade mną i włączył radio akurat leciało Holiday - Green Day nie miałam co robić więc po prostu zaczęłam ją sobie nucić.

- Ładnie śpiewasz - stwierdził, pomimo że było ciemno czułam że się uśmiecha

- Dzięki - odparłam - A tak w ogóle daleko jeszcze?

- Jeszcze jakieś 1000 mil

- Ile?! - Spytałam z niedowierzaniem zapewne jakbym teraz coś piła opluła bym się - Jezu to jakieś 14 godzin drogi - mruknęłam po nosem

- Pomimo tego koloru włosów jesteś dość inteligentna

Nawet nie wiecie jak bardzo musiałam się powstrzymywać żeby mu czegoś nie zrobić

- A ty ewidentnie prosisz się o to żeby moja ręka znalazła się na twoje twarzy - wysyczałam

- Woho... Darcy się wkurzyła

- Woho... bezimienny idiota - burknęłam - Ty jesteś jakimś znajomym Matt'a czy coś?

- Można tak powiedzieć.

- Dobra, to powiesz mi jak masz na imię?

- Czy to coś zmieni w twoim życiu? - na jego słowa wywróciłam tylko oczami

- A więc dobrze panie bezimienny, nie chcesz mi powiedzieć to nie, możesz chociaż zapalić to cholerne światło żebym mogła cokolwiek widzieć, nie lubię żyć w ciemnościach

- Niestety ale nie zapalę ci światła - zaśmiał się małe dziecko, jego śmiech mnie drażnił, przynajmniej w tamtym momencie

- A w ogóle zastanawiam się dlaczego ja z tobą jadę, przecież ty możesz być jakimś psychopatą który zaraz wywiezie mnie do lasu i zabije siekierą którą ma w bagażniku, dlatego wiesz co jedziemy już jakieś 3 godziny, dziękuję za uratowanie mnie ale ja chyba zaraz podziękuję z twojego transportu, wysadź mnie przy najbliższym miasteczku - chłopak nie przestawał się śmiać co coraz bardziej mnie irytowało

- Możesz mi powiedzieć co cię tak śmieszy?

Ty i twoja wyobraźnia, trzeba ci jej pogratulować i wiesz, od zawsze ludzie powtarzali mi że mam skłonności psychopatyczni.

- Nie pomagasz tym - mruknęłam zaciskając ręce na siedzeniu

- Jezu Darcy, dzieciaku proszę cię pomyśl. Jaki bym miał cel ratować cię, a potem zabijać siekierą? Pomyśl, to nie boli. - Miałam wielką ochotę przywalić mu prosto w mordkę.

Z tego co pokazywał zegar w samochodzie była godzina 3 w nocy

- Głodna jestem - oznajmiłam kierowcy, a zrobiłam się głodna bo mijaliśmy bilbord KFC

- A już myślałem że żywisz się powietrzem

- A ja już myślałam że będziesz miły, wolałabym kogoś innego na miejscu kierowcy - niesamowite w tym wszystkim było to że pomimo tego że go nie widziałam nie wiedziałam jakie ma plany wobec mnie nawet nie znałam jego imienia czułam się dobrze w jego towarzystwie, bezpiecznie.

- Ranisz Darcy ranisz - pojazd zaczął powoli zwalniać, byliśmy w środku jakiegoś lasu zapewne nawet gdybym próbowała krzyczeć nic by to nie dało, w tym momencie cała moja pewność siebie wyparowała, a poczucie bezpieczeństwa zniknęło, zaczęłam cała drżeć.

- Ccco ttty rrobbbiszz? Czzemmu ssstajjemmy? - Wyjąkałam, drżąc cała

- Jesteś słaba Darcy - rzekł beznamiętnie

- Nie masz prawa mnie oceniać, nie wiesz co w życiu przeszłam, nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz, NIC - podkreśliłam wyraźnie ostatnie słowo

Chłopak sięgną ręką na dach auta i zapalił światło, prędzej spodziewałabym się ducha niż jego, łzy swobodnie spływały po mojej twarzy nie kontrolowałam tego, byłam wpatrzona w osobę przede mną, nie wierzyłam w to co widzę.

TakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz