26,Czerwca 2015
- Darcy pośpiesz się, bo się spóźnimy – Usłyszałam poddenerwowany głos mojej przyjaciółki, Ali- Już idę – odpowiedziałam schodząc po schodach
- No nareszcie, dłużej szykować się nie mogłaś? Ty wiesz co będzie jak się spóźnimy w ostatni dzień szkoły?
- Dziewczyno, nie panikuj przecież się nie spóźnimy. Nigdy się nie spóźniamy a wychodzimy jeszcze później – Starałam się jakoś złagodzić sytuację.
- Znając nasze szczęście to nawet jeśli wyjdziemy godzinę przed czasem możemy się spóźnić.- Dobra już idę – powiedziałam potulnie, bo faktycznie mamy zdolności do spóźniania się, chociaż niezwykle cenimy punktualność. Po jakiś 30 minutach byłyśmy w szkole co oznaczało że mamy jeszcze 15 minut do apelu. Dziś jest zakończenie roku szkolnego dlatego musiałyśmy się w niej pojawić. Gdy wychodziłyśmy z auta na parkingu stał już tłum fanów. Do tej pory nie umiem się do tego przyzwyczaić. Po rozdaniu kilku autografów weszłyśmy do budynku i skierowałyśmy się w stronę auli gdzie ma odbyć się apel.
- Ali! Darcy!
- Hej Kubuś! - Krzyknęłam nawet nie odwracając się w stronę mojego przyjaciela. W zasadzie nie wiem dlaczego się z nim zaprzyjaźniłam, on zarówno jak i Dominik są nieznośni. Znamy się wszyscy bardzo długo i wiemy o sobie praktycznie wszystko.
- Oh widzę że panienki nie w humorze, ale my wam go zaraz poprawimy – Odezwał się Dominik który wyłonił się chyba spod ziemi, spojrzałyśmy na nich z niezrozumieniem wyczekując odpowiedzi
- Do rzeczy – ponagliła ich Alice
- Jezu, jakie wy niecierpliwe, proponuję se chłopaka znaleźć... - rzekł Kuba, za co spotkał się tylko z moim spojrzeniem. - A więc jedziemy na wakacje do USA... z wami w trasę – zapiszczał jak trzy letnia dziewczynka blondyn
- O nieee! - mruknęłam zdołowana.
Przypominając sobie ostatnie wakacje nie powinnyśmy się tam znaleźć i ja nie powinnam tamtędy przechodzić, wyścigi na tamten moment były super jest to niezwykle wciągające, ale to tylko złudzenie, teraz za wszelką cenę chciałabym o tym zapomnieć o tym co się tam stało wymazać to z pamięci lecz każdy wyjazd powoduje powrót wspomnień.
- Nie ma mowy że z nami jedziecie – powiedziała zdenerwowana niebieskooka
- Co wy takie dziś nie w humorze? - Spytał Dominik
W momencie w którym miałam odpowiedzieć zadzwonił dzwonek „ Kocham się mój wybawicielu” - pomyślałam choć i tak dobrze wiedziałam że oni znają odpowiedź chociaż po części dlaczego bo byli i ścigali się wraz z nami.
Apel trwał jakieś półtorej godziny po odebraniu świadectwa skierowałam się prosto do domu, ponieważ musiałam spakować ostatnie rzeczy bo dziś wylatuję do stanów.
***
- Hej mamo – przywitałam się z moją rodzicielką wchodząc do domu
- Cześć kochanie
- Siema młoda – usłyszałam krzyk z góry mojego brata, co było dziwne bo powinien być teraz w USA
-Hej Matt, co ty tu robisz? - spytałam lekko zdziwiona jego obecnością
- No co to już nie można przyjechać do własnego domu? Żeby zobaczyć swoją małą siostrzyczkę?
- Nie no można – widziałam że kłamie, ale nie miałam siły się z nim kłócić i po prostu postanowiłam zignorować. Weszłam w głąb domu rozsiadając się na sofie i swój wzrok kierując na sufit. Nie zorientowałam się nawet kiedy mój brat znalazł się koło mnie
- No siostra... - powiedział, nie wysiliłam się nawet żeby zwrócić ku niemu wzrok – Muszę ci to powiedzieć, wyglądasz jakby cię samolot przeleciał – stwierdził po czym zaczął się śmiać.
Tak, właśnie taki jest mój „Starszy” brat, czerpie przyjemność ze wkurzania mnie, w zasadzie my się nienawidzimy i jeden drugiego wepchnął by w ogień, ale z drugiej strony się kochamy i nie umiemy bez siebie żyć, za każdym razem gdy jestem w USA i mam koncert w Waszyngtonie przyjeżdżam do niego choćby tylko po to żeby się przywitać. Mój brat bardzo rzadko jest w domu przez ostatnie trzy lata spędził tylko 3 tygodnie w Polsce, nie dziwię się mu jego praca jest bardzo odpowiedzialna jest jednym z najlepszych informatyków, sprawdza i tworzy zabezpieczenia rządowe pracuje tam wraz z Arthur'em kuzynem Ali, pojechali 4 lata temu na wakacje i w zasadzie już z nich nie wrócili bo dostali pracę, naprawdę nie wiem jak to zrobili i chyba wolę nie wiedzieć.
- Bardzo śmieszne Matt, wiesz? - spytałam retorycznie rzucając mu groźnie spojrzenie– A tak w ogóle to na jak długo przyleciałeś i tak szczerze po co?
- Na trochę dokładnie sam nie wiem tydzień może dwa i po prostu muszę załatwić kilka spraw w Polsce, ale też przyjechałem ciebie zobaczyć przed tym jak wyjedziesz w trasę na 10 miesięcy.
- Mhm.
W to że chce mnie zobaczyć przed tym jak wyjadę w trasę wierzyć nie chciałam, już tak trochę podróżuję i nigdy specjalnie nie przyjeżdżał bo wiedział że i tak będę w Waszyngtonie więc przyjadę do niego, ale cóż on jest dość zmienny, może faktycznie tak jest.
- Matt, Darcy obiad jest gotowy, chodźcie już – głos naszej rodzicielki dobiegał z kuchni, więc udaliśmy się tam
Po skończonym obiedzie i umyciu naczyń poszłam do swojego pokoju dopakować ostatnie rzeczy bo o 2 w nocy mam samolot, a jeszcze muszę przejść odprawę. Gdy już zapakowałam zaczęłam powoli kierować się do salonu.
- Darcy, chodź do salonu na chwilę – nawoływał mój brat
- Już idę – zeszłam po schodach stając naprzeciwko niego.
- Mam dla ciebie mały prezent – powiedział na co moje oczy entuzjastycznie się zaświeciły, ostatnio kiedy tak mówił podarował mi kluczyki do mojego wymarzonego auta które niezwykle ciężko jest dostać na rynku, a jeszcze innego razu podarował mi coś co nie jest wart nawet wszystkich pieniędzy świata jest po prostu bezcenne, jest to czip z programem który może ocalić a zarazem zniszczyć świat w zależności jakie ktoś będzie miał zamiary, więc nie wiem czego mogę się spodziewać. - Pamiętasz jak kiedyś chciałaś taką bransoletkę z białego złota? - Powiedział po czym z zza pleców wyciągną małe pudełeczko i wręczył mi je. Otworzyłam je powoli żeby nic nie uszkodzić, w środku znajdowała się złota bransoletka z diamencikami i cytatami po wewnętrznej stronie„Never fear shadows, for shadows only mean there is a light shining somewhere near by.”a po zewnętrznej „Courage is to resist fear, mastery of fear - not absence of fear.”
- Wow to... to jest piękne – wydukałam po czym rzuciłam się na szyję bruneta – Dziękuję – szepnęłam wtulając się w niego
- Nie ma za co – powiedział ledwo co mogąc oddychać
Przez prawie rok szukałam takiej bransoletki i nigdzie nie mogłam jej znaleźć w żadnym sklepie
- Boże jest naprawdę śliczna, nie wiem jak mam ci za to dziękować – mówiłam nie mogąc się nią nacieszyć
- Oh, po prostu noś ją cały czas przy sobie i żebyś zawsze pamiętała znaczenie tych cytatów, tyle starczy – rzekł, po czym jeszcze raz mocno mnie przytulił – A tak w ogóle to co u Kuby i Dominika ?
- Em... No właściwie to dobrze – stwierdziłam lekko uśmiechając się – Jadą ze mną i Ali do USA, robią sobie wakacje wtedy kiedy my będziemy ciężko harować – zaśmiałam się udając wkurzonego czterolatka
____________________________________________________________________________________
Mamy pierwszy rozdział który jest jakby tylko wprowadzeniem ;) Akcja będzie się rozkręcała z upływem czasu ;3
CZYTASZ
Taken
Fanfiction- Czy kiedykolwiek to wszystko się skończy? Czy kiedykolwiek będę mogła wyjechać w trasę czy choćby wyjść na dwór bez obawy że ktoś chce mnie uprowadzić i potem zabić? Czy w ogóle kiedykolwiek będę mogła normalnie żyć? - dopytywałam szlochając z nad...