Rozdział 14: Natrafiliśmy Na Duchową Ścianę

317 60 41
                                    

Guo Changcheng nie odważył się jednak obejrzeć za siebie. W końcu, był dzieckiem wychowywanym przez starszą panią, która wsadziła do głowy wiele przesądów, z których jeden brzmiał: "kiedy idziesz gdzieś nocą, nie oglądaj się za siebie, ponieważ wtedy duchy cię znajdą". 

Jednak pomimo desperackich prób Guo Changcheng'a scena, którą chwilę temu widział na oddziale, wciąż krążyła po jego umyśle, a im więcej o tym myślał, tym bardziej się bał. Ciągle czuł, że "ta rzecz" w każdej chwili może go dogonić i wyglądało na to, że nie miało znaczenia to, czy się za siebie obejrzy. 

Wielki, pękaty brzuch, ostre jak nóż kończyny górne... Guo Changcheng dotknął swojej szyi, rozumiejąc, że za jednym machnięciem rąk tej kreatury, można by ściąć takich pięć. 

Następnie, bogata wyobraźnia Guo Changcheng'a przypomniała sobie trupa leżącego w zaułku. Chociaż nie widział prawdziwej sceny, a jedynie zdjęcia z miejsca zbrodni, to... wystarczyło to, by przez trzy czy cztery miesiące miał koszmary, o młodej dziewczynie z rozciętym brzuchem.

Nie odwracaj się... Nie odwracaj się... Odwracaj się...

Guo Changcheng nie mógł się zdecydować, czy ma się obejrzeć i po chwili jego czoło oblało się zimnym potem. 

Guo Changcheng podniósł rękę, aby je wytrzeć i przyspieszył, aby dogonić Shen Wei'a, który na plecach wciąż niósł Li Qian. 

W tym momencie Guo Changcheng nie mógł się powstrzymać od spojrzenia na Shen Wei'a, a jego instynkt kazał mu się na niego rzucić i przytulić jego uda, krzycząc "pomocy". 

Guo Changcheng nigdy nie był odważną osobą, która rozwiązywała konflikty, a ucieczka była dla niego niczym ryby dla kotów, czy mięso dla psów, miał to zakorzenione w genach. 

Teraz, jego instynkt mówił mu, że pozycja pomiędzy Shen Wei'em, a czarnym kotem jest najbezpieczniejsza. Chociaż biegnięcie na końcu było najswobodniejsze, to zbyt niebezpieczne. 

W tym momencie, kroki Shen Wei'a nagle się zatrzymały. Li Qian prawdopodobnie zaczęła się kręcić w trakcie snu lub miała się przebudzić, więc zsuwała się z jego ramion, przez co Shen Wei musiał się zatrzymać, aby poprawić jej pozycję na swoich plecach. 

Guo Changcheng również się zatrzymał, jednak wciąż wpatrując się w przód, stanął za Profesorem Shen. Starał się nie patrzeć w tył, odwracając głowę sztywno na boki, a jego oczy wciąż uciekły w przerażającym kierunku. Guo Changcheng oparł się o ścianę, broniąc osób przed sobą. 

- Jestem oficerem.

Guo Changcheng przypomniał sobie tą zapomnianą sprawę. 

- Jestem oficerem, jestem oficerem, jestem oficerem... 

Guo Changcheng powtarzał to kilkukrotnie, zupełnie jak mantrę, która miała napełnić go honorem i odwagą. 

Szkoda, że słowa "jestem oficerem" nie były magicznym zaklęciem, a jedynie marnowaniem śliny, przez które stażysta zaczynał wariować. 

Guo Changcheng mamrotał przez chwilę, a następnie zauważył, że wizja przed jego oczami staje się nieco zamazana. Podniósł rękę, by przetrzeć oczy i napotkał przerażone spojrzenie Shen Wei'a, który wpatrywał się prosto w niego. 

Guo Changcheng zdał sobie sprawę, że płacze.

Guo Changcheng poczuł, że rozumie zaniepokojenie Shen Wei'a. 

Jeszcze godzinę temu Profesor Shen był zwykłym nauczycielem na uniwersytecie, a godzinę później osobiście doświadczył wielu dziwnych i przerażających incydentów, takich jak czarny cieć, z ostrzami zamiast rąk, gadający kot i oficer, który płakał w sytuacji życia i śmierci!

Guardian | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz