Rozdział 18: Rozpoczął Prawie Domową Pogawędkę

301 60 14
                                    

To było naprawdę dziwne zimno, które zmroziło nawet powietrze. Wydawało się, że ludzie w biurze przestali potrzebować ciepła, nie próbując w żaden sposób naprawiać ocieplania. 

Nawet okna pokryte były szronem. 

Wszyscy pracownicy, którzy jeszcze chwilę temu krążyli wokół, nagle zatrzymali się w miejscu, stojąc z pochyloną w wyrazie szacunku głową. Zupełnie jakby czekali na spotkanie z wielkim królem. 

Tylko Zhao Yunlan wciąż siedział i nalewał gorącą herbatę do czterech filiżanek ułożonych na stole. Nawet siedzący obok niego Lin Jing już dawno wstał. 

Guo Changcheng poczuł się zakłopotany, więc zrobił to, co reszta. 

Znajdujący się w biurze klimatyzator wydał mały pisk i automatycznie przełączył się w tryb ogrzewania. 

W pustym korytarzu rozbrzmiały głośne, niespieszne kroki, które chwile później zatrzymały się przed drzwiami Specjalnego Departamentu Detektywistycznego. Lao Wu otworzył drzwi i wpuścił kogoś do środka. 

Postawa Lao Wu była pełna szacunku i przypominał eunucha[1], który podążał za swoim władcą. Wprowadził osobę do biura i odsunął dla niego gościnne krzesło, po czym powiedział z wciąż opuszczoną głową:

- Mój Panie, proszę, proszę. 

Guo Changcheng usłyszał grzeczny głos mężczyzny:

- Mam coś do zrobienia.

Był to męski głos, niezwykle słodki, o delikatnym i uprzejmym tonie, jednak wciąż pełen powagi i chłodu, przez co ludzie nie mogli się powstrzymać od pochylenia głowy. 

Guo Changcheng prawdopodobnie wciąż się dobrze nie obudził i kiedy wszyscy w biurze zmienili się w posągi, on zrobił coś odważnego. Zebrał się w sobie i podniósł głowę. 

Zauważył, że ten "człowiek" był szczupły, a całe jego ciało owinięte czarną szatą, nawet dłonie i stopy były zakryte. Ponad to, jego twarz ukryta była za warstwą czarnej mgły. Poza wszechobecną czernią, która okrywała tego człowieka, nie było żadnych wskazówek. 

Mężczyzna zatrzymał się przy drzwiach i z daleka machnął ręką w kierunku Zhao Yunlan'a. Długie rękawy jego szat przesunęły sie po podłodze i lekko drgnął, kiedy Zhao Yunlan uprzejmie skinął głową w jego kierunku. 

Zhao Yunlan, który jako jedyny był spokojny, podniósł żółty talizman i spalił go, po czym wsypał do kubka wypełnionego gorącą herbatą. Popiół roztopił się w wodzie, która chwilę temu wciąż parowała, jednak teraz była już chłodna. 

W tym samym momencie, przed mężczyzną w czarnej szacie pojawił się parujący kubek herbaty[2]

- Zabójco Duchów, mamy czas, najpierw usiądź. - Powiedział Zhao Yunlan. - Ogrzej się herbatą.

Kiedy Guo Changcheng obserwował, jak Zhao Yunlan spalił wcześniej talizman, w jego głowie pojawiło się słowo "Shaozhi[3]", a po chwili, do jego głowy dotarł głos Zhao Yunlan'a. 

Czemu jest tak zimno?

Jak może być aż tak zimno, skoro jest lato?

Skąd jest ta osoba?

Guo Changcheng myślał o tym intensywnie, dopóki w jego głowie nie pojawiła się myśl, która sprawiła, że stażysta zadrżał. 

Przypomniał sobie, co mówiła jego babcia, kiedy był dzieckiem. Mówiła, że zanim odeślemy zmarłych w ich własną drogę, trzeba ich najpierw nakarmić i ogrzać, ponieważ w piekle jest zbyt zimno. 

Guardian | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz