Zatrzymałam się przy słupie reklamowym i patrzyłam na przywieszony plakat, na którym było zdjęcie młodej dziewczyny.
ZAGINĘŁA
LEONI HEISSLER
Zmrużyłam oczy, przyglądając się zdjęciu uśmiechniętej brunetki z długimi włosami, zastanawiając się, dlaczego rodzina wszczęła poszukiwania. Przecież na pozostawianej kartce wyraźnie było napisane, że mają jej nie szukać. Jednak zwykle tak już bywało, że najbliżsi dostrzegali swoje błędy, gdy było już za późno. Poprawiłam okulary na nosie, cicho wzdychając.
— Przykra sprawa. — Zwróciłam głowę w prawą stronę, słysząc obok siebie głos. Patrzyłam na zatroskany wyraz twarzy kobiety, która zatrzymała się przy mnie. Nie rozumiałam, czemu aż tak się tym przejmowała.
— Dlaczego? — zapytałam, a starsza pani spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
Pokręciła głową, na powrót spoglądając na wiszący plakat z zaginioną siedemnastolatką.— Przecież od trzech tygodni już jej szukają. Nie wyobrażam sobie tego, co przeżywa rodzina.
— Zostawiła im kartkę. — Wzruszyłam ramionami.
— Dziecko, co ty mówisz? Kartkę? — odrzekła z niedowierzaniem kobieta, spoglądając na mnie. — Oby znalazła się cała i zdrowa. — Westchnęła cicho.
— Czym się pani przejmuje? Nawet nie pochodziła z Oberstdorfu.
— Nawet, jakby była z drugiego końca Niemiec, to przecież żal. Taka młoda dziewczyna. Poza tym Scheidegg jest całkiem blisko. I jeszcze zima jest — biadoliła kobieta, na co przewróciłam oczami.
Mogłam nie wszczynać tej niepotrzebnej rozmowy. Ona miała swoje racje, ja swoje. Wiadomo było, że nie dojdziemy do porozumienia w tej kwestii.
Zerknęłam przez lewe ramię, widząc zatrzymujący się po drugiej stronie ulicy radiowóz. Poprawiłam przewieszony przez ramię plecak, zaciskając mocniej pasek w dłoni.— Jak będzie chciała, to wróci do domu. Jest prawie pełnoletnia — odezwałam się, spoglądając na kobietę.
— Jeśli jeszcze żyje — odparła staruszka, a ja przygryzłam wargę, słysząc te słowa.
Zastanawiałam się, dlaczego ludzie zawsze zakładali najgorsze. Ktoś nie dawał znaku życia, to na pewno nie żyje. Większość od razu dochodziła do takich wniosków. Trochę to smutne, bo niby wszystkim wkoło zależało na odnalezieniu dziewczyny, ale tak naprawdę już ją pogrzebali. Bez sensu to wszystko.
— Wie może pani, gdzie tutaj znajdę jakiś niedrogi nocleg? — zapytałam przy okazji, bo w sumie po to zatrzymałam się przy tym słupie. Myślałam, że znajdę na nim jakąś reklamę z noclegami, tymczasem wszystko wkoło było oblepione plakatami ze zdjęciami zaginionej Leoni.
— Na końcu ulicy jest dom gościnny Bolay, ale nie wiem, czy będą mieli wolne pokoje.
Westchnęłam cicho, poprawiając czapkę na głowie. Domyślałam się, że mogą być problemy, bo miasto było dosłownie oblężone przez kibiców. Rozpoczynał się Turniej Czterech Skoczni, więc nie było w tym nic dziwnego. Ja w ostatniej chwili zdecydowałam się na przyjazd do Oberstdorfu. Bilet na konkurs miałam nadzieję kupić jutro pod skocznią od tak zwanego konika, ale z noclegiem był już o wiele większy problem, a nie uśmiechało mi się spać gdzieś pod gołym niebem. Nawet nie wiedziałam, czy przetrwałabym takie nocowanie, bo na termometrach było kilka stopni na minusie.
— Dziękuję, zapytam — odpowiedziałam.
Pożegnałam się z kobietą i ruszyłam przed siebie, rozglądając się po okolicy.
Zwolniłam kroku, widząc kolejny radiowóz. Przez zawody patrole były wzmożone, więc musiałam się pilnować. Nigdy nie było wiadomo, czy nie przyczepią się do człowieka, chociażby o to, że krzywo spojrzał. Wolałam uniknąć ewentualnej kontroli.
CZYTASZ
Vierschanzentournee [Markus Eisenbichler] ZAKOŃCZONE
FanfictionUWAGA: w opowiadaniu pojawiają się sytuacje, z których nie należy brać przykładu. Alexa postanowiła wybrać się na Turniej Czterech Skoczni. Niemka niestety nie zaplanowała tego wyjazdu najlepiej. Mówiąc wprost - nie zaplanowała go w ogóle. Nie miała...